poniedziałek, 5 grudnia 2016

Nasiąkanie


Kasia Tchórz 



Gdybym chodziła od osoby do osoby, nie zabrakłoby
żadnego fragmentu życiorysu. Zbierałabym szklanki, kufle, podkładki.
Śmieci. Listy z banków, odmowy z przedszkoli. Na ranne ptaszki

spadł rzęsisty deszcz. Czuję jak zmywa kurz z bukszpanów, palm,
schodów. Rozmywa skamieniałe pancerze, przewidzenia,
widzenia.

Szum nagle cichnie. Byłam ciekawa, ile herbat z mlekiem
wypito tego dnia. Ile herbatników wykruszono palcami. Zmienność
rytmu, bujanie. Gniewaliśmy się na gazety, krucjaty. Wspomnienia.

Załamuję falę, rozgniatam muszle, już nie jesteś we mnie ciałem.
Słowa nie brzmią, nie uwalniają obrazów, z których wyłapywałam błędy.
Potok zwierzeń.

Kilka ulic dalej, kobiety w chustkach na głowie. Rude warkocze,
strumienie pomarańczowej wody. Zapach wędzonych ryb.



8 komentarzy:

  1. Nasiąkam wierszem:* i ściskam w Mikołajki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wizyta u Ciebie Małgosiu zawsze jest chwilą na refleksję. Nie przechodzisz bez echa :*

    Pozostawiasz wiele miejsca między słowami ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to chodzi w tym pisaniu, chociaż wciąż mam wątpliwości Beato.

      Dziękuję, że wchodzisz w tę przestrzeń :*

      Usuń
  3. czasem spotkania z ludxmi tak na mnie działają, czuję się nasiąknięta- często emocjami... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak pejzaż w sepii. Tylko te uwędzone rude warkocze się wyróżniają... :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam i przez moment nie ma znaczenia co się dzieje obok. Ściskam:)

    OdpowiedzUsuń