Przestałam zabijać głównych bohaterów tuż po śniadaniu. Daję im szansę zjeść posiłek, istnieć przez chwilę w umyśle, w niezręcznej ciszy. Wiosna tworzy przyjemne pejzaże. Ktoś zasypia w bujanym fotelu. Unosi się w zapachu oceanu. W oddali kwadratowe, prostokątne pola przecinane murkami. Przechodzimy przez siebie, pozostawiając tajemnice. Lekkie różowe wino nazywasz moim imieniem. Chrzęści piasek. Wychodzisz przed dom, kiedy słyszysz moje kroki. Następnym razem zejdę na trawnik, byś nie przerywał rozmowy, zajęć, myśli w środku nocy. Patrzysz na mnie i próbujesz wydobyć z moich oczu mięsistość słowa – mango, kiedy podaję ci owoc i proszę o rozcięcie skóry, wydobycie środka.
piękny tekst Margo.
OdpowiedzUsuńDygam :*
UsuńNiedawno miałam w rękach mango, które z "niepestki" w środku wypuściło kiełek. Niestety zanim zorientowałam się, co to jest, zniszczyłam go. Co ciekawe, kiełek w mango nie zepsuł smaku - ciąża rozwijała się bez uszczerbku dla całości ;-)
OdpowiedzUsuńNo proszę, czyli coś tam jednak potrawi zakiełkować w hodowlanych owocach....
Usuńwiosna u mnie też... pozdrowienia :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alis :)
UsuńTyle pięknej czerwieni. Czy na pewno przestałaś zabijać tych bohaterów tuż po śniadaniu?:)
OdpowiedzUsuńDaję im wytchnienie do południa. Później, no sama widzisz. :)
Usuń