Co się dzieje? – pytam, kiedy przyjaciółka, wyciągnięta na kanapie, wpatruje się dziwnie w monitor laptopa. Wczoraj dostała wiadomość od kobiety, która zarzuciła jej kradzież zdjęcia i wklejenie go na blog. Jola wykonała zdjęcie swoim aparatem w krakowskim muzeum. Nie ma mowy o kradzieży, pokazuje oryginał. Zaczyna się wymiana mejli. Kobieta z wiadomości na wiadomość jest coraz bardziej agresywna. Żąda usunięcia zdjęcia, grozi policją, pozwem cywilnym o naruszenie praw autorskich, w końcu dochodzi do sedna – chce pieniądzy. Nie wytrzymuję. Pomagam przyjaciółce napisać wiadomość, wysyłamy załącznik ze zdjęciem wyświetlacza aparatu, na którym widać wszystkie parametry, łącznie z datą wykonania. Kobieta nie odpowiada na wiadomość. Nie przeprasza, tak jakby nic się nie stało. Jakby dla niej to była codzienność.
Ostatnie chwile w Polsce. Przez okno dochodzą dziwne dźwięki, mężczyzna bije kobietę na ulicy. Ludzie omijają ich łukiem. Nikt nie przystaje, nie odwraca się. Wzywam policję. Policja interweniuje, ale muszę zeznawać, czuję się jak oskarżona. Osaczają mnie, przepytują, odchodzą od tematu. Obiecuję sobie, że już nigdy nie wezwę policji. Ominę krzywdę, nie dam się wciągnąć w urzędniczą machinę manipulacji. W dodatku drętwieją mi plecy, bo od kilku godzin siedzę na krześle. Całe ciało mam sztywne, narasta frustracja. Dostrzegam, że policjanci mają z tego niezły ubaw, pokazują sobie coś palcem na monitorze, jakby mnie tam nie było, więc wychodzę. Jestem wolnym człowiekiem, jednak zapadam się w sobie. Mam dość widoku sterty śmieci za oknem, agresji urzędników, kiedy piąty raz w tygodniu dzwonię do spółdzielni i proszę, żeby coś z tym zrobili. Imprezy na czwartym piętrze do czwartej rano. Poranne trzaskanie drzwiami. Zaczynam myśleć o spokoju, do którego przywykłam. Obserwuję jutro, pojutrze, każdy dzień. Narastające rozmaite pretensje, których nikt z nas nie potrafi zostawić za drzwiami. Rozległe bajoro, do którego wpada już wszystko, co nas dręczy. Wychodzę, ktoś mnie popycha, ja popycham, inni się popychają, krzyczą. Coś wibruje, stawia opór, ludzie! Ludzie!
Co powoduje, że wpadają w to muliste dno? Brak perspektyw, szef obcinający pensje, a może facet, który ma pretensje o wszystko, a sam nic z siebie nie daje? W ostatnim czasie zauważyłam, że znajomi, goniąc z pracy do pracy, zapominają o uprzejmości, uśmiechu. Wrzeszczą na siebie, zamiast rozmawiać. Budzą się i są sami. Przyklejeni do ciemnego środka. Nie podkręcają ogrzewania, bo oszczędzają. Jest im zimno, więc przenika ich gorycz. Przełykają ślinę i okazuje się, że są chorzy. Krople potu spływają na czoło. Zaczyna się nienawiść do otoczenia. Wszystkie meble wydają się niewygodne. Lampka na szafce nie daje odpowiedniego światła. Na Facebooku znajomi obrzucają się inwektywami, zaczęło się od muzyki. To zacietrzewienie… jakby drugi człowiek nie mógł słuchać tego, co go interesuje. Doczepianie wzajemnie etykietek, epitetów… to tylko czubek góry lodowej. A przecież pamiętam tekst Doroty Masłowskiej Chleb – kwintesencja obecnego stanu polskiej kultury, a raczej jej braku.
