czwartek, 12 grudnia 2013

Na złom


Auto zepsuło się na śmierć. 
Powiedzenie "biednemu zawsze wiatr w oczy" nabrało znowu znaczenia. 
Nie lubię świąt właśnie za takie rzeczy.
Nie lubię, nie lubię, moje plany wzięły w łeb, jak to w życiu. Z bólem rezygnuję z tego i z tamtego i z tamtego również. 







17 komentarzy:

  1. jak ja Cię rozumiem Małgorzato:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tez nie cierpię takich niespodzianek. Nawet nie wiadomo co z tą złością zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj rozumiem Cię bardzo.... :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu niemiłe! Nie ma alternatyw by nie rezygnować z tego wszystkiego i tamtego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poddałam się alternatywie, mam zapas kawy i miodu :)

      Usuń
  5. Bardzo Ci współczuję!
    A bez samochodu nie da się?

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale pomyśl ile zyskujesz. Więcej czasu dla siebie i na przemyślenia o tym, jak to jesteśmy uzależnieni od techniki;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. To ciekawe mi też się popsuł właśnie wczoraj i pokrzyżował plany samochód, na szczęście ten starszy .
    Kiedyś miałem jednego kota i jednego psa, gdy nadszedł ich czas i zespsuły się na śmierć było mi bardzo przykro. Teraz mam 6 kotów i 5 psów, jakoś zabezpieczyłem się przed psuciem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nooo tak, jest to jakieś rozwiązanie, tyle, że nam nie są potrzebne dwa samochody. :P

      Usuń
    2. Kobieta musi mieć własny, niezależny samochód.!
      To facet ma prawo sobie radzić.

      Usuń
    3. spoko, jak się oswoję z ruchem lewostronnym, kupię sobie małe i zwinne miejskie autko :)

      Usuń
  8. Wszyscy mamy powody, by nie lubić Świąt, ale tak naprawdę nie lubimy, kiedy nie są takie, jak byśmy chcieli. ja mam to samo. PS. Może być jeszcze gorzej, niż bez samochodu. Bez prawa jazdy to dopiero ani rusz. ja tak mam

    OdpowiedzUsuń
  9. przykra sprawa, trzeba zmienić plany:)

    OdpowiedzUsuń