Zostawiam ślady. Rozciągnięte w słońcu,
łapczywie tulą się do ziemi. Nie chcą mnie opuścić,
wtedy wyobrażam sobie jesień.
Wpatrzeni w pokrzywione drzewa, podlegamy temu samemu.
Przeciekamy przez palce, ociekamy wodą. Należymy do świata
powierzchnią stóp, nierozłączni
do końca.
Tu i teraz należymy do tej Ziemi, ale może kiedyś człowiek będzie przynależał do innego świata. Tylko szkoda, że ten nasz zapewne będzie już unicestwiony, a tak pięknie iść bosą stopą po trawie, piasku, kamieniach i czuć bezpieczne i dobre prawo przyciągania:)
OdpowiedzUsuńTak, te wszystkie zmiany wywołane ludzką głową, ręką, i pomyśleć, że wszystko możemy stracić.
UsuńZdecydowanie źle się dzieje.
OdpowiedzUsuńPatrzę na Zosię i jest mi tak ogromnie smutno, boję się o jej dorosłe życie.
UsuńOby tylko nie musiała zaznać wojny.
OdpowiedzUsuńM
I my również, bo sama widzisz co się dzieje...
Usuńw sensie, bezpośredniej wojny, bo przecież konflikty zbrojne towarzyszą nam od lat...
UsuńOstatnio przeczytałam" Kobiety Wołynia" i znowu ogarnia mnie przerażenie i po trzykroć zaklinam teraźniejszą chwilę. Mogłam darować sobie książkę, bo temat dobrze mi znany od bardzo dawna jak prawie każdemu tu na pograniczu.
UsuńTeraz potrzebuję czasu na wyciszenie emocji. I po co mi to było?
M
Okupacja i cały ten bolesny świat... Przerażenie, ból, śmierć, na samą myśl, zapadam się w smutek. Myślę o Tobie i pograniczu.
Usuń