Hugo Giza |
Judyta kiedyś napisała:
- Małgoś, napisz dla mnie wiersz.
Więc chodziłam z myślami, ale nic mądrego nie przychodziło mi do głowy, więc dedykowałam jej jeden z wierszy, nad którym siedziałam od kilku tygodni. W końcu po kilku dniach Judyta odpisała, że dziękuje, że czuje się dziwnie, i ja to poczułam. Nagły wyrzut sumienia we mnie wstąpił, poszłam na łatwiznę... tak mnie to męczyło, że napisałam drugi wiersz, już z intencją...
po tym wierszu wyznałyśmy sobie miłość dozgonną. Judyta czytała moje wiersze, teksty, rozumiała je, nie negowała mojego postrzegania świata, jakże innego...
Relacje
Judycie
Trzęsie się ziemia, wtapia budynki, drzewa,
co zostanie zgarnie ocean. Ptaki będą wbijać dzioby
w skały. Znikną granice, nie będziemy się rozśmieszać
i bić. Czuję jak nadchodzi, twoja głowa jest wyżej,
ale nie dostrzegasz piękna, gramatyki, czasowników.
Przytrzymujesz mnie wszystkimi zmysłami, w ramach szaleństwa,
dyktujesz list do dzieci. Zmyślam do łez. Robię z ust rybkę,
potrafię też smoka, ale głupio wyglądam, więc przestaję.
Ani nie wierzę, ani nie odwołuję się do stron, których nie znam.
Miasto tańczy w culture night. Tylko koty nie tracą rozumu.
Śpią na rękach przechodniów. Mam wrażenie, że trwa walka.
Potykam się o coś wystającego. Wyszczerbione drzwi, pogięte balustrady,
dymiące kominy. Dodajesz mi otuchy, słońce przypiecze nas
na małym ogniu, lecz kiedyś zejdziemy z dachu. Przed pójściem spać,
zaakceptujesz regulamin aukcji, przestanę sobie łamać głowę rebusami.
O przechodzeniu
Wiersz dla Judyty nie był o Judycie. Ile mitów i prawd
musiałabym spisać, żeby obudziła się rano, parę dni,
kilka lat później. Pobłogosławiła dzieci,
żeby zboże z puszczonych kiełków rosło wyżej i wyżej.
Gulgotanie to rodzaj oczyszczenia, wypluwania z siebie
guzów, nocnych koszmarów, łańcuchów, w które się wplątała.
Nie, to nie było o Judycie. Ona wierzy w namaszczenie, a może
ja nie wierzę, dlatego pamiętam cały ten koncert życzeń babci.
Dlatego uważnie patrzę, próbuję się skupić na porcjach płynów,
diabeł drwi ze szczegółów. Albo przechadza się między nami
i burczy w brzuchach. Daje dyla, gdy tracimy pamięć i zaczynany
od nowa. Życie z przełożoną, mężem, kimś zaślubionym. Ile razy moczyłaś
stopy w occie i pocierałaś palcami czoło. I było tak, jakby ktoś gąbką
szorował ci mózg, wyrywał ciernie lub na oślep wbijał gwoździe.
Za twoje i moje, pij. Pij, może łatwiej zamordować strach.
Nagle okazuje się, że naokoło pachnie czarnym bzem.
Wolno się nie zgadzać, w końcu, zamiast ciebie Judyta stoi w kolejce.
Wstaje, śpiewa jutrznię i czeka. Godzinki ciągną za sobą ptaki,
nawołują ławice ryb. W łańcuch zdarzeń włączają się słowa
z Pisma Świętego.
Każdy święty umiera inaczej, później towarzyszy nam w barach,
urzędach. Za obrazami i za pamiątkowymi tablicami chowają tajemnice.
Wpatrują się w dal, milczą. Jest ich więcej i więcej,
a nad nimi niebo gwiaździste?
bardzo mi się spodobało, jak się dochodzi do tego gwiaździstego nieba,
OdpowiedzUsuńjest tu trochę przejść
dzięki
:) dziękuję
Usuń♥
OdpowiedzUsuń♥
UsuńDrugi mnie szczególnie wzruszył. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń:* mnie chyba też
UsuńZ ilu nie-rymowanych zdań buduję sobie obraz mojego świata i chodzę utartymi ścieżkami?
OdpowiedzUsuńżycie to nie jest bajka,
gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta
siła złego na jednego,
myślał indyk o niedzieli...
Tyle razy odsuwam od siebie to, że każdy dzień jest walką, bo tak bym chciała, żeby porwał mnie do tańca. A może to jest taniec? Taniec pod rozgwieżdżonym niebem.
Serdecznie, B
Tak... odsunąć od siebie, tyle, że to wszystko wraca!
Usuńściskam kochana B.
Pamiętam te wiersze, rozgryzłaś Judytę, ale to najlepsze dla poezji!
OdpowiedzUsuńWcale mnie się to nie podoba :(
UsuńPamiętam, pamiętam te wiersze, pamiętam Ciebie uwikłaną w ciernie myśli i pytań bez odpowiedzi. Chciałaś bardzo trafić, trafiłaś do serc wszystkich...a Judyta milczała. A potem nagle ta radość, to było tak bliskie niej co napisałaś, krępowała się to wyznać Tobie, zwlekała. I wyszło słońce, chociaż dla Judyty zawsze swieciło. W pamięci będzie wiecznie. Potrafisz mocno kochać Małgoś <3
OdpowiedzUsuńAno, weszła mi w głowę...
Usuńi smutek się przykleił.
Wspaniała Judyta, która nie neguje innego postrzegania świata. Wzór dla tych wszystkich, którzy patrzą na palec, kiedy pokazujesz księżyc, i uzywają tego placa, żeby wydłubać komuś oko. Kiss
OdpowiedzUsuńano, życie w pełni :)
UsuńDopiero dziś znalazłam. Nie znałam. Nie wiedziałam. Teraz jest inaczej.
OdpowiedzUsuńI nie jest łatwiej...
UsuńWiersz dla przyjaciółki, piękny dar serca:)
OdpowiedzUsuńNie byłyśmy przyjaciółkami, mnie ciekawiła jej zakonna zawiłość, ją, moje powikłania...
Usuńpiękny, masz rację ona potrafiła zrozumieć i zaakceptować inny sposób myślenia, postrzegania.
OdpowiedzUsuńAno... człowiek!
UsuńNadal nie dociera do mnie, że Judyta już odeszła, chociaż ostatnie miesiące były dla niej bardzo trudne.
OdpowiedzUsuńPięknie, że tak wiele osób ją wspomina, jeszcze piękniej przeczytać o niej wiersze.
Bardzo osobiste wiersze, to takie pierwsze wrażenie, zresztą wiem dlaczego...
Ściskam Cię mocno Małgosiu na nadchodzący rok i życzę przede wszystkim wiele, wiele zdrowia!!!
Dziękuję Iw, dla Ciebie również :* dużo zdrowia i pięknego roku :*
UsuńNiesamowicie wzruszające....
OdpowiedzUsuń:*
Usuń