Ziemia o tej porze pachnie
rozpadającymi się wieżowcami i popiołem. Dym.
Od niego drzewa skurczyły się z braku światła.
Krzyczysz. Nie rozpoznaję słów. Rzeczywistość wypełniają niemi.
Wciąż nie mogę zrozumieć rozwlekającego się czasu,
tego, co utrwaliłam w pamięci.
Napływających ze wszystkich stron zarysów.
Kształtujących się obrazów,
kiedy odwracam się i dotykam tego miejsca,
gdzie każdy pragnie włożyć palce.
Nic tam nie ma oprócz wody.
Wylewa się z wiader. Podmywa krawężniki.
Wciąż nie wiem, co jest pomiędzy nami.
Pomiędzy miejscami, które symbolizują pustynię.
Brak danych.
To o mnie, to do mnie. Dziękuję.
OdpowiedzUsuń