Kiedy krzykliwy chłopak wyszedł na ulicę i opowiadał o strachu,
uciekałam w głąb siebie, by nie oberwać kamieniem. Nie przebierać
w śmiertelnych słowach. Dlatego nie pytaj mnie jak żyję.
Tutaj drogi nagle się łączą, ludzie przekazują z ust do ust legendy.
Przecierają oczy wodą ze źródła w Mullet i odzyskują wzrok.
Nie pytaj o kolor wody, powietrza, ciągnące się urazy.
Niewybredne historie, obyczajnie utkane z cierpienia.
Zasypiałam i czułam fale uderzające o stopy, tarcie pisaku
między palcami. Obserwowałam ciszę, spóźnione na noc ptaki,
odsłonięte skały, jakby każdy moment znalazł się wewnątrz obrazu
albo w teatralnej sztuce. Chłopak ze świeżo zebranym torfem chciał wiedzieć,
czy płyniemy na północ. A może jeszcze dalej, gdzie nie ma rannych
i nie trzeba decydować o zasłanianiu w domu luster.
Po przebudzeniu zapytałeś mnie, czy słyszałam rankiem śpiewy
sąsiadów, a może widziałam tańce. Otóż, mam ważniejsze sprawy,
oglądam zdjęcia, łodzie wypełnione ludźmi. Porzucone domy, martwe zwierzęta.
Ucieczkę z Connachtu. Lazurowy ocean, śpiew martwych.
Stare lęki, gdzie część kraju zmieniła własne dzieje dzięki ucieczce.
Myślałam, że potrafię poczuć smutek, nutkę nienawiści do kolonistów.
Nikt mnie przed tym nie ostrzegał. Nikt.
Wszyscy wracamy do przeszłości, nawet nie naszej. Mówią, że tak się potwierdza identyfikację, buduje kruche ego.
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację :* ściskam Danko :*
UsuńKruche życie jest. Wiadomo. Tylko raz na jakiś czas zapominam, że nie trzeba ciągle się bać. Całuję Cię, Małgosiu :)
OdpowiedzUsuńOt, taka okoliczność :) Na szczęście nie jest to codzienność i można spokojnie oddychać :) Pozdrawiam
UsuńPięknie opowiedziane:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńdzieci emigrantów nie chodzą do szkół, rośnie więc pokolenie szybkich i ... wściekłych, a dostęp do techniki będzie jeszcze łatwiejszy niż dziś
OdpowiedzUsuńdo komórek, samochodów, i ...broni
A skąd pomysł, że dzieci emigrantów nie chodzą do szkół? Pierwsze słyszę...
Usuńczytałam ostatnio artykuł o emigrantach którzy przemieszczają się lub ostatnio koczują na dworcach, więc moja wypowiedź był niejasna
Usuńfaktycznie zbyt ogólnie potraktowałam sprawe
Ci co koczują na dworcach, raczej uciekają przed śmiercią. Szkoły ich dzieci zostaly zbombardowane, więc trudno aby chodziły do szkoły. Patrzenie na emigrantów, jak na przestępców, nie wróży niczego dobrego.
UsuńNikogo nie należy wrzucać do jednego worka. Ludzie, choć często bardzo podobni, tak naprawdę są znacznie od siebie różni.
UsuńPolskie dzieci też wyrastają na przestępców, nie można tak spłycać i upraszczać, że tylko emigranci są źli. Alis, taka mądra z Pani kobieta. Proszę to jeszcze przemyśleć.
UsuńGdzieś tam ludzie cierpia, uciekaja, tracą na zawsze domy, dobytek, poczucie bezpieczeństwa. Czuję smutek, współczucie a takze lęk, co z tego wszystkiego wyniknie. Nie da sie zamykać oczu. Nie wolno chowac głowy w piasek...
OdpowiedzUsuńMyślę, że wisi nad nami wojna. I Ci, co mają na to wpływ zachowują się i robią wszystko, by do niej doszło. Media nakręcają spiralę nienawiści. Niestety zapominają o historii, o ludzkości, o humanitaryzmie. Tak, smutek jest teraz czymś we mnie nierozłącznym.
UsuńMnie przychodzą do głowy podobne myśli. Choć staram się ich nie ściągać, czasem gromadzą się jak ciemne chmury. I czasem nie chcą odejść.
UsuńMój syn powiedział wczoraj, że robi się tak jak w latach 30-tych. Chyba za długo było nam za dobrze. :(
Usuńano, tak to wygląda...
UsuńMoże trzeba dziś zacząć żyć tak, jakby jutro miało nie nadejść ?
OdpowiedzUsuńJak to zrobić, skoro wciąż zapominamy, że to równie realny scenariusz?
:****
Nie mam pojęcia, jak. Ech, co ma być i tak będzie. Ściskam
UsuńPięknie dobrałaś zdjęcie do wiersza...
OdpowiedzUsuńBo to miejsce z wiersza...
UsuńTo jeden z takich wierszy, do którego będę wracał. Jesteś wyjątkowo wrażliwa, punktujesz historię miejsc, to ważne, by pamiętać.
OdpowiedzUsuńTo jest dla mnie ważne, i cieszę się, że przychodzą tu ludzie, zapisują swoje refleksje, czują podobnie. Pozdrawiam
Usuńteż myślę, że wisi wojna. nawet kiedy nie myśle. to jest i zobaczyłaś, byłaś w miejscu wyraźnym, chociaż nie zauważa się go. napisałaś pięknie, bo trzeba pisać o tym pięknie, dziękuję Małgosiu
OdpowiedzUsuńDziękuję Signe.
Usuń