(...) On mówi, że jego stara
chleba nie kupuje, tylko piecze sama
Kiedyś ciągle najebana, teraz uśmiech ma na twarzy
Chleb se wypieka, śmierci już nie... marzy (...)[1]
Wydaje mi się, że pogarszające się warunki egzystencjalne są wynikiem braku dbałości o kulturę. Media, które wciąż toczą walkę o odbiorcę. Brak uczciwości, jakiejś klarowności, powoduje, że odbiorca albo wierzy we wszystko, co jest w TV i gazetach, albo wszystko odrzuca. Z chciwości traci poczucie odpowiedzialności. Nie zastanawia się nad konsekwencjami, w końcu innym się udaje. Ostatecznie przekonuje się, że uczciwość nie popłaca, więc dlaczego miałby nie zaryzykować. Książki są nudne, koncerty drogie, teatr współczesny, wystawy w galeriach niezrozumiałe. Brak wzorca, jakiegoś kręgosłupa moralnego. Tej siły, która pomaga dokonywać dobrych wyborów.
Sens
Z otrębów dni, z tego, co służy nam lub układa się przy zamiataniu
w sprawne obrazy. Wyciągam. Nigdy nie miałam tu nic do gadania.
I kiedy wracam na wyspę wysp, w czas snów i wiatrów, myślę,
jak lekko wchodzę w jedno i drugie. Dom w dom, życie w życie, bez dystansu,
w lęk. Wewnętrzny spokój, gdy samej sobie udzielam wskazówek.
Na tyle zasługuję w bezbolesnej terapii. W przeciwieństwie do innych
skupiam się na lodzie, tkwię w nim i nie wiem, czy są jakieś wzory,
abym mogła rozbić schemat, działać w działaniu, ulepszyć uroczych i przygłupich.
Tak, wydaje się, że jest wszystko w porządku na tym etapie pamięci. Wyraźne kolory
na tle zgiełku. Niech się kłócą, pozbawiają pewności, starych przyzwyczajeń.
Od progu powstrzymuję falę inspiracji. Japońska sztuka w malarstwie polskim,
konkursy na dwie ręce i głowy, komunikaty, nadzieja i rozczarowania.
Kobiety piszą nie tylko kryminały, ale również układają trwale powracającą
narrację. Przenoszą się w tle, w zapachu kwiatów, które nazywasz kiczem.
A później pijesz wódkę, zaklinasz palce, by przekładały kartki albo milczały,
jak w opisie dramatu tylko dla żywych, koniecznie praworęcznych,
a może zbyt krótko spaliśmy?
Dlatego teraz eteryczne sceny kojarzą się z drugą stroną.
Mam wrażenie, że ludzie codziennie łykają jakąś trutkę, która zawiera informacje, jak destrukcyjnie działać na otoczenie. I okazuje się, że demokracja jest czymś nużącym. Przez tyle lat oczekiwana przerosła większość z nas. Pozornie jesteśmy wolni, jednak ciągle do tej wolności nie dorastamy. Agresja jest jak zapalenie płuc. Przyczyna jest wszystkim znana, leczenie również, jednak ignorowanie choroby powoduje niewydolność i śmierć. Nie wiem, do czego dąży społeczeństwo, dlaczego ludzie są wobec siebie agresywni, tylko dlatego, że różnią się poglądami. Umiejętność dyskusji, rozmowy, jakby została utracona. Od niemowlęctwa sadza się dzieci przed TV, wpatrzone w reklamy, migające głowy, tracą kontakt z rzeczywistością. Później dostają iPody, różnego rodzaju urządzenia, którymi sterują, ścigają się z niewiadomą siłą, nie widzą, co jest dobre, a co złe. W końcu w gierkach i grach sieciowych wciąż zabijają albo są zabijane. Idą do przedszkola. Dziewczynki siedzą w jednym kręgu, chłopcy w drugim, bo przecież gender to samo zło, więc ta separacja wpajana od najmłodszych lat powoduje, że jedni czują się lepsi od drugich. Przechwalają się, jakimi samochodami jeżdżą ich rodzice i jak wielkie telewizory stoją w ich domach. Chłopcy nie mogą nosić fioletowych swetrów, a dziewczęta powinny siedzieć cicho. Odkąd pamiętam, to wilk jest zły, a owca wypchana, więc można dzieciom wmówić, że nie są wyjątkowe, można zrobić z nimi, co się chce. Kiedy koleżanka mojej córki w trzeciej klasie gimnazjum powiedziała jej, że chyba jest w ciąży, załamałam się. Jej mama nigdy z nią nie rozmawiała na temat seksu, biedaczka nie wiedziała, że z zabaw z chłopcem mogą być dzieci. Mogłabym tutaj mnożyć przykłady zubożenia intelektualnego, które wynikają z manipulacji badaniami, w zależności, czy zlecacją je konserwatyści, czy ich przeciwnicy. Ciągłe zmiany nastrojów, problemy z pieniędzmi, brak stabilności napędza w ludziach dziwną manierę. Brak autorytetów, chęć ciągłej dominacji powodują, że wiele ważnych spraw ulega rozmyciu. Te wszystkie grymasy, fałszywe pochlebstwa, kłamstwa, wpędzają ludzi w tarapaty. Tworzy się pętla i nie potrafią się wydostać z matni. Kto jest tak naprawdę winny narastającej agresji?!
