Rafał Babczyński |
To prawda, że nocą wiatr twardnieje
i z łoskotem rozbija ziemię, spada, zmienia się.
Słyszę głosy za ścianą, a może zza muru,
wcześniej tam był ich dom, wcześniej żartowaliśmy,
wystarczył uśmiech, kilka budujących historyjek.
Słyszałam kobiety pracujące bez przerwy,
dzień i noc, pozostały po nich zmarszczki
i szybszy oddech, wyrażały się tak, że na wspomnienie
zaciągam zasłony tracąc widok.
Znacznie trudniej odwrócić się i zniknąć.
W świetle lampy opuścić głowę, nogi,
ramiona. Foremki do ciasta wypchane napięciem,
jakby program wieczornych zajęć ukrywał pułapki,
kłopotliwe pytania. Prognozy pogody, przez nie rozpoczynamy zimę,
w mroźne dni ból krzyża, owinę się kołdrą,
zniknę. Skoro uszkodzenie wzroku zależy od zanurzenia rąk w wodzie
albo głosu płynącego z radia.
Bardzo przyzwoity wiersz.
OdpowiedzUsuńPrzyzwoity kojarzy mi się z facetem, który nie rzuca swojej kobiety, nawet kiedy ta jest w ciąży z innym, przyzwoity facet - prawda?
UsuńBywają też przyzwoite kobiety!
UsuńFacet, o którym piszesz po prostu kocha.
Przyzwoity to taki niby dobry ale tylko dlatego, że go po prostu nie stać na bycie wybujale i spazmatycznie nikczemnym!
UsuńAndrzej, tak kocha :)
UsuńKrotochwilo - o właśnie!
Ja bym dodał - to taki uczciwy wiersz ;)))
UsuńWyobraźnia potrafi malować niesamowite obrazy. Poeta z taką wyobraźnią jak Twoja jest wielki.
OdpowiedzUsuńCzasami się zastanawiam, czy to jest właściwe, pisanie i wychodzenie z tym dalej, a zarazem chowanie się, bo przecież jestem coraz bardziej w tyle, coraz mniej mnie i mniej.
Usuńlubię!!
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
UsuńTwoj wiersz,kawa,croissant i swiadomosc wolnego dnia to jest dopiero poranek,dziekuje
OdpowiedzUsuńUśmiech posyłam :*
Usuń