poniedziałek, 26 maja 2025

O lisie




 

(faza ciekawości)

Lis w Sophie był jak sen. Nie kończy się rano,
tylko przesiaduje na progu i grzeje łapy w świetle.

Powiedziała:
– Mój lis mówi „tak” na wszystko, co nieznane,
i mruga tylko wtedy, kiedy ktoś potrzebuje odwagi.


Nie nosił ogona – miał w jego miejscu latarkę,
a jej światło badało gardła pluszaków i ludzi.

Gdy chorowała, to lis układał się na jej brzuchu,
rudy termofor z futra i czułości,
mruczał diagnozy nie do końca po polsku:
niemarznica, grubopuch,
brakujemy witaminę tulanki.


Siedziałam obok, nie pytana,
ale obecna, jak ktoś, kto kiedyś też miał lisa,
i nigdy o nim nikomu nie powiedział.



O japońskim śnie
(faza przytomności)

– Buniu, dziś śniłam sen z Japonii. Był cichy, papierowy
i pachniał ryżem. Mikururu tam mówiła do mnie
po liściu, jednym z klonowych, jesiennych języków.


Była rzeka zrobiona z atramentu i most z herbatników,
który przechodził tylko ten, kto znał odpowiedź
na pytanie bez znaku zapytania.


– Czy lekarze w Japonii naprawiają sen?

Tak, odpowiadam. Snem się tam leczy,
podają go ciepły, w miseczce z kojącego czasu.


W śnie Sophii wszystko było złożone jak origami.
Zmartwienie na sześć zgięć, guzik jak sakura,
a gorączka  wachlarzem.

Podeszła do mnie z wachlarzem i szepnęła:
– Dla ciebie,
żebyś nie musiała oddychać moim strachem.




O szpitalu dla zabawek

(faza pytań)


Łóżka z pudełek po herbatach, strzykawki z długopisów,
a zamiast stetoskopu, uszko od kubka i sznurek.

Szpital dla zabawek mieścił się pod stołem,
gdzie świat był bardziej na serio niż w białych salach.

Sophie chodziła w fartuchu z apaszki, z kapturem z rajstop,
i mówiła do misiów:
 Twoja niestejburaczka jest do wyleczenia.
masz mikururu we krwi, to dobry znak.


Bandażowała lalki w fragmenty moich notatek,
a jedną z diagnoz nazwała: nadmiar samotni w głowie.

 Co to znaczy? Pytałam, zerkając spod obrusu.
 Że trzeba tulić, i nie tylko raz.

Przyniosła chorego królika i powiedziała:
 On tęskni za tobą, nawet jak siedzisz tuż obok.

I wtedy zrozumiałam, że ten szpital to nie zabawa,
tylko plan ratunkowy dla nas wszystkich.



niemarznica
rzeczownik, rodzaj żeński
stan, w którym ciało może być chłodne, ale dusza pozostaje ciepła, charakterystyczna dla dzieci z bardzo dobrym przytulaniem. Leczy się ją herbatą z miodem i obecnością kogoś, kto zna twoje wszystkie imiona.

grubopuch
rzeczownik, rodzaj męski
forma ochronna zbudowana z kołder, ręczników i ramion, używana w trakcie choroby lub smutku, by nikt nie mógł się dostać do środka z czymś ostrym. Grubopuch to także metaforyczny kokon, w którym dzieci dojrzewają do zdrowia.


brakujemy
czasownik osobliwy, forma zbiorcza
czynność braku, który się rozciąga na więcej niż jedną osobę. Brakujemy witaminę tulanki oznacza, że tęsknota nie dotyczy tylko jednej osoby, ale tworzy przestrzeń wspólnego niedoboru czułości.


witamina tulanki
związek pojęciowy, lek domowy
substancja obecna w długich przytuleniach, obecności i delikatnym głaskaniu po plecach. Występuje naturalnie między babcią a wnuczką, szczególnie po przebytych niestejburaczkach.



4 komentarze:

  1. Zosia ma znakomite pomysły. jestem pod nieustającym wrażeniem. dla mnie najbardziej zachwycający jest nadmiar samotni w głowie. może i Ty dorośniesz na tyle, żeby opowiedzieć o swoim lisie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za lekturę i trafny komentarz. Może faktycznie kiedyś opowiem też o swoim lisie.

      Usuń
  2. Oboże boże coś mi się przypomina. Oraz wyobraźnia mnie zdumiewa

    OdpowiedzUsuń