Mohery |
Lubię twój śmiech, banalne wyjścia, wstążki wplecione we francuskie
warkocze, ale nadal brakuje nam pięciu minut. Każdy ruch przy zapalonych
świeczkach sprawia, że odwracamy się do siebie plecami. Ptaki bez kasków
lecą na głowę. Zamykam oczy i widzę twarze, których nikt nie pamięta,
docierają głosy, dłoń pnie się na budzik, siadam.
Czy to jest chwila przed śmiercią, czy tuż po? W tamtym domu łatwiej
mi było zapominać, czasem tracić mowę. Przy ryku silnika ludzie siedzą
spokojniej pod drzewami. Może tam będzie jak w naszym życiu, skarga za skargą,
szklanka wody przed snem, papieros po seksie. Zziębnięta wychodzę z łóżka
i zaczynamy od początku.
Szukam okularów, poręczy, telefonu, czegoś, co mnie zaprowadzi, nieważne dokąd.
Grymasy, gesty. Odwrócony plecami, nagi od pyłu w dziurawym powietrzu,
dławisz się, zamiast poczuć zapach ostatniego wieczoru. Są takie chwile
poza milczeniem. Słucham i oddycham.
Przepiekny wiersz moja Droga Poetko.buzka
OdpowiedzUsuńBuziak Dorotko, dobrze, że jesteś :)
Usuńsa takie chwile... to prawda...
OdpowiedzUsuń:) dobrze się w nich przejrzeć :*
Usuńjakby banału z życia?!
OdpowiedzUsuńMoże tam będzie jak w naszym życiu, skarga za skargą, ....
A może jednak nie?
UsuńWymowny i przejmujący..
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
Usuńteż szukam czegoś, co mnie zaprowadzi!! ; piękny!
OdpowiedzUsuń:) to jest tak, że bez tych poszukiwań trudno nam żyć...
UsuńDawno Cię nie czytałam. Tym bardziej przyjemne odczucie.
OdpowiedzUsuńMiło, że zaglądasz :)
Usuń