O czymś pod spodem
Dziennik rzeczywistości, dziennik zakładników życia,
pozostawanie w cieniu, kiedy pozostali mówią sobie wszystko
i błyszczą. Światło odbija się od złoceń, czoła, nosa.
Płacz nie przynosi ulgi. Nic nie wnosi, nie uspokaja.
Tabletki miękną w szklance, migrena mości się po obu stronach.
Kilka lat temu mogłam wyśnić węże morskie. Psy obgryzały rośliny
przycięte równo, a sąsiadka ostrzegła je czule, że to im wyjdzie
bokiem. Burza. Tamten dzień. Zamknięte okna, drzwi.
Dzieci szeptały między sobą. Zawsze było coś ważniejszego,
tajemniczego. Ludzie nie potrzebowali miłości, szukali chleba.
Jakiegoś cudu. Symboli. Robaki kojarzyły się z morzem,
skarby z głębią, wojsko z wojną. Dzisiaj.
Chłopcy o nieznajomej dziewczynie: nikt ważny.
Nie odróżniają sztuki od miłości, a bezpłodności nie łączą z zatrutym
lasem, martwą rafą, wypalonymi tropikami. Ładują w siebie
obietnice, puchną. Stają się obcy. Wyjście zarasta trującymi grzybami.
Czarnym mchem.
[1] MISTER D: Chleb, z płyty SPOŁECZEŃSTWO JEST NIEMIŁE, Galeria Raster, 24 marca 2014
tekst dla eleWatora numer 19
20 września 2016
O!Taak!
OdpowiedzUsuńNie dalej jak wczoraj w autokomisie chciałem kupić samochód. Pan od sprzedawania nie wiedział, że się trochę znam. Naliczyłem dziesięć ewidentnych kłamstw dotyczących stanu autaw ciągu kilku minut. Nie mogę i nigdy nie zrozumiem takiego postępowania. Nie mogłem się uspokoić. Pojechałem do lasu, nad jezioro. Popływałem. Ale nie minęło tak do końca!!! Jestem coraz bardziej zamknięty "na ludzkość".
Nie mija całkowicie, zostaje w środku, gromadzi się powolutku i od czasu do czasu zatruwa. Zobojętnieć się nie da bo jakoś trzeba żyć. Co robić?
UsuńSzukam odpowiedzi.
Myślę, że wielu z nas szuka odpowiedzi. Zwyczajnie zwykła przyzwoitość zaczyna być czymś niespotykanym, ale jak widać w komentarzach, nie wszędzie.
UsuńPozdrawiam Haniu i Marku :)
I ta ciągła, do opętania, chęć pokazania się, bycia "gwiazdą" chociażby na pięć minut. Dni są smutne gdyż kompleksy narastają. Niezadowolenie. Chciwość i zazdrość. Brak umiaru. Nicość.
OdpowiedzUsuńDość.
Trzeba pielęgnować własne wnętrze i się nim dzielić - może pomoże?
Mam nadzieję, że właśnie tak, pomoże, bycie blisko swoich :)
UsuńWybicie sie poprzez zgnojenie innych (najlepiej publiczne) - taki trend dzisiejszy.
OdpowiedzUsuńIm wiecej ludzi oszukasz, zwyzywasz, podepczesz - tym "wiekszy" jestes.
Jezeli miec jakies emocje - to tylko zle.
