poniedziałek, 24 października 2016

Czwartek



Dwa spotkania autorskie. Z pierwszego szybko się urywamy, po irlandzku. Pada i pada. Idziemy, jedziemy, zaczepiamy ludzi, w końcu trafiamy, chociaż spóźnione. Kilka osób. Znam jedynie Marcina, uśmiechamy się, jest sympatycznie. Pozostali - kojarzę z fb. Kto jest kim?! Plus. Tomik Sadulskiego ze słodką dedykacją. Dopijamy pszeniczne. