sobota, 22 czerwca 2019

A kiedy przyjdzie po kogoś





Zadajemy sobie pytania i nic po nich nie następuje. 
Żaden wizerunek, sposób, w jaki układamy się w łóżkach, 
otwieramy okna. Nic nie przynosi ulgi. 
Na środku placu stoi kościół. 
Trzyma się tak od stuleci i na coś czeka. 

Ludzie wchodzą i wychodzą. 
Zakładają palta przeciwdeszczowe, znaczą drogi, 
określają odległości. Budynki wokół obumierają. 
Tracą szyby, klamki. Tynk sypie się na wszystkich 
kondygnacjach. Po katastrofie zastanawiamy się, 
co mogliśmy zrobić lepiej. Komu dopiąć skrzydła, 
a komu odciąć dostęp do wifi. 

Niby żyjemy w szklanych domach, 
a jednak rozrost jest jedynie bodźcem 
do opuszczania. Ciebie, mnie, ich.


5 komentarzy:

  1. Gdy człowiek dochodzi do kresu wytrzymałości orientuje się, że to było dopiero preludium...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo właśnie, gdzie jest kres wytrzymałości?

      Usuń
    2. Możliwe, że na Wielkim Drzewie Wisielców.

      Usuń
    3. o tak, podsunęłaś mi coś ciekawego pod nos, dziekuję :)

      Usuń