Przypomniałam sobie, jak jechałam do Odessy. W walizkę swobodnie wchodził mój syn i zastanawiałam się, po co mi taka wielka, ale za chwilę koleżanka upierała się, że muszę zabrać to i tamto. Więc dobrze, zapakowałam się. Jakoś. Wszystko było cacy. Ze Szczecina jechaliśmy sypialnym pociągiem do Przemyśla. Było pięknie, komfortowo. Kierunek na koniec świata. No dobrze, byłam oszołomiona i z podniecenia chyba przestałam myśleć. Odessa to niezwykłe miejsce, więc przygotowałam się na wszystkie okoliczności. Buty takie, siakie, sukienki, spodnie. Jednak nie przewidziałam, że walizka nie spełnia wymogów ukraińskich linii kolejowych. Zwyczajnie nie mieściła się w drzwiach pociągu. w końcu panowie upchnęli landarę, szafę, to coś, ale od tamtej chwili nie mogłam zasnąć. No nie szło mi na samą myśl, że będę musiała w Odessie przeprawiać się z szafą przez miasto komunikacją miejską. Ktoś z was wie, jak wygląda komunikacja miejska w Odessie? No więc Marszrutka, to przerobiony bus ciężarowy, no i moje szczęście w nieszczęściu, bo azjatyckie rozmiary bagażowe mieściły się tam swobodnie. Do Polski wracałam przez Kijów, ale od popijania różnych trunków byłam już obojętna i nie myślałam, jak tam dotrę z garderobą wielkości małego nosorożca, ale może o tym innym razem.
Oddesa, pomnik Carycy Katarzyny |
Kierunek Wschód...kusi i przestrasza...ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńTyle że będę pamiętać......bez szafy :))))))
Wschód jest piękny, jestem oczarowana Ukrainą, Morze Czarne jest nadzwyczajne, pociągi bezpieczne i tanie, cała podróż była bardzo sympatyczna i polecam, tam nie sposób się zgubić. A Kijów niezwykły, piękny, dostojny, Dniepr, Ławra Paczerska, Dom Bułchakowa, Muzeum Głodu, każde miejsce warte wybrania się tam.
Usuńczyli jak nic się wybiorę :)
UsuńPolecam, chcę tam wrócić, ciągnie mnie do Lwowa :*
UsuńTobie nie było wtedy do śmiechu ... mi teraz jest :-))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko!
Cieszę się, dzisiaj też się z tego śmieję :)
UsuńJuż chyba jadąc w jakimkolwiek kierunku, szafy nie zabierzesz :))) Myślę jednak, że pobyt w Odessie wart był tego. Nie byłam tam niestety :(. Za naszą wschodnią granicą była tylko na Litwie i Łotwie. Miło, że trafiłaś do mnie i trafiaj jeszcze :). Ja też znajdę drogę do Ciebie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNo nie, nie, to była walizka tak wielka, że nawet do samoloty nikt nie chciałby jej zabrać, ale było minęło :) Ukraina piękna jest :) polecam
Usuńściskam
Przed z górą dziesięciu laty, mój kolega wybrał się nad Bajkał. Postanowili jechać ichnimi kolejami. Przeżycie niesamowite, wiele zdjęć i wspaniałych wspomnień o ludziach, których tam spotkali. Rosja ma w sobie coś odurzającego:-)
OdpowiedzUsuńmoje wspomnienia też są niezwykłe, szerokie koje, i koza w każdym wagonie, samowar z herbatą, piękny czas :)
UsuńJeszcze się w te rejony nie zapuściłam, tak jakoś patrzę na Wschód z odrobiną dystansu. Odessa i Petersburg to tak mi się kołaczą po głowie...
OdpowiedzUsuńHistoria wciągnęła, czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością ;)
Wschód jest przepiękny, kiedy zachowuje się zwyczajne środki ostrożności, nic złego nie ma prawa się przytrafić. Poza tym tam całe tabuny turystów się błąka :)
UsuńTo tylko zaplanować ponowną wycieczkę .....
OdpowiedzUsuńI tak się stanie :)
Usuńładna historia,
OdpowiedzUsuńmnie jednak bardziej ciagnie do Gruzji.
Do Gruzji i Bułgarii :)
UsuńKiedys wybiore sie w te strony....
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
judyta
Myślę, że Ławra Paczerska zrobi na Tobie wielie wrażenie, piękne miejsce. Klastor w centrum miasta, wchodzisz za mur i masz wrażenie, że jesteś w innym świecie, cisza, spokój, piękno.
UsuńBędę się martwił jak będziesz na miasto, w torebce (tak samo jak moja znajoma) zabierać w niej wannę. Składaną czy nie tego nie wiem ale wiem, że ona tam jest. Kilkukrotnie groziła mi, że mnie nią huknie.
OdpowiedzUsuńa nie wystarczy młotek?
