niedziela, 10 lutego 2013

Jakub Sajkowski na weekend


A można przecież tak, żeby było gut



Piosenka noworoczna

Dziewczynko, inne media na mnie psy wieszają,
więc śmiej się do mnie, śmiej się, jak konfetti rozsyp
coś, czemu tak naprawdę nie sprostasz słowami.
Wstążki, okruchy ciastek, krople krwi i włosy.


Rozmydlone są drogi serpentyn, poręcze
pękają od naporu tłumów oraz mrozu.
Odwróceni jak mosty, odbici jak tęcza,
jak wasze „puk” albo „pyk” w bańki naszych głosów.


Wiersz dla Krzysztofa Myszkowskiego 

Przyszedł twój kolega poeta, poczęstowałem go herbatą.
Kolega wypił, ale zostawił trzy kostki cukru. Czy to istotny dowód na to
ze wszyscy poeci to patologie? Czy kostka cukru w rękach poety twardnieje

i staje się narzędziem zbrodni? Kamieniem, który ludziom pierwotnym
służył do zaspokajania animalistycznych instynktów, na przykład
do wytwarzania noży lub krzesania śmiercionośnego ognia?

To wszystko objawia się w czynnościach zupełnie niepozornych.
Na przykład Krzysztof Myszkowski, który, popijając czarną herbatę
(bez cukru) śpiewa: jeszcze zdążymy w dżungli ludzkości siebie odnaleźć.

Czy facet z tak natchnionym i aksamitnym do porzygu głosem
byłby w stanie kogokolwiek zabić? To teraz test, zdanie znacznie trudniejsze:

źdźbła bluszczu w dżungli ludzkości wyrywam z paszczy świata.
Zapamiętaj to i naucz swoich przyjaciół z plemienia Bantu.
Udowodnij, dzikusie, że w twoim prawie dżungli chodzi o miłość.



Krapp wchodzi do studia nagraniowego


Zostaw jak jest
Leż na wysoko postawionych poduszkach
Zostaw jak jest
Zostaw jak jest 

SB


Dawno nie oddawałem krwi, gdyż według współczesnej krytyki
metaforyka somatyczna jest rakiem na ciele najnowszej poezji.
Teraz tylko naświetlania i chemia,

po której należy czekać wiele miesięcy,
zanim kolejny wiersz będzie dobrze
naoliwionym organizmem, który wyrzygał

wszelką możliwą konfesję. Teraz jest wyrwany z ograniczeń
cielesności, jest doskonałą endoprotezą.
Dawno nie oddawałem krwi, krew przestała płynąć,

choć przecież nie przestała się poruszać.
Ach, śpiewaj, ukołysz, przewijaj, ostatnia taśmo Krappa.
Dorastaj, dorastaj dziecino,

w warunkach fabryczno-cieplarnianych. Obejmij mnie, ukołysz,
moja ty kreskówkowa kobieto-bluszczu,
czerwone kreski rtęci, kochane czerwone wstążki.

Toca

mogą się zanurzyć, dotykać
do woli, wyławiać ze środka
egzotyczne istoty

Magda Gałkowska, Kobieta –ocean

Śniłem różowy balonik i wiecznie pijanego chłopca.
Siedział na plaży i wpatrywał się w niego tak długo,
aż wszystkie dziewczynki zdążyły wyrosnąć, balonik pękł
i opadł na piasek. Tak długo, aż morze pękło i osadziło się

wraz z planktonem na twoich piersiach. Zupełnie niewidoczni
są ci wszyscy twoi chłopcy, tacy śmieszni i mikroskopijni,
dlatego pewnie zostaną tu na dłużej.

Ja razem z nimi. Zasady pierwszej pomocy wymagają,
aby trzymać świat w garści, zmusić
do mówienia. Morze wypluwa

wszystkie rośliny podwodne,
sklejone w jedno, jak miniatura rafy koralowej, lniane płótno
używane w torturach wodnych. Czekam, aż je ode mnie zabierzesz,
powiesz: łapy precz od moich cycków.




foto - Arek Łuszczyk


CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz