czwartek, 5 czerwca 2025

[notatka z miejsca, w którym nikogo nie ma, a wszystko się staje]

 



Ostatnio coraz częściej uciekam. Ale to nie jest dramatyczna ucieczka, bez trzaskania drzwiami, bez dość, nie chcę, nie mogę więcej. To raczej rodzaj cichego rozproszenia. Krokiem w bok. Cień za drzwiami. Chciałabym, żeby mnie nie zauważano zbyt gwałtownie. Nie pytano od razu: i co dalej? co teraz? co masz do powiedzenia? Mam w sobie teraz więcej szeptu niż deklaracji. I jestem tym zmęczeniem, które nie krzyczy, tylko osiada. Na dłoniach, pod paznokciami, w splocie słonecznym.

To nie jest rezygnacja. To jest potrzeba bycia w środku czegoś delikatniejszego. Na przykład światła odbitego od metalowej klamry w zeszycie. Albo wilgoci, która zostaje na opuszkach, kiedy zrywam bazylię z doniczki. Albo chwili, w której Sophia pokazuje mi swoje rysunki, a ja się nie odzywam, tylko patrzę, żeby nie spłoszyć świata, który właśnie przybył.

Uciekanie stało się wyborem, nie przed ludźmi, tylko przed powierzchnią. Nie chcę być na powierzchni rzeczy. Nie chcę odpowiadać szybciej niż czuję. Nie chcę być traktowana jak okno wystawowe. Mam teraz czas, w którym jestem bardziej w obserwowaniu niż w działaniu. Ale wracam do malowania. Do rysowania. Wcale nie po to, żeby coś pokazać. Tylko żeby zobaczyć. Dłoń, która wodzi ołówkiem po papierze, wie więcej o moim stanie niż wszystkie moje słowa.

Długo żyłam w dźwięku, który był zbyt głośny. Teraz uczę się rytmu wody: picia jej litrami, ale też słuchania jak przelewa się przez gardło, jak odbija się w brzuchu, jak cicho znika. Zauważam rzeczy niezauważalne. Wietrzejący cień na schodach. Nierówność w fakturze ściany, jakby ktoś dotknął jej myślą. Brud pod paznokciem, który zostaje po malowaniu akwarelą. Lekkie drżenie światła w szybie, kiedy wychodzę rano do ogrodu. To wszystko mnie wypełnia. To są moje informacje o świecie. Nie przestałam pisać. Tylko piszę wolniej. Ciszej. Książka dla córki mojej córki, skończona. Wysłana. Jeśli nie będzie odpowiedzi, nie będzie książki. I nie jest mi z tym źle. Nie mam ciśnienia. Nie mam presji. Nie muszę. Jestem w czasie, który nie musi się wydarzyć, żeby był ważny.

A jednocześnie czuję ogromną wdzięczność. Do tych z was, którzy czytacie, zostajecie, nie po to, żeby ocenić, ale żeby być w tym razem. Bez was, mówię to całkiem serio, zaszyłabym się głęboko w jamie. Nie takiej romantycznej. Raczej tej w korzeniach. W mchu. W ciemności bez obietnic. Ale jesteście. I ta obecność coś znaczy. Czasem to jedno słowo pod tekstem sprawia, że siadam i znów próbuję powiedzieć coś, co nie jest tylko echem cudzych głosów.

Uczę się wciąż patrzeć. I nie spieszyć się z reakcją. Zachwycać się niesymetrią. Pęknięciem w filiżance. Zadrapaniem na ramieniu. Tym, że mogę chodzić, dużo chodzić, i niczego nie muszę z tym robić. Nie wrzucam zdjęć. Nie zapisuję tras. Ale jestem w ciele. W jego zmęczeniu. W jego sile. Jakbym uczyła się być z sobą od nowa, nie przestając być z innymi.

Nie wiem, co będzie dalej. Nie mam planu. Ale mam przestrzeń. I czuję, to dla mnie teraz ważne, że jeśli coś ma przyjść, to nie musi być spektakularne. Może być jak cienka kreska. Jak akwarela na papierze. Jak ślad po wodzie.

PS

zdjęcie bez związku 


16 komentarzy:

  1. Przepiękna notatka o odnajdywaniu siebie i rezygnowaniu z tego, co nie służy. Nie wiem, czy to kosmiczna energia, czy podobny przesyt światem, jego hałasem i tempem, ale ostatnio postępuję podobnie. Jestem, kiedy jestem. A potem odchodzę - w las, w szelest, w spokojne noce, w których nie ma już strachu o jutro. Mam nadzieję, że i Ty czerpiesz całą sobą. Życzę Ci tego spokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Anno. Dobrze wiedzieć, że to nie tylko mój kierunek. Coraz częściej myślę, że to coś więcej niż zmęczenie, a może nie zmęczenie, tylko raczej potrzeba zmiany rytmu. I że nie trzeba tego nikomu tłumaczyć. Cieszę się, że jesteś.