Usuńteż można huknąć :P
W młotku się nie można wykąpać jak przyjdzie nagła ochota.
Usuńjednak nie zdecyduję się na wannę :)
UsuńNaprawdę nabiera się ochoty, by odwiedzić Odessę. Bardzo ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPolecam, piękne miejsce
Usuńtrzeba było spakować przepakować się w jaką siatę i dalej w świat!!
OdpowiedzUsuńOdessa, rozmarzyłam się, chętnie bym się wybrała w tamte strony!!
wiesz, żeby to był weekend, to może i by się dało, ale to była dłuższa podróż i w Kijowie z szafą wielkości dziecka nosorożca jechałam metrem, przejście przez bramkę było urocze i podziwiali mnie Ci, co się bardzo spieszyli, przystawali, tańczyłam przed nimi piruety, pewnie myśleli, że jestem mongołką albo innym czortem :P
Usuńchiałąbym to zobaczyć, a szafa dwu- czy trzydrzwiowa?? ;))
Usuńboże, boże, byłaś w Odessie!
OdpowiedzUsuńja chcę więcej opisów! wrażeń!
powiedz mi, że i ja tam kiedyś w końcu dotrę!
x
Noo kochana, powiem tak, to miasto skrajności, bardzo bogate i biedne, nie ma środka. Panowie z kałachami przed sklepami jubilerskimi, trzy sklepy Armaniego na jednej ulicy, z Mango - ochroniarz nas wyprosił. Do dzisiaj nie wiem dlaczego. Wódka tańsza od wody mineralnej, nie wiedziałam co mam pić - z wrażenia. W kafejce internetowej przyjaciółka zatrzasnęła się w toalecie, ale pan ochroniarz cudem ją uwolnił. Tam wszędzie są ochroniarze. Miałam wrażenie, że za nami chodzą tajniacy i nas pilnują. Część wypoczynkowa wygląda jak z filmu o Bahamas, Maiami, albo inne wybrzeże, kapało od przepychu, złota, a pół kilometra dalej rynek, gdzie na gazetach piętrzyły się wybebeszone zwierzęta, kiełbasy, tony winogron, arbuzów... To należy zobaczyć!
UsuńNiesamowite.
Usuńja chcę TO zobaczyć! bardzo!! co za klimat!!
UsuńSwietne czytanie w piatek rano! Gdybym sie nie bala widoku wybebeszonych zwierzat, moze bym i pojechala..
OdpowiedzUsuńAle rynku nie trzeba odwiedzać :)
UsuńPoza tym te skrajności są fascynujące, tego się nie da opisać...
na wschodzie byłam tylko przejazdem. Miałam kolegę, który studiował w Odessie i był nią zauroczony. Niestety Odessa nie była dla niego za sprawą wszechobecnego alkoholu. Oglądałam to miastu na wielu fotografiach, cudne:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, ten alkohol, myślę, że jak dłużej byśmy tam przebywali, bylibyśmy jeszcze bardziej zauroczeni
Usuńale wakacje w Odessie chciałabym spędzić :) chociaż po 4 dniach bez uata, to była już nuda, a fanką baletu aż tak wielką nie jestem :)
No właśnie, trochę więcej tej Odessy. Bo walizka walizką. Ja w Stanach musiałam kupować nową, olbrzymią, największą na świecie, którą nazwałam Brian (na swoja polską zawsze mówiłam Grzegorz, żeby nie wyszło, że samotnie podróżuję - a tak wtedy było, no). Więc musi być w Odessie coś jeszcze, czego ja nie mogłabym skometować, bo byłoby nowe zupełnie.
OdpowiedzUsuńNie nie, nie mogę napisać o tym jak spóźniliśmy się na koncert laureatów, a tylko dlatego, że tramwaj, kórym jechaliśmy z plaży, rozwinął prędkość 5/h, można było wyjść i wejść bez uszczerbku na zdrowiu. W końcu zdecydowaliśmy jednak wysiąść i pobiegliśmy na drugi koniec Odessy wiedząc, że mamy przed sobą wyrok śmierci, dyrygentka nie była z nami. Z resztą, to zdjęcie na którym siedzimy w orzełkach jest właśnie po tym, jak dowiedzieliśmy, że zespół został rozwiązany. Później poszliśmy na wódkę, bez orzełków, rzecz jasna. Było jeszcze kilka incydentów, kiedy ksiądz zapytał mnie czy panuję nad swoją dupą, miał szczęście, że się odsunął, okazało się, że chodziło o grupę, te różnice językowe...
UsuńBonjour, Je viens de chez mon ami Rick et grâce à lui, je découvre aujourd'hui ton blog qui me plait beaucoup par la qualité de ta communication de tes expériences et par la beauté de tes photos.
OdpowiedzUsuńBien amicalement, depuis la France...
Roger Dautais
Roger!
UsuńRavi de vous rencontrer, mes meilleures salutations. Je me demande comment traducteur peut manipuler
:)