Tak to mniej więcej wygląda. Wykorzystuję fakt, że nie pada, ale już szukam odpowiedniego płaszcza przeciwdeszczowego, więc będę chodzić również w deszczu.
Bardzo, bardzo mnie cieszą takie decyzje:) Uwielbiam chodzić, wędrować, łazić, stąpać, bo jeśli chodzę, to znaczy, że jeszcze żyję:) Nie ważne ile kroków i w którą stronę. Życzę Ci, abyś pokochała chodzenie:) M
Też nie mam do lasu tak blisko jakbym chciała. Może to i dobrze dla rodziny, bo zdarza mi się zatracić w tym chodzeniu i rodzina mogłaby się często czuć porzucona:) M
Do lasu muszę jechać autem, a że nie kieruję, to jestem skazana na kogoś, kto ma ochotę pójść ze mną w las, a jak już jechać 40 km do lasu, to właśnie by w niego wejść i przepaść. Lasy tutejsze niestety nie są rozległe, to zazwyczaj parki, bo do prywatnych lasów, to jest zakaz wstępu. Mam kilka parków 'na oku', gdzie chciałabym się zapuścić, czekam tylko na kierowcę, by znalazł dla mnie czas :P Chyba że się przełamię i zacznę jeździć, mam prawojazdy 32 lata :P wiem, że nie ma się czym chwalić - to część dla mojego męża, bo wiem, że lubi poczytać mojego bloga.
Ja mam prawko już 43 lata, a jeździłam samochodem przez 12 i to z konieczności Podobnie jak Ty muszę dogadać się z osobistym kierowcą:). Na szczęście do najbliższego lasu, mam 4 kilometrów, no i zawsze korzystam z możliwości jazdy ze swoimi wędkarzami. Najlepiej znam lasy właśnie te położone w pobliżu rzek. Miewam taki czas, że pobyt w lesie jest dla mnie koniecznością i wtedy mąż zawozi mnie do niego rano, a wieczorem odbiera. Uwielbiam też jesienią chodzić po polach. M
Ja jednak do jeżdżenia autem już raczej nie powrócę. Mam rower:) Tobie może jeszcze się uda. Czasem wielka konieczność zmusza. Tak było w moim przypadku kiedy to po wielu latach zaczęłam znowu prowadzić.
Irlandia poza Dublinem jest fatalnie skomunikowana jeżeli chodzi o publiczny transport. Więc powinnam sama dla siebie wrócić do jeżdżenia, ale na samą myśl jest mi niedobrze.
Jeśli aż do tego stopnia czujesz niechęć, to chyba jednak daj sobie spokój z autem. Ostatnio zastanawiałam się, co robimy z tym całym czasem zaoszczędzonym przez używanie pojazdów do przemieszczania i urządzeń typu pralka, zmywarka i tym podobnych. Nie dawno uczyłam wnuka pojęcia czasu i trochę mi żal, że jego życie zaczęło być ograniczone godzinami, pojęciem „wczoraj”, „jutro". Do tej pory jego czas był nieograniczony nazwami, taki bardziej jedno liniowy. Po prostu jego czas był, a teraz mu umyka z każdą minutą.
jesooo zmówiłyście się z Panterą, żeby mnie zabić wyrzutami sumienia. jutro u siebie napisze o moim sukcesie ))
OdpowiedzUsuńNie, no nie pisz, hehe, mnie chodzenie poprawia nastrój, zdecydowanie :* tak się w końcu namacalnie tym pochwaliłam.
Usuńtzn. wizualnie :P
Usuńnie nooo spokojnie, daleko mi do ciebie hehe
Usuńmnie też, wyobraź sobie, że w czasie nie mam stresu , żadnego.
upewniam się: czy pod krokami ci pokazuje kilometry ? Teatru
UsuńTak, to km :)
UsuńBardzo, bardzo mnie cieszą takie decyzje:) Uwielbiam chodzić, wędrować, łazić, stąpać, bo jeśli chodzę, to znaczy, że jeszcze żyję:) Nie ważne ile kroków i w którą stronę.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, abyś pokochała chodzenie:)
M
Ja tylko żałuję, że mam daleko do lasu, bo łażenie przeniosłabym na lepszy poziom, dla siebie oczywiście.
UsuńTeż nie mam do lasu tak blisko jakbym chciała. Może to i dobrze dla rodziny, bo zdarza mi się zatracić w tym chodzeniu i rodzina mogłaby się często czuć porzucona:)
UsuńM
Do lasu muszę jechać autem, a że nie kieruję, to jestem skazana na kogoś, kto ma ochotę pójść ze mną w las, a jak już jechać 40 km do lasu, to właśnie by w niego wejść i przepaść. Lasy tutejsze niestety nie są rozległe, to zazwyczaj parki, bo do prywatnych lasów, to jest zakaz wstępu. Mam kilka parków 'na oku', gdzie chciałabym się zapuścić, czekam tylko na kierowcę, by znalazł dla mnie czas :P Chyba że się przełamię i zacznę jeździć, mam prawojazdy 32 lata :P wiem, że nie ma się czym chwalić - to część dla mojego męża, bo wiem, że lubi poczytać mojego bloga.
UsuńJa mam prawko już 43 lata, a jeździłam samochodem przez 12 i to z konieczności Podobnie jak Ty muszę dogadać się z osobistym kierowcą:).
OdpowiedzUsuńNa szczęście do najbliższego lasu, mam 4 kilometrów, no i zawsze korzystam z możliwości jazdy ze swoimi wędkarzami. Najlepiej znam lasy właśnie te położone w pobliżu rzek. Miewam taki czas, że pobyt w lesie jest dla mnie koniecznością i wtedy mąż zawozi mnie do niego rano, a wieczorem odbiera. Uwielbiam też jesienią chodzić po polach.
M
Muszę jakoś przemóc moją niechęć i wrócić do jeżdżenia, niezależność też jest miła, tak mi się wydaje :P
UsuńJa jednak do jeżdżenia autem już raczej nie powrócę. Mam rower:)
UsuńTobie może jeszcze się uda. Czasem wielka konieczność zmusza. Tak było w moim przypadku kiedy to po wielu latach zaczęłam znowu prowadzić.
Irlandia poza Dublinem jest fatalnie skomunikowana jeżeli chodzi o publiczny transport. Więc powinnam sama dla siebie wrócić do jeżdżenia, ale na samą myśl jest mi niedobrze.
UsuńJeśli aż do tego stopnia czujesz niechęć, to chyba jednak daj sobie spokój z autem.
UsuńOstatnio zastanawiałam się, co robimy z tym całym czasem zaoszczędzonym przez używanie pojazdów do przemieszczania i urządzeń typu pralka, zmywarka i tym podobnych. Nie dawno uczyłam wnuka pojęcia czasu i trochę mi żal, że jego życie zaczęło być ograniczone godzinami, pojęciem „wczoraj”, „jutro". Do tej pory jego czas był nieograniczony nazwami, taki bardziej jedno liniowy. Po prostu jego czas był, a teraz mu umyka z każdą minutą.
Tak, pojęcie czasu jest dzisiaj zupełnie inne, i ja odczuwam dziwną presję czasu. ech.
Usuń