niedziela, 19 stycznia 2014

I dalej gadanie bez większego sensu




Mam w pamięci wiele obrazów, śledzę artystów, poluję, zapisuję. To nie są produkty z certyfikatami, takich nie znoszę. Tak samo obrazy Muncha - obrzydły mi z powodu różnicy temperamentów autorów ekfraz. Nie lubię powszechności, lokowania patriotyzmu w drzewach, tkwienia i wzorowania się. Poczucie przynależności jest tu zupełnie obce. I kiedy widzę, jak ludzie na siłę domagają się należnego im miejsca, upodabniają się, odwzorowują znaki, litery, słowa, kiedy semantyczny kod staje się usystematyzowany, a wszystko co nie zostało wyuczone, jest nieważne. Odczytanie tekstu, którego kod jest nam doskonale znany to bułka z masłem, dżem truskawkowy. Tyle, że dżem jem tylko z truskawek mojej mamy, wysmażony i doprawiony dla mojego podniebienia, sorry, ale żadnych podróbek z Biedronki, Tesco, czy Lidla. Propagowanie poezji to przecież żadna konieczność, może jedynie działalność wspierająca. Tysiące ludzi pisze i mówi w niezliczonych językach, ciągle jednak o tym samym: o nowoczesnych tendencjach, o cyklicznych zjawiskach, wypadkach samolotowych, związkach partnerskich... Kulturowość trudna do uniesienia. Nawet nie próbuję zrozumieć, bo jaki zasięg terytorialny określa poetę? Przepraszam, wychodzę. W zasadzie rozproszenie jest niekorzystne dla każdej ze sztuk. Ta iluzja realności w niektórych wierszach, obrazach, muzyce sprawia we mnie pomieszanie sztuk.

35 komentarzy:

  1. Kto się upodabnia, powoli zanika. Bycie dziwnym jest 100 razy lepsze od bycia nudnym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, nuda, to argument, który od razu powoduje, że wstaję i lecę :P ściskam Danko

      Usuń
    2. Najtrudniej być sobą. Człowiekowi wygodniej jest przyjąć rolę w życiu. Im jest jej więcej tym człowieka mniej.

      Usuń
    3. Dlatego rozumiem Jelinek, i czasami jej zazdroszczę :)

      Usuń
  2. Całą prawdę (mi do takiej prawdy blisko, cokolwiek prawda oznacza) zawarłaś w truskaweczkach. Z własnego ogródka. Moje. Własne. Pielęgnowane lub nie. Takie jakie są. Lidl jest dla ludzi. Gorzej kiedy robi się z niego kulturę.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie... Paddy nasadził tuskawek, ale na dżem, to będzie ich za mało :(

      Usuń
  3. Czasem dobrze zamknąć się w ciszy,odpocząć od nieustannego bombardowania słowami, wiadomościami, nutami. Cisza uzdrawia.
    Pozdrawiam ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niedziela jest idealnym dniem na takie zamykanie :*

      Usuń
  4. dżem z truskawek mamy jest nie do podrobienia. Niech sobie będzie słodko,, kwaśno lub słono... byle było prawdziwie. Jeśli nie jest prawdziwie...nie lubię... choćby cały świat uwielbiał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie jest tak radyklanie, ważne, żeby nie stracić siebie w żadnym aspekcie życia :* ściskam eMko niedzielnie

      Usuń
  5. ludzie zapomnieli o rzeczach..prostych..najprostszych..

    OdpowiedzUsuń
  6. Odmienność sposobem na odnotowanie w strumieniu świadomości?. Może to i sposób.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strumień świadomości, to tylko środek :) Każdy sposób jest dobry, żeby sobie przypomnieć o życiu :)

      Usuń
  7. Cisza i dżem z truskawek, chwila ciszy i chwila milczenia.Pozwala na złapanie nowych ładunków doznań.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ludzie chcą gdzieś przynależeć. Czują się wtedy bezpieczni i niezapomniani. W tym szeregu liczb, peseli, NIP-ów, kodów. Wychodzą ze swojej szarości na przechadzkę po internecie. Tam z kolei starają się szokować, być inni niż na co dzień, tam się nie boją myśląc, że są anonimowi. Czasami jednak jest to jedyne miejsce, w którym naprawdę mogą być prawdziwi. Trudno jest ocenić kiedy to następuje, trzeba poznać takiego człowieka i to nie tylko na necie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blisko mi do anarchistycznego myślenia, ale życie weryfikuje wszystkie poglądy. Na szczęście udało mi się poznać część ludzi z blogowego świata i nie są dla mnie tylko nikami. I fajnie jest, że wszyscy są dokładnie tacy sami jak w sieci, co mnie ogromnie cieszy. Co do anonimowych frustratów, no cóż, pozostaje tylko unikać, omijać, przemilczeć.

