Miałam przestać na chwilę. Krótka separacja z poezją na rzecz prozy. Jednak prozy życia nie przeskoczy najlepszy skoczek, więc po co się spinać, wcinać, przycinać, odcinać. Co robię? Jabłka. Jabłka są już w słoikach. Drugi placek wyciągnęłam z piekarnika, eksperymentuję z marcepanem w ucieranym cieście. Eksperyment udany, na szczęście. Nie mam jajek na więcej. Zadaję sobie pytania i zaraz na nie odpowiadam. Co można zrobić takim gadaniem? W zasadzie nic. Siła przyzwyczajenia. Przeczytałam kolejny raz recenzję Jerzego Zimnego i zastanawiam się, czego spodziewali się inni czytelnicy. Oczywiście to tylko pobożne życzenia. Muszę już iść, no muszę. Idę. Bye bye.
Bo czy poezja nie jest piękniejszym odbiciem prozy w lustrze słów?
OdpowiedzUsuńJabłka i marcepany.... hm... nieznana mi komplikacja ciasteczna....
coś w tym odbijaniu jest :* Bardzo dobre zestawienie smaków :)
UsuńOd Twoich wzmianek kulinarnych chodzą za mną cały czas różne smaki i różne zapachy, ciągle na coś robisz mi ochotę :)
OdpowiedzUsuńooo a pamiętasz Twoje szawedzkie smaki? no to sama widzisz :P
Usuń"Wrazenie" robi wrazenie
OdpowiedzUsuńpowoli wczytuje sie w Twoje teksty
sa naprawde niezle
znam czlowieka, ktorego nazywaja Malina
glownie z opowiesci mojej Mamy
w zasadzie to chyba ma tak na nazwisko
musze poczytac wiecej, aby poznac Twojego Maline blizej...
:) Miło mi :) pozdrawiam ciepło
UsuńDokładnie z tą prozą życia tak jest, niby nie można przeskoczyć, a człek się tylko spina i flustruje, że przecież miało być inaczej... w każdym razie mnie takie emocje dziwne dopadają ostatnio.... a u mnei w piekarniku rosną bułeczki orkiszowe, na jutro na śniadanie.
OdpowiedzUsuńMiłego Małgoś :*
No wiesz, to w prozie życia rodzi się poezja, nie da się od niej odciąć.
OdpowiedzUsuńI znów te słodkości:-)))
OdpowiedzUsuń