Patrzymy na ileś tam wież. Złote sznurki wystające z okien. Lipcowe good mornig unoszące się nad dachami. Okrzyki. Krzątanina. Kiedyś takie poranki rozpoczynaliśmy od kawy, spacerów i rozmów. Tęskniliśmy za wielkim miastem. W mieście tęsknimy za wiejskim pejzażem. Bierzesz kartkę do ręki i zwijasz w rulon. Patrzysz na świat przez otwór wielkości czereśni. Wypluwasz pestkę za pestką.
eM- nawet nie wiesz ile codziennych zdarzeń utrwalasz!
OdpowiedzUsuńkilka zdań, a codzienność tu jest!
dopiero linkuję do formy...
Jakie piękne, kolorowe good morning :* fruwa nad Waszymi dachami.
OdpowiedzUsuńTwoje pisanie Małgosiu działa jak ten rulon...
Tęsknię za Najbliższymi, którzy odeszli, za aksamitnym futerkiem D. i za lipcowym słońcem :*
Uściski ślę...