      Usuń
  2. Lubię, gdy szeptanie Twoje, z moim się umawia i jednogłośnie sobie nuci tę muzykę, której nikt nie słyszy. Tylko mi brak przestrzeni w sobie. Wypełniona jestem emocjami, których nie nadążam układać Przecież jak zniknę, by świat swój konstruować w milczeniu, napiętrzy się wszystkiego bardziej. Zamykać drzwi bezgłośnie potrafię i marzę o ogrodzie. Maluj Małgoś to taka chwila w której niczego po za, nie widać. Przytulam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bziękuję BP za to zdanie o szeptaniu, jakby coś we mnie odetchnęło. Rozumiem ten brak przestrzeni, trudność z porządkowaniem emocji. Też mi się czasem wydaje, że jak się zatrzymam, to wszystko się posypie. Ale właśnie wtedy najmocniej potrzebuję cicho pomalować swój kawałek ogrodu. Przytulam Cię równie cicho <3

      Usuń
  3. rób co musisz, czego potrzebujesz. zwalniaj, znikaj - w końcu pisanie na siłę, na pokaz byłoby jeszcze gorszym rozwiązaniem. blog jest dobrym miejscem, bo nie trzeba się nikomu z niczego tłumaczyć. kiedy jesteś - jest dobrze, ale gdy przychodzi czas, by zniknąć - nikt nie ma prawa ingerować. szczególnie, że to nie ma sensu.
    będę zaglądał. a Ty rób, czego Ci trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję. Nawet jeśli się nie znika naprawdę, tylko próbuje jakoś przetrwać. Nie chcę znikać, tylko czasami wszystko się robi tak gęste, że trudno się przez to przechodzi. Więc nie znikam, tylko trochę się przesuwam, oddycham wolniej.I to mi musi na razie wystarczyć.

      Usuń
  4. I bardzo dobrze, że nie wiesz, że nie wiesz, co będzie dalej. Tylko ta nieznajomość coś ze sobą niesie, wnosi, czy jak tam inaczej to nazwać, sprawia coś, rysuje i kreśli; gdybyś miała wytyczne i wiedzę, odhaczałabyś jedynie kolejne etapy, bez niej - tej wiedzy i wytycznych - można przeżywać, nie odhaczać. A nawet mapy bywają zwodnicze. Razu pewnego poszedłem w pewnym sympatycznym kraju na górską wycieczkę, nie znałem języka itd., zaś skądinąd sympatyczny jak ów kraj miejscowy gospodarz wręczył mi mapę szlaków. Zapomniał jedynie napomknąć, a może napomknął, a ja nie zrozumiałem, że owe szlaki, na owej mapie figurujące, dostępne będą dopiero za trzy lata, projekt na bardzo wczesnym etapie realizacji, o czym dowiedziałem się wiele godzin później. Jakoś wróciłem i do dziś tamtą ekskursję wspominam z niezmierną nostalgią, się działo.

    Ale chyba nie potrafię w pełni powiedzieć tego, co mam na myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak powiedziałeś więcej, niż myślisz, żeby się uśmiechnąć do siebie pod nosem i pomyśleć: dobrze, że nie mam mapy na trzy lata naprzód. Może się zgubię, może wrócę zmęczona jeszcze bardziej, może ktoś mi poda coś po drodze. Ale przynajmniej wiem, że nie jestem jedyna bez wytycznych. Dziękuję Ci za tę historię, niezła! Hehe.

      Usuń
  5. Małgosiu, przytulam ♥
    Życie bez planu jest fascynujące i mniej bolesne.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maminko tak, właśnie tak. Dziękuję za czułość ♥︎

      Usuń
  6. Ależ ty potrafisz pięknie opisać stan podobny do mojego.
    Też jestem o wiele bardziej w ciszy, w doznawaniu bez potrzeby komentowania i rozmowy na ten temat.
    Jest bardzo niewiele osób, z którymi mogę się tym dzielić, a już słowami to prawie wcale. Raczej obrazami, zdjęciami.
    I ten stan jest piękny.
    Jeszcze zapisuję trasy, ale coraz częściej o tym zapominam.
    Jestem i czuję w ciele, czuję na zewnątrz. Mam się z tym dobrze i ze sobą dobrze.
    Też się cieszę, że jesteś :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. IWnowa, bardzo Ci dziękuję za te słowa. Tak, to jest piękny stan, być w ciele, w zmysłach, w drodze, bez potrzeby natychmiastowego przekładania na słowa. Też częściej niż kiedyś wybieram obrazy, spojrzenia, milczenie. Dobrze wiedzieć, że jesteś, tak po swojemu. I że się w tym dobrze masz. Uściski czułe!

      Usuń
  7. Zachwycam się cały czas...i dziękuje ci za to zdanie: Ale wracam do malowania. Do rysowania. Wcale nie po to, żeby coś pokazać. Tylko żeby zobaczyć. Dłoń, która wodzi ołówkiem po papierze, wie więcej o moim stanie niż wszystkie moje słowa.
    sama nie umiałam tego nazwać...
    Wchodzę w ten stan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję T. i posyłam uściski, rozumiemy się ❤️

      Usuń
  8. jesteś jedyną osoba ,która tak pisze. jesteś jedyną poetką jaka znam :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, jak poszukasz, to jeszcze kogoś znajdziesz, puszczam oko 🌷🌷🌷 i dziękuję jeszcze raz, za ogrom wsparcia.

    OdpowiedzUsuń