Dzisiaj rano miałam 30 min wolnego. Postanowiłam iść przed siebie, nie lubię stać w miejscu i czekać. Pomyślałam: zobaczę co jest za zakrętem i najwyżej wrócę. Nie wróciłam. Dziwne domy z figurkami osłów nad drzwiami, o fantastycznej architekturze to miejsce może jedynie pomarzyć. Obraz przede mną wznosił się, a widoczność wyłaniała charakterystyczne domki z lat pięćdziesiątych. Charakterystyczne dla Irlandii. Zagospodarowany każdy kawałek ziemi, żadnych subtelności - nie myślcie sobie. Jednak w tym wszystkim jest jakaś harmonia. Niewątpliwie mój szybki krok drażnił koty wylegujące się w oknach, nie miałam odwagi by wyciągnąć aparat i zbliżyć oko do obiektywu. Na ulicy nie było nikogo, jednak wrażenie, że ludzie śledzili mnie przez wąskie szpary żaluzji przykleiła się do oddechu. Nikt nie ograniczał mojej swobody, jednak czułam, że coś się na mnie zaciska, przyspieszyłam i zatoczyłam pętlę. Tak, już wiem, co jest za zakrętem.
Szkoda, że nie ma zdjęć! :)
OdpowiedzUsuńbędą, obiecuję zapolować na tego osła :)
UsuńTo, co za horyzontem (zakrętem) zawsze było motorem poznania.
OdpowiedzUsuńNa drugi raz miej przy sobie fotoaparat, by pochwalić się odkryciami:-)
Miałam, tylko czyłam niezręczność położenia
Usuńna zdjęciu widzę gąsienice - złożone z domków?
OdpowiedzUsuńtak, dokładnie
UsuńLubię takie spacery wyrwane z kontekstu, wpatrywanie się tak jakby się chciało zrobić zdjęcie, Stachura o tym pisał.
OdpowiedzUsuńDwa dni przed rozpruwaniem, byłam na dworcu w Katowicach, przez lata brudny, obskurny, specyficzny magiczny. W tym dniu wyglądał wyjątkowo mrocznie, zlikwidowane już sklepy, oberwane reklamy. Ściskałam w kieszeni aparat i nie zrobiłam ani jednego zdjęcia. Ostatnia szansa zmarnowana.
A byłam kilka razy na roprutym dworcu katowickim, jeszcze jak śpiewałam... tak i też nie mam zdjęć
Usuńo bardzo często czuję t,o czego nie widzę i też aparat chowam. Wewnętrzna przyzwoitość nakazuje w takich momentach tak zachować się, nawet, gdy owe czucie wynika z błędnej oceny:) Szkoda, szkoda, że z ukrycia nie pstrynełaś;)
OdpowiedzUsuńWrócę tam, już znam drogę
Usuńszkoda. Ale chyba wiem co czułaś:)Też tak niekiedy mam i aparat leży w torebce/plecaku/gdziekolwiek bądź tyle, że nie przy oku.
OdpowiedzUsuńNie szkoduj Oluś, za chwilę tam wrócę
UsuńTez znam to uczucie..kiedys spacerowalam po olbrzymim cmentarzu zydowskim na Queens i czulam sie tam bardzo dziwnie choc uwielbiam spacerowac po cmentarzach..czulam sie jak intruz..dlaczego?
OdpowiedzUsuńCmentarze uwielbiam, kiedyś o tym pisałam... ale nie czułam się jak intruz, właśnie tam nie :) a może dlatego, że nigdy nie byłam sama, nie wiem. Chyba właśnie dlatego. Sciskam :)
UsuńJa również nie lubię stac w miejscu i czekac:) Pięknie zbudowałaś atmosferę, poproszę o kontynuację...
OdpowiedzUsuńCicho?
UsuńNie wiadomo czy następnym razem będzie to samo, za zakrętem. Sprawdź jeszcze kiedyś.
OdpowiedzUsuńJa często czuję ten nacisk cudzych oczu i myśli, ale to pewnie tylko wyobrażenie.
Uściski!
To nie było wyobrażenie, żaluzje się poruszały :)
Usuńja wiem, to chyba te koty ;)
OdpowiedzUsuńwszystkiemu winne te wypasione leniwe kociaki
Całkiem możliwe, jak wracałam do domu, to dwa angielskie się przeciągały w słońcu
Usuńpiękne!
Kiedyś w Holandii wyciągnęłam aparat i zrobiłam parę zdjęć uroczym domkom. Z jednego z nich wyskoczyła wściekła baba i strasznie mnie opieprzyła :)
OdpowiedzUsuńAniu, no właśnie tego się obawiałam, i nie szczucia kotami, tylko psami, to nie była słodka dzielnica, czarne beemki na podjazdach, no dobrze, wyobraźnia mnie przerasta :)
UsuńOch, i ten dreszczyk, ciekawość...kiedyś tak "zbłądziłam" na Słowacji i doszłam do jakiejś zapadłej, zapomnianej w oczach Najwyższego, prawosławnej wioski...
OdpowiedzUsuńI również, nie miałam odwagi wyciągnąć aparatu. Czułam na sobie niewidzialne oczy mieszkańców. Cisza jak makiem zasiał. Wąska ulica. Poprzyklejane do siebie domy jakby ktoś je na siłę do siebie docisnął...
Uwielbiam błądzić :)
Pozdrawiam, na siłę wiosennie, choć zasypało mnie 20 cm świeżego puchu :(
Mam nadzieję, że już bardziej wiosennie niż śnieżnie :)
UsuńFajnie tak uciec w miasto przypadkiem,wtedy widac najciekawsze rzeczy.Pozdrawiam Malgosiu
OdpowiedzUsuńTak, poszłam tam drugi raz, ale było już inaczej :) ściskam Kasiu
Usuń