twardymi słowami.
miniaturka o miłości uwiera w kieszeni,
o śmierci leży w szufladzie.
domagam się, proszę, na szczycie chcę
poczuć falliczne kształty,
w których połówki owoców bezradnie błądzą.
nie odkładam cię na bok, nawet jeśli chrapiesz
wybaczam; tabletka, papieros i znowu
tabletka, uśmiechasz się, gdy spoglądam
obnażona. jakbym była jedyną kobietą z Salem
mam uwierzyć, że będziesz,
dopóki świt nas nie rozłączy?
* Obraz Dominik Jasiński
Dobrze!
OdpowiedzUsuńMag Słońce :)
OdpowiedzUsuńKobieto z Salem! dałaś czadu, że ach.
Ja tam wierzę, ale przez to potem błądzę. Długo błądzę, nonsensownie i głupio..
PS, Moja Droga, w odpowiedzi na @ niech nie będzie Ci smutno, bo absolutnie nie zerwałam z Tobą kontaktów, odzywam się /jak widzisz :)))/, pozdrawiam serdecznie i nie zdziwię się jak teraz powiesz "to tyyyyy?????" Jam że, ale ciiii, Mag:*
Uwierz. Dopóki świt was nie rozłączy.
OdpowiedzUsuńpiknie, proszę Pani:)
OdpowiedzUsuńNivejko - :*
OdpowiedzUsuńShe - ulga, to, to co czuję :)
Scenki - samo dobro :)
I.Bo - czasem się udaje wyjść i wrócić :)
Ave! ;)
OdpowiedzUsuńcudowny..piękny wiersz
OdpowiedzUsuńMnie też coś uwiera.
OdpowiedzUsuńtabletki też bywają dobre
OdpowiedzUsuńjak Twoje słowa
Michał - nawet nie zapytam co :P
OdpowiedzUsuńNocny - może zamiast tomiku, wyprodukuję tabletki na ból istnienia?
OdpowiedzUsuńPchełko, Matyldo - ave!
OdpowiedzUsuńtrwaj chwilo:)
OdpowiedzUsuńNawet jak chrapie, jeżeli wspiera nie odrzucam.
OdpowiedzUsuńtak chciałabym wierzyć... :) ale lubię gdy się uśmiecha
OdpowiedzUsuńbardzo się podoba