Bażant na najwyższej gałęzi jest jeszcze ptasim dzieckiem. Pomiędzy podmuchami wiatru podwija skrzydła. Nie męczy się. Przecież wyląduje tam, gdzie chce. Zanim przez gapiostwo jakieś dziecko wypuści klamkę z rąk. Wyobraź sobie huk. Chlupanie. Bieg. Trawa dopasowuje się do stóp. Później grudki torfu pozostawią ślady. Ścieżka zniknie za domem z małymi oknami i czerwonymi drzwiami. Wyraźnie słychać kobiece głosy, jakiś trzask. Chwila spokoju. Godzinny spacer. Obok mur. Ciągnie się na kilometr. Precyzyjnie poukładany z kawałków łupka, kamieni polnych. Za nim rosną wysokie buki. Jeszcze dalej ciągną się pola, po których biegają dzikie konie, ciągnie się las. Po obu stronach traktu. Zamknięta droga. Kilka równych otworów zabitych deskami. Wiosną kwitną tam żonkile. Co chwilę przebiegają obok umięśnieni faceci z zadyszką. Ich ręce pracują sprawnie przy tułowiu. Odblaskowe kamizelki chronią przed deszczem i nadjeżdżającymi autami. Szybciej, szybciej, szybciej. Jednak najzabawniejsze są matki pchające wózki, które w jednej ręce trzymają odpalonego papierosa. Ciekawe, jakie będą tego skutki?
Niby wszystko w porządku, a czuje się jakiś pretekst w podtekście... ;-)
OdpowiedzUsuńMasz to oko albo wyczucie, intuicję :)
Usuńto coś :)
UsuńDokąd my biegniemy coraz szybciej?
OdpowiedzUsuńOby do dobrego celu :)
UsuńByłem dzisiaj u siebie w lesie, w moim Łośnie. Niestety na razie samochodem. Jeszcze trochę a może rowerekiem. Kilkoro rowerzystów minąłem - zadziwił jeden - stał na poboczu, oparty o rower i palił papierosa.
OdpowiedzUsuń"Dokąd my biegniemy coraz szybciej?"
A ja spokojnym spacerkiem duktem leśnym. Ptaki śpiewały. A potem nadeszły chmury, z których deszcz. Wracałem z włączonymi wycieraczkami. Rowerzyści ubierali przeciwdeszczowe poncza. Też mam takie w torbie mocowanej do bagażnika.
Coś przeciwdeszczowego to podstawa, przynajmniej tutaj :) więc tak, jak miałeś w tym dniu, ja mam codziennie :P
Usuńw myślach podziwiam tych z zadyszką )) i też bym tak chciała i ganię te z fają i wózkiem, no albo rybki albo pipki...
OdpowiedzUsuńU nas matki potrafia palić papierosa za kierownicą, a dziecko siedzi w foteliku. Fakt, w minionym roku wprowadzono mandaty dla palących matek za kierownicą w obecności dziecka, ale to na wiele się zdaje, bo Gardy nie ma na ulicach, taki kolorowy świat ma też swoje minusy.
UsuńBardzo lubię Twoje pisanie, soczewkę w oku obserwatora.
OdpowiedzUsuńTeż obserwuję matki z wózkami, jedną ręką pchają wózek, a w drugiej ściskają swojego smartfona, czy innego fona.W zasadzie jest to ich najcenniejsza komórka. Bo dziecko w wózku ich tak nie frapuje. Zamiast patrzeć na twarz swojego dziecka, wlepiają się w te tysiące bzdetnych obrazków. Zawsze wtedy myślę o tym, ile tracą niepowtarzalnych, ważnych, najważniejszych rzeczy, widoków zmarszczonego noska, który coś poczuł, zaciskających się piąstek,mrużących się od słońca ślipków. Kiedyś matki obdarzały uwagą swoje kochane dzieci, i to w ich buzie i ciałka się wpatrywały. Dziś wolą coś innego. Też się zastanawiam, co z tego będzie...
Coś im ucika przez palce. Ciekawe, czy kiedyś do tego dojrzeją. Uściski BB
UsuńCzytam i też tam jestem. Widzę, coś mnie zastanawia, coś zadziwia...
OdpowiedzUsuńWieczorem nie zapomnij o kamizelce... ucałowania. Jesteś uważna Bo :)
UsuńTak realnie opisujesz, więc z mojej wyobraźni widzę to miejsce :)
OdpowiedzUsuń