Wczoraj podminowany Borsuk wrócil do domu i powiedzial, ze wlasnie pod blokiem jakas dziewczynka z chlopczykiem skakali po swiezo zasadzonych kwiatach i krzewach, swiadomie i z zapalem je niszczac. Obok stala matka, patrzyla i gadala przez telefon. Jak Borsuk dzieci upomnial, to przestaly, matka tylko spojrzala tepym wzrokiem jak na wariata.
Tak jak podejrzewa sie, ze polowania na czarownice byly zaplanowana akcja kleru i arystokracji, zeby wytrzebic kobiety znajace sie na ówczesnych metodach zapobiegania ciazy, bo ma sie rodzic duzo tanich wyrobników - tak i teraz mówi sie, ze politycy swiadomie "hoduja" sobie glupie, ksenofobiczne masy wyborców, które sa latwe do sterowania i zjedza kazda kielbase wyborcza. I w obu tych teoriach cos jest, niestety.
Ale my sie nie damy, Margo :)
Nie damy się, of course :)
UsuńWłaśnie, właśnie publiczne manifestowanie i prężenie mięśni.
A te dzieci, to dzicz. Niestety ignorancja i politycy, to jakoś teraz chyba synonim się zrobił.
Brawo Borsuk!
"...Trzeba pielęgnować własne wnętrze i się nim dzielić - może pomoże?"
OdpowiedzUsuńZapewne tak! Nawet jeśli na parę osóbek, to warto!
Pozdrowienie!M.
:) coś z mojego kraju dla Ciebie https://www.youtube.com/watch?v=mdi7WdXPMmE
UsuńWypiłam kawę, przywitałam się z drzewem na balkonie. Staram się reagować w swoim małym świecie. Jerzyki śmigają po niebie, choć silny wiatr znosi je na boki 🍃
OdpowiedzUsuńPiękny widok. Dzielna jesteś!
UsuńGdzie tam. Idealistka z mimozowatą duszą 🌿
UsuńLubię być blisko idealistek :) życie jest ciekawsze, pachnące i zawsze można się czegoś nauczyć, dowiedzieć, podpowiedzieć :)
UsuńNa moim podwórku jest dużo zieleni, a obszar do podlewania duży. Pan Dozorca sam nie dałby rady, więc podlewają mieszkańcy. Pod oknami bardzo kolorowe ogródki, wiele kwiatów, z których umiem rozpoznać jedynie malwy, irysy, albo maki, ale te bezimienne też są piękne. Kwiatki rosną bezpiecznie, nikt ich nie zrywa. Pod moimi oknami jest placyk zabaw, piaskownica, zjeżdżalnia, drabinki, ogrodzone drewnianym płotkiem. Małe dzieci bawią się w piasku, a kiedy wracają do domu ich zabawki zostają na dworze. Nikt ich nie zabiera. Chłopcy czasem grają w piłkę, ale taką gumową, mniejszą i tylko w wyznaczonym miejscu. Mieszka tu też kilka kotów domowych,wychodzących po trapach z okien na parterze. Nikt ich nie gania, nie przepędza, więc są ufne. Czasem i ja się bawię to z jednym to z drugim, szuram patykiem w trawie, a one łapią "zdobycz". Mieszkają tu też psy, ale są wyprowadzane na smyczach, na zewnątrz. Jest jedna trójłapka, bez przedniej łapki i pies bez oka. W ogóle w okolicy jest więcej psów niepełnosprawnych, ale świetnie sobie radzą. Najmilsze jest to, że dzieciaki mówią dzień dobry zupełnie obcym ludziom, też mijanym na parkowych uliczkach. Wczoraj mijał mnie taki kajtek nie więcej niż półtora roku i też mówi "diej dobji". Powiesiłam na bramie kolorowe szydełkowe dyndały. Wiszą sobie, dynadają i nikt ich nie kradnie, ani nie niszczy. Na podwórku spędzam wolny czas, jeśli jest ładna pogoda. Siedzę na ławce, jem deser, czytam książkę, szydełkuję i poznaję nowych sąsiadów. Rozmawiamy o tym i o owym, ale nigdy o polityce. Wieczorami chodzę na spacer z pluszowym psem pod pachą.Psiarze się do mnie uśmiechają. Chyba nie myślą, że jestem wariatką?
