sobota, 16 stycznia 2010

jak zwykle, jego odcisk pachnie kawą



nie poddaję się, nie muszę rzucać
twardymi słowami.
miniaturka o miłości uwiera w kieszeni,
o śmierci leży w szufladzie.
domagam się, proszę, na szczycie chcę
poczuć falliczne kształty słoików,
w których połówki owoców bezradnie błądzą.

nie odkładam cię na bok, nawet jeśli chrapiesz
wybaczam; tabletka, papieros i znowu
tabletka, uśmiechasz się, gdy spoglądam
obnażona. jakbym była jedyną kobietą z Salem
mam uwierzyć, że będziesz,
dopóki świt nas nie rozłączy?


10 komentarzy:

  1. "miniaturka o miłości uwiera w kieszeni,
    o śmierci leży w szufladzie.
    domagam się, proszę, na szczycie chcę
    poczuć falliczne kształty słoików,
    w których połówki owoców bezradnie błądzą."
    :) podoba się

    OdpowiedzUsuń
  2. Margo - na buszującym (czyli u mnie) czeka COŚ -TAM na i dla Ciebie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja za mustango... :)
    miniaturka o miłości...

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny wiersz, bardzo do mnie trafia :-)
    ciumasy!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki mili, mi też się podoba nieustająco a to już tyle czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. zazdroszcze umiejetnosciom wladania slowem

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię te Twoje strumienie skojarzeń...
    Ech, z tym "uwierzyć" to zawsze jest problem :-)

    OdpowiedzUsuń