Hugo Giza |
Pawłowi
Przyszedłeś mnie ratować, każdy bzdet, od którego brakuje wolności.
Wciąż nudy, chyba dostrzegam las, powracającą kometę, ruski lament.
Trudno być bogiem dla samozwańczych mieszkańców kosmosu.
Znaleźć się gdzie indziej, nie myśleć o bibelotach, o tamtych,
równo ułożonych twarzach na zdjęciach.
Jeśli ma to jakieś znacznie, wrócę do opowieści dziadka,
sąsiadów, reakcji albo jej braku. Musiałam sobie przypomnieć
jak wyglądają kości do gry. Opowiedz, co cię powstrzymuje przed skokiem.
Głębokie znużenie w odrębnych światach, wycierasz nos, szukasz czegoś.
Okolica zassała drewno, zniszczyła las, a potrzebowałam milczenia. Łącznika
pomiędzy fantastyką a baśniowymi osobliwościami, którym przytrafia się dobra miłość.
Dlatego uśmiechają się, gdy pozują do zdjęć.
Było by miło aby kiedyś nasze wnuki mogły powiedzieć: Wrócę do opowieści dziadka/babci.
OdpowiedzUsuń"Okolica zassała drewno" - za to masz u mnie - mistrzostwo.
pozdrawiam
Jutro narysuję sobie medal, dzisiaj nie mam już siły :) wnuki będą wymyślać, skąd medal, za co?!
UsuńA tak serio, cieszę się, że Ci się podoba :)
Kiedyś dopada tęsknota za własną Ojczyzną, za rodziną za wolnością utraconego otoczenia.
OdpowiedzUsuńNuda zabija, dobrze, że jeszcze są ci co przychodzą na ratunek!
Co do medalu to czy doping się bada?
pozdrawiam z porannego lasu.
To zależy od dyscypliny sportowej, ten medal to raczej za celną metaforę, w wyłuskałam ją z siebie bez dopingu i musisz mi uwierzyć na słowo :)
UsuńPozdrawiam ciepło
nie ma sprawy wierzę!
Usuńuśmiechów.
coś jakby mój wczorajszy stan .... za wiele lat zostaną po tym wszystkim tylko twarze ułożone równo na zdjęciu i nikt już nie będzie pamiętał o ciążących powiekach ... przemijanie :*********
OdpowiedzUsuń:) uśmiechy posyłam
UsuńDobrze jest mieć takiego kogoś, kto przyjdzie ratować :*
OdpowiedzUsuńTak, umiejętność podawania ręki jest niezwykłym darem.
UsuńA u mnie okolica zassała łąki i wykaszlała kolejne kilometry asfaltu.
OdpowiedzUsuńKoszmarki rzeczywistości :(
UsuńMniej mnie niż mało ostatnio. Czas przywołał mnie dla rodziny..dla tych wspomnień, o których napisałaś i trudno jest się z tym rozstać, oderwać. Otulam się ciepłym słowem Twoim, a nie potrafię swojego znaleźć. Poskładać myśli dla siebie, wczytać treści i snuć refleksje. Przed wyjazdem, o siódmej rano, piłam Twoje wiersze z kawą, usłyszałam, że trzeba mieć to coś, zacięcie, samozaparcie dla poezji porannej. Dziękuję Małgoś, Twoja "Malina" namalowała mi świat, wyprostowała przygarbione myśli. Ściskam :*
OdpowiedzUsuńDziękuję BP, dziękuje za Twój impuls :*
Usuń"Trudno być bogiem dla samozwańczych mieszkańców kosmosu. "- wielce wymowne, aktualne.
OdpowiedzUsuńWciąż, gdzieś cywilizacja zasysa las. Ludzie czynią przeciw sobie.
Pozdrawima:)
Tak, zbyt wiele rzeczy odpływa bezpowrotnie...
Usuńtakie skoki nie dla mnie, nie przezwyciężyłabym strachu
OdpowiedzUsuńRozumiem :) doskonale!
UsuńCzęsto staram sobie "przypomnieć".
OdpowiedzUsuńŚciskam
Wciąż muszę :) już mnie to nie męczy :)
UsuńCo tam bogiem... żeby tak choć przez chwilę być rozmówcą, partnerem, przyjacielem... człowiekiem, czyli podmiotem chociaż... Dzięki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwczoraj, nocnym autobusem, podróżował człowiek z dziecięcym wózkiem wypełnionym drewnem. być może z zassanych zasobów.
OdpowiedzUsuńa słowo "bibeloty" zawsze sprawia, że czuję się osaczona [przez porcelanowe słonie, koty, łabędzie o szklanych szyjach i wazy z kryształu]
to są właśnie bibeloty :) Pozdrawiam ciepło
Usuń