sobota, 10 października 2015

To kłamstwo, że dobro wraca




Jestem rozczarowana. Na to uczucie składa się wiele czynników, które wynikają z obserwacji. Patrzę dalej, gdzieś na drugi brzeg. Widzę, jak ludzie, którym w jakiś sposób ufałam odwracają się i tworzą własne wyspy. Bardzo dobrze, w żadnym z tych przypadków, nie znalazłam oparcia. Wysłałam znajomemu projekt tomiku. To musiał być bardzo źle ułożony zestaw. Znajomy od tamtej chwili mnie unika, nie odzywa się. A wiersze przestały do mnie gadać. Wczoraj wyrzuciłam większość do kosza. Właściwie, to nie wiem, co sobie myślałam. Miałam jakąś nadzieję. Tak, wiem. To jest chore. Mieć nadzieję, pewność. Być z kimś blisko i nagle zerwać w sobie znajomość. Powiedzieć na głos przed lustrem: skończyło się, naiwna i głupia babo, co ty sobie w ogóle myślałaś! Cały ten wachlarz osobowości. I stało się. Przestałam wierzyć w siebie. Może to minie, a może nie. Wstaję żeby coś powiedzieć, niestety słowa znikają. Tak właśnie kończę niektóre znajomości, zrywam z nimi bez słowa. Robię dokładnie to samo, co oni robią ze mną.