poniedziałek, 29 października 2012

Stan zdumienia - czytam



Młody bierze przenośną pamięć, podłącza do laptopa

- tu są te chińczyki! 

Zdziwiona, pytam: 

- jakie chińczyki?

Patrzy na mnie i odpowiada bez zająknięcia: 

- no te włoskie klimaty!

Po chwili zorientował się, jaką głupotę palnął.

Mam anginę, pojawiła się nagle, wieczorem, boli i tyle z tego. I nie dlatego, że popłakałam się ze śmiechu kiedy czytałam opowieści Krzyśka o Heli… drugi raz w życiu śmiałam się w sposób, którego nie mogłam powstrzymać. Łzy ciekły, i już wtedy czułam, że boli mnie ten nieszczęsny migdał. 
W związku z tym gotuję rosół, a raczej sam się gotuje. Wołowy, z przypiekanymi cebulami na grillu, taki jak zawsze gotuje moja mama. 

Czekając na Malinę - sprzedają na allegro, dziwne uczucie, ciekawe kto dzisiaj czyta moją poezję?! A książka nie tylko wierszowana, ale ze zdjęciami, myślę, że chwyci i wiersze przekonają do siebie czytelników. Krytyków powoli przekonują. W najnowszym numerze eleWatora, ukazał się esej o mojej książce, napisał go krytyk literacki Paweł Brzeżek

Fragment - Essai de framboise 




" W całym tym stworzonym przez autorkę świecie poetyckim, Malina jest właśnie takim nieco podejrzanym towarzyszem, sąsiadem z okopu. Poświęca się mu sporo miejsca i czasu, bo trzeba go mieć na oku, poza tym jest fascynujący w swoich odmiennych zwyczajach habitacyjnych. Mężczyzna w tych wierszach nie jest jednak obiektem fetyszyzacji, autorka nie wynosi penisa na ołtarze, ani nie czuje potrzeby strącania go w niebyt, co wyraźnie odcina ją od głównego nurtu literatury kobiecej, w którym rozgrywane są wciąż od nowa korelacje i kompleksy damsko-męskich zależności. Malina jest tylko jednym z elementów w życiu, które podmiotka liryczna (?) wchłania i przetwarza. Świat przedstawiony w Czekając na Malinę kręci się tylko i wyłącznie wokół kobiety, jej odczuć, stanów duszy, lęków i obsesji. To właśnie ciągłe skanowanie własnego jestestwa, ciągła autoanaliza, upewnianie się wciąż od nowa, czy aby wciąż tu jestem, czy aby świat wciąż tu jest, czy wszystko jest tak jak było (a nie jest – bo wciąż się zmienia), jest głównym tematem tych wierszy."

eleWator będzie  do kupienia w empikach na terenie całego kraju za dwa, trzy tygodnie, a moja książka w internecie w większości księgarni, allegro, w Matrasie.






27 komentarzy:

  1. "Malinę" kupię sobie na gwiazdkę o! :)
    a na migdał-patyczkiem (do ucha) usunąć biały nalot z migdałka a potem płukać wodą utlenioną (z woda podaną w proporcjach na butelce)
    zdrówka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekając na Malinę - to dobry prezent

      już sobie pogmerałam, dzięki :)

      Usuń
  2. plukaj gardelko woda z dodatkiem wody utlenionej,mleko z czosnkiem i miodem pij i sie kuruj kochana...

    OdpowiedzUsuń
  3. "autorka nie wynosi penisa na ołtarze" - no, jeszcze tego by brakowało, żebyś je wynosiła na ołtarze. ;P
    Zobaczę, czy w moim zapyziałym mieście wojewódzkim południowo-wschodniej Polski jest szczecińska gazeta. Oj, zdziwiłabym się, gdyby była. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie, większość poetek tak właśnie czyni...

      nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy!

      i cieszę się, że trudno te moje wiersze kwalifikować do jakiegoś nurtu i to mnie bardzo cieszy, bo żaden z nurtów mi nie odpowiada. Co innego tu gdzie jestem... hehe

      No ciekawa jestem czy eleWator do Ciebie dotrze

      Usuń
  4. Bo "Malina" potrzebuje czasu, ale jak już trafi w odpowiednią głowę to opuścić jej nie może. Do allegro mam sentyment, dużo dobrych książek mam właśnie stamtąd, bo księgarnie niekoniecznie mają to czego szukam. p.s zdrowiej, dużo już porad powyżej, ale dodam swoją, ja zawsze gurgluję wodą z solą, pomaga. U nas śniegu dobre 8cm. Dynie mi zasypało! Zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale Malina, czy Czekając na Malinę? Bo zaczynam się gubić kochana...

      Śnieg? U mnie na szczęście nie ma śniegu, nie lubię...

      Usuń
  5. gratuluję Małgosiu :))) :*
    zdrowiej, angina to wyjątkowa paskuda, dawno nie miałam, ale pamiętam jak boli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu, wieki temu miałam anginę... ale podejrzewam, że to moje niedoubieranie się wyszło, tak jak szydło

      Usuń
  6. szklanka ciepłej wody + kilka kropel jodyny + szczypta sody oczyszczonej - sprawdzone.

    pozdrawiam
    cicho

    OdpowiedzUsuń
  7. muszę Ci powiedzieć Małgoniu że on ładnie napisał o Malinie:)
    buziak
    Rafał

    OdpowiedzUsuń
  8. Angina to jak powrót do dzieciństwa...
    Porozpieszczaj się:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. GRATULACJE!

    i bardzo mi sie juz podoba,bo ta Malina..no fajnie,ze akurat Malina:)
    wracaj do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malina - to dobre określenie dla wyimaginowanego męskiego czynnika w kobiecie

      Usuń
  10. Dziękuję za pozostawienie po sobie śladu na moim blogu. Radość jest podwójna, bo dzięki temu odkryłam Twój blog. Z pewnością zostanę tu dłużej. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  11. też sobie na gwiazdkę sprawię Malinę, pozdrowienia dla migdała

    OdpowiedzUsuń
  12. Idę zatem zajrzeć do Heli... :)
    PS
    Gratujuję, zwłaszcza tego nie wyniesionego penisa ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Idę pocztać o Heli więc. Tylko... migdał mi potrzebny zdrowy. jesteś pewna, że od śmiechu mnie nie rozboli? Może powinnam przełożyć wizytę na jutro? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczytaj poczytaj, jak przeklina toruniankę...

      Usuń
    2. aaaaaaaa i nie odkładaj na jutro tego, co mogłabyś zrobić dzisiaj


      nic Cię nie zaboli :*

      Usuń
  14. wracaj szybko do zdrowia! Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń