Wyjazd do Częstochowy. Łączy nas krew, sztuka, miejsca, kirkuty, rzeczywistość, podszewka, kubki, naszyjnik i domy. Enigmatycznie, ale każdy sam musi usypać swoją górę. Z czułości, pragnień, ze śmiechu, ważnych pytań i mniej ważnych. Żeby była jasność, nie jestem pielgrzymem, chociaż wytyczyłam drogę i przemijam narzucając sobie pewien reżim. Bez niego nie potrafię się zaangażować w proces twórczy, bez niego moje widzenie świata jest tylko zmysłami, lub emocją, a to za mało, żeby opisać jeden wieczór. Dawid Jung, Magda Modławska, Tomek Jamroziński, przypomnieli mi, czym jest zwieńczenie pracy twórczej. W tym przypadku, wysłuchałam wielu wierszy i moje widzenie albo zwężało się, albo rozszerzało. Spotkanie z Baśką Trzybulską i Kasią Sobocką, pogłębiło tylko niezwykły wymiar całości. Jakbyśmy się znały od zawsze, więc jesteśmy takie same i tu i tam. Zaprzyjaźnione i obecne. Radek Kobierski i Darek Pado, nie ukrywam, ich głosy wynikające z doświadczenia, zamykają w słowach wszystko to, co dla mnie istotne. Odkryciem jest Paweł Lekszycki i Marcin Zegadło, to jest ten moment, w którym ugruntowuję w sobie pewien rodzaj ożywienia. Już wiem, że lubię te wiązki uśmiechów, jak poczytam więcej, pewnie odpowiem sobie na zasadnicze pytania, albo i nie. Magda Gałkowska, Kuba Sajkowski, dziękuję za wasz potencjał, wiem, że zawiłe komponenty leżą nam na sercu, szczególnie dziura w zlewie. Omir Socha dociera do mnie w tekstach, dźwiękami. Potwierdza się, że wymiar uczestniczenia w takich imprezach jak "Poezja[NIE]Święta", jest niewspółmierny i cieszę się, że tam byłam. Na pewno nie zgodzę się z tezą, że kobiety w poezji są słabsze od mężczyzn. Równie dobrze mogłabym powiedzieć, że mężczyźni są słabsi od kobiet. Moja wrażliwość jest odpowiednio wyrobiona, ukształtowana i dopasowana. Jednak nie byłam w nastroju do wychodzenia przed szereg, poza tym każde źródło ma swoich zwolenników, przeciwników. Ostatnio zrobiłam się senna. Nie dzielę poezji, dla mnie to język, rodzaj komunikacji, utrwalania. Warstwy emocji. Czasami bardziej bolesne, poddające się dramatom, radościom, dlatego w szerszym tle stają się ponadczasowe. Dziękuję Aldonie za wsparcie, za poranną herbatę, myśli, rozmowy, obecność. Basi i Jackowi, za kilka mgnień. I wszystkim, którzy zechcieli się ze mną przywitać. Te dwa dni były jak przekroczenie realności. Jak świadectwo, że istniejemy.
Powiedzieć że kobiety w poezji są słabsze od mężczyzn mógłby Janusz Korwin-Mikke, znany z komentarzy w stylu: "Kobieta nie powinna pracowac, bo myszka jest mała, a słoń duży." Zazdroszczę takiej twórczej wyprawy do Częstochowy. Byłam tam w 1995 w celach pielgrzymkowych. Nawet mi się podobało:) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMnie się Częstochowa podoba, mają w muzeum obrazy Beksińskiego, świetne restauracje, tanie piwo, przyjaznych mieszkańców... no i wygodne łóżka, chociaż spałam na kanapie :P
UsuńW sprawie spania pewnie nieważne na czym, ale z kim:) Ja nie posmakowałam piwa w Częstochowie. spacerowałam ze świeczką, tak jak reszta klasy:) Pozdrawiam.
UsuńFrapująco piszesz o tych wszystkich od...do, a przede wszystkim o tym co w poprzek :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Małgoś, że tak to odbierasz :)
Usuńja chcę jeszcze raz :}
OdpowiedzUsuńI ja chyba też bym chciała :*
UsuńMiejsce mniej ważne, ważny jest klimat, wpasowanie się w nastrój i chłonięcie :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, ale Częstochowa jest piękna, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam zajrzę :)
UsuńŻałuję, że nie mogłem przyjechać do Częstochowy, ale jak kiedyś Cię tam zaproszą, przyjadę.
OdpowiedzUsuńWciąż zastanawiam się, dlaczego Cię tam nikt nie zaprosił jako uczestnika?
Wiesz ilu ludzi pisze wiersze Pawle?! Takie pytanie mógłbyś zadać kilku milionom ludzi.
UsuńTo ja chciałbym żeby Ciebie zaprosili i posłuchali.
UsuńTo brzmi jak kprys, a ja nie ulegam kaprysom :P
UsuńDla mnie jesteś świętą. Więc ta Częstochowa całkiem na temat:D No i całkiem niedaleko mojego skromnego zadupia.
OdpowiedzUsuńTo może następnym razem dasz się namówić :*
UsuńA ja jak zwykle w tyle, nie kalkulowałam czasu...myślałam, że to wszystko przed Tobą, Nie wiem dlaczego zakodowałam, że najpierw będą święta. Cieszę się z ogromu Twoich wrażeń i emocji w których się plumkałaś. Wierszuj Małgoś, wierszuj...opowiadaj, dziel się bólem i radością. Dla mnie jest to tak ważne, jak pierwsza muzyka którą słyszę po przebudzeniu. Nowe myśli, nowe wzruszenia...wszystko nowe. Buziaki ciepłe :)
OdpowiedzUsuńA bo te święta, to właśnie takie są, zaskakują mnie i jak widać ja Ciebie też. Ale lubię, że lubisz :)
Usuńściskam
W Częstochowie byłam tylko jeden jedyny raz i raczej nie wybieram się po raz kolejny. Ten osrodek kultu maryjnego jakoś mnie nie przekonuje i nie przyciaga, a jeszcze dodatkowo irytuje wszechobecną komercją. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHm... ale ta impreza nie miała nic wspólnego z kultem, komercją i nie zrównywałabym wszystkich do jednej komercji, którą masz na myśli.
UsuńPozdrawiam
Przeczytałam i... pozazdrościłam :)
OdpowiedzUsuńpieknie napisane*
OdpowiedzUsuńDziękuję Alicjo :*
Usuńcieszę się, że tę realność przekroczyłaś;) Ściskam:)
OdpowiedzUsuńto było bardzo budujące :) pozdrawiam ciepło :)
UsuńI dzięki Tobie, już byłam w Częstochowie. Spotkania musiały być pełne emocji. Wspaniale wciągasz poprzez słowa i te poetycki jaki i troszkę przyziemne :)
OdpowiedzUsuńŚciskam wraz z dobrymi myślami :)
Odściskuję Ewo :)
Usuńale fajnie, aż czuję tę atmosferę i długie Polaków rozmowy
OdpowiedzUsuńbuziaki
Może kiedyś się skusisz :)
Usuńja bym się i w tym roku skusiła, ale jadę do Polski w przyszłym tygodniu, więc nijak mi nie pasowało, póki co w sobotę idę do polskiego kościoła z francuskim winem i serem w koszyczku w ramach łaczenia tradycji ;)))
Usuńbuziaczki