Przepisu jako takiego nie mam. Działam intuicyjnie :) Porzeczki czarne - w ilości dowolnej obieram z szypułek (dobre ćwiczenie na cierpliwość), wrzucam do garnka, dolewam trochę wody - coś koło szklanki, żeby nie przypalić owoców na dzień dobry.chwile gotuję. Dorzucam lawendę - suszoną, świeżą - według stanu posiadania - w ilości "na oko", czyli żeby zachować równowagę, zbyt duża ilość lawendy "zabija" smak czarnej porzeczki. Gotuję to razem do chwili, gdy porzeczki stają się papkowate. Ciepłą masę przecieram przez sito do drugiego garnka. Dodaję pierwszy kilogram cukru. Mieszam, zagotowuję. Zmniejszam ogień i gotuje przez około 15 minut, co chwile mieszając, bo masa łatwo sie przypala. Wyłączam, zostawiam w garnku do ostudzenia. Drugiego dnia potarzam czynność. Zagotowuję, dodaje cukru( sprawdzam, czy jest dość słodko - jesli nie, dodaję jeszcze cukru - czyli słodze według własnego uznania). Gotuję znowu przez 15 minut i zostawiam do ostudzenia. Po kilku godzinach czynność powtarzam. Dzień trzeci - to samo, tylko już raczej bez cukru ( o ile stwierdze, że dżem jest dośc słodki). Porzeczki mają naturalną pektyne, więc zazwyczaj juz drugiego dnia dżem jest gęsty. W każdym razie po drugim zagotowaniu (w trzecim dniu) przekładam gorący dżem do słoików, zakręcam i stawiam do góry dnem. Okrywam kocem i zostawiam do rana :) I to wszystko :) Smacznego :) Podobnie z lawendą robię wiśnię i truskawkę :) Pozdrawiam. Justyna
Mniam:)
OdpowiedzUsuńCzarna porzeczka z lawendą??? Ja bardzo poproszę o przepis :-)
OdpowiedzUsuńPrzepisu jako takiego nie mam. Działam intuicyjnie :) Porzeczki czarne - w ilości dowolnej obieram z szypułek (dobre ćwiczenie na cierpliwość), wrzucam do garnka, dolewam trochę wody - coś koło szklanki, żeby nie przypalić owoców na dzień dobry.chwile gotuję. Dorzucam lawendę - suszoną, świeżą - według stanu posiadania - w ilości "na oko", czyli żeby zachować równowagę, zbyt duża ilość lawendy "zabija" smak czarnej porzeczki. Gotuję to razem do chwili, gdy porzeczki stają się papkowate. Ciepłą masę przecieram przez sito do drugiego garnka. Dodaję pierwszy kilogram cukru. Mieszam, zagotowuję. Zmniejszam ogień i gotuje przez około 15 minut, co chwile mieszając, bo masa łatwo sie przypala. Wyłączam, zostawiam w garnku do ostudzenia. Drugiego dnia potarzam czynność. Zagotowuję, dodaje cukru( sprawdzam, czy jest dość słodko - jesli nie, dodaję jeszcze cukru - czyli słodze według własnego uznania). Gotuję znowu przez 15 minut i zostawiam do ostudzenia. Po kilku godzinach czynność powtarzam. Dzień trzeci - to samo, tylko już raczej bez cukru ( o ile stwierdze, że dżem jest dośc słodki). Porzeczki mają naturalną pektyne, więc zazwyczaj juz drugiego dnia dżem jest gęsty. W każdym razie po drugim zagotowaniu (w trzecim dniu) przekładam gorący dżem do słoików, zakręcam i stawiam do góry dnem. Okrywam kocem i zostawiam do rana :) I to wszystko :) Smacznego :) Podobnie z lawendą robię wiśnię i truskawkę :) Pozdrawiam. Justyna
OdpowiedzUsuńMniam! Intrygująca tradycja: z jednej strony klasyczna porzeczka, z drugiej ta lawenda!
UsuńWow...:-) rozpłynęłam się!
OdpowiedzUsuń