OdpowiedzUsuńW zeszłą środę był wernisaż prac dzieci z naszej pracowni plastycznej, prace cudne, zwiedzający bardzo mili, a dla mnie zupełnie obcy. Byłam też na wernisażu prac ilustratorki Oli Komudy w "Tęczy od kuchni". W ogóle w tej okolicy wiele się dzieje dobrego, nie tylko W Tęczy, ale też w Kalinowym Sercu (Salon Artystyczny), fajne jest też NOVE Kino Wisła,Prochowni w Parku Żeromskiego. Jest też na ul. Suzina Teatr TRzyRzecze (https://pl.wikipedia.org/wiki/Teatr_TrzyRzecze). Współzałożyciel Teatru prowadzi tez działalność anty myśliwską.
Staram się dostrzegać dobre strony tego świata, nie zamykając oczu na zło :*
Uściśnień krocie ślę <3
BB
Pięknie :) Jak za mojego dzieciństwa a nawet bezpieczniej.
UsuńBo właśnie wróciłam do krainy dzieciństwa po 35 latach :) Na starym Żoliborzu tak niewiele się zmieniło, że serce samo się śmieje i łezka w oku kręci :*
UsuńPozdrawiam,
Beata
Wspaniale BB, jestem oczarowana Tobą i miejscem. Dobrzy ludzie, piękne otoczenie. Cieszę się, że czas i Ty jesteście w harmonii :)
UsuńPodobają mi się Twoje działania szydełkowe. Fascynujące! już zerkam do wiki
kisses
Piękna przestrzeń wokół Ciebie, Beato. Aż mnie to ucieszyło, że tak się pielęgnuje tu i ówdzie to, co wspólne i dba o wzajemne relacje. Czasem właśnie tak niewiele trzeba: szczere dzień dobry albo życzliwy uśmiech - wszędzie jakieś niedobory.
UsuńFibulo, dzieci dały mi do myślenia, więc jak one zaczynam mówić dzień dobry nieznajomym napotykanym na podwórku i obok w parku, oczywiście tylko tym, którzy nie mają w uszach słuchawek i telefonu przed twarzą :)
UsuńNa wyspie wysp ludzie wzajemnie się witają i uśmiechają. Znają, czy nie znają. Pozdrawianie się jest czymś naturalnym. Dlatego jest miło.
UsuńNa moje "dzień dobry" nieznajomi są zdziwieni, ale odpowiadają :) Dziś jeden pan nawet wyjął ręce z kieszeni :D I jest miło. Może i na stałym lądzie w W. się przyjmie ogólnoludzkie dzień dobry.
UsuńUściśnień krocie załączam :)
Tak, po stokroć tak.
OdpowiedzUsuńParadoksalnie ludzie zapatrzeni we własne dłonie (czytaj: telefony) nie widzą świata wokół.
Być może to celowe działanie, ale skad bierze się ta trutka?
Patrząc na zjawisko od strony szkoły widzę, że jest pęd by być lepszym, bardziej wyróżnionym, ale gubi się w tym wszystkim wolny czas, swobodne myślenie, czas na bycie sobą. Mózgi ściśnięte pogonią za kolejnym celem, serca stwardniałe na czucie innych. I po co to wszystko? Świat w telefonie, internecie, TV nie jest realny. On nawet nie pokazuje odrobiny prawdy, lecz coraz bardziej tworzy wokół nas matrix.
Czy nie czujesz się czasem jak z innej planety?
Ściskam Cię między jedną chmurą deszczu a drugą. :x
:-))
Tak się czuję, jak lecę do Polski. Tutaj ludzie są dla siebie mili, tak jak w okolicy Beaty, która opisała codzienność. Świat się zmienia, jakoś nie jest mi po drodze z tymi zmianami. Czatowanie, zamiast rozmowy w cztery oczy. Wierzę jednak w młodych, że jednak Ci kreatywni, zbuntowani coś z tym wszystkim zrobią.
UsuńŚciskam i ja spod ołowianego nieba.
Ludzie są agresywni, bo chemia tak na nich wpływa, dołącza się do tego totalny zanik duchowości, chęci pracy nad sobą itd.
OdpowiedzUsuńCo do zdjęcia, moja koleżanka też miała podobny problem. Jest taka zawodowa fotografka, co ludzi zastrasza i szkoły też.
