Alicja Rodzik |
Trzeba zrobić, co trzeba. Wdać się w przewrotność sytuacji, przewidzieć słowa podsłuchane wśród przydrożnych figurek. Muzyka gładko wchodzi pod spódnicę, wirujemy i kręci się. Od piwa, bąbelków, ach, twój uśmiech! I czyja wina, że nie przepraszam, gdy depczesz kwiatki, jak moje palce? Tyle chciałabym powiedzieć, ale trzymam rytm, który wyrywa się z głośni, od dawna nie potrafię zgłębić uroku mrocznych chmur. Głęboki oddech, na przekór kilku rozstaniom, dramatycznemu powrotowi w twoje ramiona. Znowu zadajesz pytania. Kiedy tam wrócę i czy zatrzymam się na zabawie w podchody. Jakbym czegoś szukała w kierunku zawracania albo machania ręką. Gubię się w niuansach. Przynajmniej dziury w drzwiach całe w przeciągach nie są niczyim dziełem. Dobrze wiesz, że dziesięć sekund nie wystarczy. Prawda może bluzgnąć, wylać się na podłogę, później rozmażemy ją stopami. Wystarczająco brudną spokojnie przeczekamy, aż zaschnie. Powiesz: cicho, zaraz się wezmą za włosy. Na modłę starych tapet odpadają cokołom nosy i przyrodzenia. Przebudzam się w chwili, gdy podajesz garść kartek, milknę, tylko patrzę na żenujące wymyślanie. Połykam tabletkę, nim wybuchnie moja krtań. Obcym więcej o nas nie opowiem. Zębami rozbiorę z miąższu brzoskwinię. Pestkę wypluję.
Piękna proza :)
OdpowiedzUsuń:*
Usuńbąbelkowe deptanie kwiatków w tańcu... tak... i muzyka pod spódnicą... ahh...
OdpowiedzUsuń:) żywioł :)
UsuńNiechcący go sobie wyobraziłam, ten dramatyczny powrót w ramiona Paddy o białych zębach:)
OdpowiedzUsuńMasz wyobraźnię :)
UsuńMożliwe, że odrzucenie nosa, to jedyna obrona cokołów przed ptakami przysiadającymi na głowie w różnych celach, a pozostawiającymi na kamiennym nosie swoje nieczystości. Utrata przyrodzenia chroni przed gapiami zainteresowanymi intymnością. W Irlandii też jest znany przypadek osoby, która wolała szpetotę od niezdrowego zainteresowania :-). On wywołuje przypuszczenie, że nosy i przyrodzenia nie odpadają tak na zawsze/naprawdę... Zaciekawiłaś mnie prawdziwym życiem cokołów :-).
OdpowiedzUsuń:) to dobrze, nadmierne zainteresowanie, zaufanie nie tym osobom... tak bywa.
UsuńCzasem coś jeszcze innego... Ale to nic. To tylko ćwiczenia z niegorzknienia. I wolności :-). Margarithes... :-)
UsuńTesiu :)
Usuńpomyślę jeszcze nad tekstem
OdpowiedzUsuńMyśl :)
UsuńJesteś jedyna, Margarithes, nikt inny nie potrafi tak napisać o życiu...Twoje skrytości, kamuflaże, porównania - to najczystsza sztuka... Dzięki.
OdpowiedzUsuńDziękuję Bogusiu. Jesteśmy jedyne na swój sposób :) ściskam ciepło i cieszę się, że mam w Tobie ogrom wsparcia. Ze wzajemnością ♥
Usuń♥
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńMocniejsze niż moja poranna herbata. I też trochę cierpkie. A jednak trudno sobie odmówić.
OdpowiedzUsuńNo sama widzisz, co się dzieje...
UsuńBardzo to polubiłam, to czytanie Ciebie eM. Kluczenie, odkrywanie i własne przymiarki, choć miarka zupełnie inna.
OdpowiedzUsuń:*
Lubisz poznawać, człowiek wtedy wiele się o sobie dowiaduje... to ważne i dla mnie :*
Usuńściskam :**
Mam problem z nadmiernym zaufaniem nie tym osobom, ale pracuję nad tym ... Serdeczności posyłam :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, trzeba dbać o siebie i bliskich, później łatwiej jest ocenić intencje... serdeczności :)
UsuńLubię tu wracać - do cienia. Roma
OdpowiedzUsuń