wtorek, 16 stycznia 2018

Idąc przed siebie. „Idąc” Krzysztof Mich





Książki drogi charakteryzują podróżników, ludzi, którzy wciąż przekraczają siebie i nie wiedzą, gdzie ich ta droga zaprowadzi. Krzysztof Mich rozpoczyna swoją książkę od niezwykłego zdjęcia. Dziewięć kafli w trzech językach informuje, że stoimy na Via Dolorosa, Via Circus, na drodze cierpienia.  Prowadzi nas przez ślady muzułmańskie i chrześcijańskie. Idąc, a raczej podążając za poetą i jego wspomnieniami, mamy okazję uczestniczyć w wydarzeniach, które wciąż wydają się świeże. Jesteśmy bezradnymi świadkami, a jednak przyglądamy się z oddali:

(...) żydowscy chłopcy zabrali ubranie koledze
rzucają jeden drugiemu
on stoi bezradny
właśnie zrozumiał że nikt go nie obroni
najbliżsi przyjaciele uciekli (...)

Na zdjęciu siedzi uśmiechnięty żołnierz, jakby ten moment nie dotyczył bólu, nie był tym miejscem, na które patrzymy, jakby świat się zatrzymał. Wojna wciąż trwa, a ludzie przesuwają się od stacji do stacji, ranią się wzajemnie, wciąż wierząc w Boga. Idąc za słowami Krzysztofa Micha, poczujemy się pogodzeni z losem tych ludzi. Wiemy jednak, że to potrząsanie, gorliwość, z jaką się przekrzykują, nie wyrwie ich z biedy. Jesteśmy tu tylko na chwilę. Kiedy wyschniemy, wsiąkniemy w ziemię, tam dalej będzie trwała wojna. Przechodzimy z obrazu do obrazu. Zwykłe dni wypełnione zapachem mięty i tytoniu, bólu. Czy ktoś z nas wie, jak pachnie cierpienie z powodu utraty? Przy piątej stacji życie toczy się  z dnia na dzień. Turyście poświęca się najwięcej uwagi, bo właśnie w tej chwili (...) sok z figi i z kiwi w upał ożywi / pamiątki z drzewa oliwnego cedru cyprysu (...).  W Idąc zdjęcia pobudzają wyobraźnię, słowa odciskają drogę, opowieść. Krzyże, świeczki, wąskie uliczki. Śmiejące się dzieci, płacz matek. Drogowskazy, tajemnice, które krążą jak plamki w oczach. Opowieść o cierpieniu przeplatają symbole. Nagość, szorstkość płótna, trzcina, gwoździe, klej kostny, to nie jest magia. To utrwalona z pokolenia na pokolenie historia odkupienia, a odkupienie pochodzi z ziemi, nie z nieba. Jeżeli myślicie, że pętla, w której żyją mieszkańcy Jerozolimy nie zaciska się na przegubach ich rąk, na gardłach, to jesteście w błędzie. Krzysztof dzieli się z czytelnikiem gestami ludzi, których utrwalił nie tylko w swoich lirykach, ale również na zdjęciach. I kiedy obserwujemy rysunek drzewa na skale, odczuwamy spokój.

Kupują świeczki z wosku
zapalone stawiają przy ścianie
sadza zostaje na kamieniach
jak codzienna żałoba (...)

Koniec drogi, grób jest wciąż pusty. (...) jasno jest tylko wtedy gdy patrzysz / w stronę wyjścia.

Druga część książki Przezroczystości przenosi nas do Warszawy. Na wypełnionym bielą zdjęciu, mężczyzna ugrzązł w śniegu. Na horyzoncie wieżowce i Pałac Kultury. Czasami, tak mi się wydaje, jedyne co mają bezdomni, to wspomnienia. Chociaż mogę się mylić, niewiele wiem o takim życiu. Jednak poeta dopilnował, abym zobaczyła jego oczami, jak żyją bezdomni, ludzie spoza marginesu społecznego. Każdy z nich miał dzieciństwo, bliskich, bujał w obłokach albo wygrzebywał robaki z ziemi. Dzisiaj milczą albo zachrypłym głosem wspominają. Ukradkiem ronią łzy za tymi, którzy odeszli. Mich jest nie tylko podróżnikiem, który przenika światy. On też zwyczajnie splata losy odrzuconych. Tych wszystkich wędrujących po drogach cierpienia. Czym się różnią, kto za kogo oddaje życie, jaką wybiera ścieżkę, kierunki?

 Mimo wszystko wierzysz w miłość
tę wszech obecną
lecz trudną do opisania
czasem skrytą za zbitym szkłem
czasem za szkłem obsranym przez muchy
wierzysz że miłość jest ale nie wiesz
jak jej szukać i gdzie ci
którzy o niej opowiadali (...)
skoro oni nie wiedzę to może
nie trzeba jej szukać może ona jest
tak samo przezroczysta jak ty?

Krzysztof Mich podróżuje w wierszach i sam staje się przez chwilę bezdomnym, ale też  człowiekiem, który uwalnia w wersach dusze innych bezdomnych. Wydaje się, że potrzebują go do życia, tak jak  smaku wiśniówki. Rozpisuje w wierszach ich rezygnację z siebie, niezaradność i brak motywacji.  Nie ocenia ich, nie rozgrzesza, jedynie ukazuje drogę, wybór, kierunek, w którym zmierzają. W jakiej pętli żyją ci, którzy stają się numerem, często z powodu uzależnienia, przemocy, zrywają z dawnym życiem, zasypiają w pustostanach albo pod gołym niebem, a wszystko co posiadają mieści się czasami w jednej foliowej torbie. Wiersze Krzysztofa nie są łatwą lekturą. Wciąż zadaję sobie pytanie, co na to wszystko Bóg? „Dzień dobry jestem bezdomny tobie tego nie życzę”. Jakimi jesteśmy ludźmi, jeżeli nie interesujemy się życiem tych, którzy z najróżniejszych powodów patrzą na nas przez szybę z drugiej strony. Przecież wszyscy idziemy w tym samym kierunku.

Idąc, Krzysztof Mich, Alter, Warszawa 2017





8 komentarzy:

  1. Przeczytałam z uwagą. Dziękuję

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również. Dzięki, że się dzielisz.

      Usuń
    2. Również dziękuję, dobrze że jesteście :)

      Usuń
  2. Podziwiam Twoją zdolność do pisania tak, że człowiek na moment przenosi się do przedstawianego świata. Bez oceny, bez krytyki - po prostu.
    AM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krytykiem nie jestem, ale wiersze lubię czytać, jak widzisz kręcą się swoimi ścieżkami.

      Kisses

      Usuń
    2. Podpisuję się pod tym, co napisała Anna Musiał.

      I zdjęcie - ze słońcem nad głową, zupełnie bez cienia. Idealna ilustracja.

      Usuń
  3. Interesująca recenzja. Warto przystanąć, poczytać, sięgnąć po książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, niektóre wiersze na długo pozostają w pamięci...

      Usuń