      Usuń
  9. Wiele osób pisząc nieświadomie wchodzi w szablony. Może tak czują się bezpieczniej. Wydaje im się, że będą zrozumiani, bo dają odbiorcy komunikat stworzony w znanym języku (kodzie). Wielu czytających z kolei stosuje szablony odbiorcze. Przyjmują jako dobre to, co pasuje do rzeczy znanych. To, co znane i stworzone w znanym kodzie nie nastręcza kłopotów odbiorcy. Czuje on, że bez wysiłku czyta ze zrozumieniem. Dla wielu takie przyswajanie bez wysiłku świadczy o wartości tego co czytane lub oglądane.
    A może w tym wszystkim ważniejsza jest cecha autentyczności i szczerości? Przykład - słyszałem wczoraj wywiad, w którym dziennikarz zapytał Romana Gutka czy uważa, że Lars von Tier wykorzystuje element zaskoczenia i łamania tabu jako sposób na kupienie sobie widzów? Bo nie korzysta z tradycyjnych niedomówień i eufemizmów, które dla zachowania tzw. dobrego smaku stosowano w sztuce. (Rozmowa dotyczyła nowego filmu "Nimfomanka") Gutek odpowiedział, że nie wydaje mu się. Dla niego Tier jest przede wszystkim szczerym facetem, który stara się opisywać przypadki i nazywać rzeczy takimi jakimi one są bez niedomówień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Pawle, zgadzam się z tym, co napisałeś. I właśnie Larsa cenię za to, że nie ulega, i idzie własną drogą. To może nie chodzi o niedomówienia, a raczej zostawia przestrzeń do przemyśleń, przynajmnie ja tak czuję. Dziękuję :)

      Usuń
    2. Bardzo dobrze to doprecyzowałaś. Nazwanie uruchamia myślenie po stronie odbiorcy. W odwrotnym przypadku nic nie rodzi impulsów do refleksji. Typową reakcją bywa więc tylko ewentualny poklask. :)

      Usuń
    3. Problemem może być również umiejętność samodzielnego myślenia. Obrona siebie, kiedy przeciwnik, myślący inaczej próbuje nas zaczepić, albo zmusić do dialogu. Nie każdy jest gotowy, nie każdy znajduje w sobie argumenty i potrafi zachować 'zimną krew'. Oczywiście nie chodzi o pyskówki, czy udawanie. Łatwiej jest myśleć masowo, stąd biorą się stereotypy, albo zmuszanie innych do podobnego myślenia.

      Od dziecka chodziłam własnymi ścieżkami, i nie ulegałam presji, trudno na mnie wpłynąć, na zmianę mojej decyzji, dlatego długo się przyglądam zanim wyrażę opinię. Ale to bywa wadą, wielką.

      Usuń
    4. To mi się zdarza wyrażać opinie zbyt szybko. I to bywa wadą, wielką. Opinia odbiegająca od masowego myślenia, choćby nie wiem jak doprecyzowana i wywodząca się z logicznych przesłanek, jest opinią nie do przyjęcia przez zniewolone stereotypami otoczenia. Zwrotka może być taka, że autor opinii dostaje etykietkę kogoś "nie tego", w najlepszym razie dziwaka. To może boleć... Ale z drugiej strony spotkałem się z wyznaniem kogoś, kogo obdarzam szacunkiem, że dobrze jest akceptować w sobie po prostu wariata. To daje wolność kształtowania własnej opinii i wypowiadania jej. To taki dobry pancerz, który chroni przed tą masówką wokół. Gorszej etykietki nie są w stanie przypiąć. Dumam nad tym. ;-)

      Usuń
    5. O właśnie, dobrze zaakceptować w sobie wariata. Mało tego, pokochać tego wariata i życie staje znośne :)

      Usuń
  10. I dlatego lubię tu zaglądać, zawsze mnie czymś zaskoczysz
    -u Ciebie zawsze jest "inaczej"

    OdpowiedzUsuń
  11. Trudno znaleźć równowagę pomiędzy "człowiek istotą społeczną" a indywidualnością. Z jednej strony czyha albo zaszufladkowanie najogólniej rzecz ujmując, z drugiej - wyrzucenie poza nawias. Stąd u większości ludzi rozdarcie, bo zwykle nie chcą być ani cząstką masy, ani tkwić w samotnym niezrozumieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja się chyba sama wyrzuciłam poza nawias, unikając wszelkich koterii, ale lepiej mi z tym. Przynajmniej mam spokój, i nie czuję w sobie rozdarcia.

      To mnie pasuje jak ulał :)

      Usuń
  12. ostatecznie to czas osądza artystów , zwłaszcza tych pędzących żywot jętki jednodniówki

    OdpowiedzUsuń
  13. Gdybyś widziała Małgoś pokój w którym staram się coś stworzyć, myśli wypowiedzieć obrazem malowanym, lub muzycznym, w życiu byś nie powiedziała, że te miejsce jest moim warsztatem, jest tu nic, żadnych ozdobników, melanży twórczych, chaosu...nic, co by mogło mnie rozpraszać. Jednak jest tu wszystko, każda twórcza chwila, zapach, emocje, łzy, radość i wybuchy złości, wszystko co towarzyszy mi w tym miejscu. Mało na temat, ale wzbudziłaś refleksję. Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze jest usiąść i spojrzeć z dystansem, bez tego dystansu trudniej żyć :) ściskam

      Usuń