Wiersze świetne. Dobrego weekendu :)
Historie ze zdjęciami Miłosza już znamy, Pani fotografka chyba wpadła we własne sidła, bo jej praktyki są przestępstwem.
UsuńNo tak, antybiotyki, GMO...
Dobrego Natalio :)
Coraz bardziej zajęty...niczym konkretnym ani artystycznym.
OdpowiedzUsuńAle ma też wiele dobrych stron i wesołych.
:)
Tak sobie jeszcze pomyślałam - kurczę, potrzebni są nam humaniści!
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobra myśl Moniko :*
Usuń"Zaraza nie jest na miarę człowieka, więc powiada się sobie, że zaraza jest nierzeczywista, to zły sen, który minie. Ale nie zawsze ów sen mija i, od złego snu do złego snu, to ludzie mijają, a humaniści przede wszystkim, ponieważ nie byli dość ostrożni".
Albert Camus – Dżuma
Czas opowiadać o tym, że humanistyka zmienia życie i ma wiele do zaoferowania współczesnemu światu.
UsuńWierzę w siłę humanistyki, w zmiany, w dobre myśli. Opowiadajmy!
UsuńMyślę, że wiele zależy od nas, chociaż lubię poznawać ludzi, wychodzić do nich... wolałabym jednak, żeby byli bardziej kontaktowi :)
OdpowiedzUsuńIle ważnych słów, smutnych obserwacji i poezji. Gorzkie, a potrzebne takie wpisy.
OdpowiedzUsuńNa co dzień wolę swój mały światek i gronko dobrych ludzi, ale wszystkiego uniknąć się nie da, zamknąć się na świat też nie można i zawsze trafia się na takie wypełnione agresją człekotwory.
A o kulturze i sztuce trudno myśleć z pustym brzuchem czy w dziurawych butach - potrzeby mają swoją hierarchię, ale czasem właśnie odrobina tej kultury i sztuki ułatwia przetrwanie w "chorym" świecie.
mam nowy GusGus dla Ciebie, może wpadnie Ci w ucho https://www.youtube.com/watch?v=lG8l6JyQb0A
UsuńZawsze sobie powtarzam, że dobre przyciąga dobro.
"potrzeby mają swoją hierarchię, ale czasem właśnie odrobina tej kultury i sztuki ułatwia przetrwanie w "chorym" świecie".
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Wczorajszy cały wieczór w filharmonii, noc do godzin nadrannych rozmowy z Muzykami - nie tylko o Muzyce... piękne godziny i nie żal tych niespanych...
A teraz rowerkiem do lasów, zamiast relanium czy oxazepamu. Wprawdzie "na dzień" a nie "na noc" - ale ta druga możliwość, jak się nieco ociepli, odwietrzy i odburzy.
Nocne szeptanie lasu
O nocy słodka, choć spowita w mroki,
która spokojem kończysz dzień mozołu zna,
kto cię sławi, tajń twego żywiołu
a kto czci ciebie ma umysł głęboki…
Michał Anioł Buonarroti
W ognisku strzelają szyszki.
Pojedyncze szczekania ze wsi.
Nieboskłony zataczają kręgi w swojej ciszy.
Oddalają ode mnie ciemność. Na wierzchołkach
już czerwienie brzasku.
A noc ogląda Europę. Atlantyk. Zielone i czerwone
światła statków. Amerykę. Hollywood. Na Longwood Awenue 2122
Charles Bukowski, jak zwykle pijany, wszczyna awanturę.
Rano napisze o niej znakomity wiersz.
Gejsza podaje herbatę. Japoński mafioso skinieniem palca
wydaje wyrok śmierci.
Odbicie księżyca przemierza Bajkał i wraca na moje niebo.
Nieboskłony zataczają kręgi w swojej ciszy.
Pojedyncze szczekania ze wsi.
W ognisku strzelają szyszki.
Tajń.
Pozytywny człowiek. Świetne podejście Marku :) I kręgi ciszy!
UsuńPozdrawiam ciepło
To smutne, ale prawdziwe niestety.
OdpowiedzUsuńSzukajmy dobrego, wyłapujmy drobinki piękna:*
:) Wyraźne kolory
Usuńna tle zgiełku. Uściski Soniu