sobota, 9 stycznia 2016

Tam gdzie nie rosną drzewa





Nie widziałam ptaków szykujących się do lotu, kwitnącego
czarnego bzu. Nie czułam w powietrzu ruchu. Zmieniających
się w łąkę zasłon. Dałam się nabrać, że we wtorek znikną
robaki, nurzyki, pajęczyny.

Tak. W poniedziałek mówili po irlandzku i rozsypywali litery
układali z nich rebusy. Skoczne dziewczęta, leniwe koty,
jak znaki na niebie zdążyły zniknąć. Ty się nie ukryjesz.
Katalog nowych rzeczy, rozrośnięte ogrody i rutyna
sąsiadów powoduje, że twardniejesz. Słychać tylko

rozmowy. To czekanie aż pory roku nas zaskoczą,
zasypią. Niewolnicy nastrojów, energii słońca, odcięci
od stałego lądu. Nasiąkają zapachem oceanu, przędzy
i ciemnego piwa. Z przewiązanymi oczami kierujesz się wprost
na skałę. Przelatują przez twoją głowę setki myśli, mgła
przykrywa usta.

styczeń 2015

12 komentarzy:

  1. dobrze to ujęłaś...
    - niewolnicy z nas...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kontemplacja tego, co widać oraz nieodgadnionego. Baci:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz Małgosiu, właśnie zdałam sobie sprawę, że Twoje wiersze są jak obrazy. Za każdym razem zauważam coś innego, to magia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wmówiłam sobie, że tak jest łatwiej, pisać obrazami. Rozsiewać szczegóły :)

      Uściski i cieszę się, że za każdym razem działają te obrazki.

      Usuń