Napisałam wczoraj do mojego wydawcy, że niedługo przyślę projekt książki. Ucieszył się, a ja utwierdziłam w przekonaniu, że to już czas. Na początku pisania wierszy, wszystko było takie łatwe, proste i nieskomplikowane. I kiedy o tym pomyślę, nie mogę wyjść ze zdumienia, że było we mnie tyle pewności. Dzisiaj się tego wstydzę. Przyznaję i tkwię dłońmi w miękkim zielonym mchu. Karmię się poezją irlandzką, jest echem mojego życia, ale i rzeczywistością, wyborem. Tak, mam wątpliwości. Przejmuję się brzmieniem słów, codziennymi czynnościami. Rozgniatam w palcach grudkę ziemi i wyobrażam, jak wymawiam imię właściciela ziemi zanim pierwszy raz zakwitł tu głóg...
To cudownie :) A to będzie książka poetycka czy proza? Bo ja czekam na jedną i drugą, wiesz :)))
OdpowiedzUsuńPoezja, w prozie to się jeszcze dużo muszę nauczyć, ale pracuję nad tym :)
UsuńNauczyć. Bo padnę. Przestań. I tak umieram ze strachu.
UsuńBuziaki
Buziaku, Ty wiesz najlepiej, jaki to skomplikowany proces :) i nie umieraj :) nie Ty :)
UsuńDobrze jest wiedzieć, że można już czekać :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście, nie czekamy na Godota :)
UsuńCzekam:*!!!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za odwagę! :-)
OdpowiedzUsuńTego mi potrzeba :) Dziękuję
UsuńBrawo Małgosiu:)
OdpowiedzUsuńUściski :)
UsuńGratuluję. Wydanie książki to marzenie wielu. Fanie, że realizujesz swoje marzenia i plany.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńNie ma czego się wstydzić. Rozwijasz się i "tamto" wydaje się dziecinne. Wtedy było ważne i takie powinnaś zapamiętać :)
OdpowiedzUsuńTak, ale myśli nachodzą i nachodzą :)
Usuńniedługo, czy za nim zakwitną przebiśniegi?
OdpowiedzUsuńOj, torchę później :) chciałabym na maj :)
UsuńMyślę, że niepotrzebnie masz obawy, będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuń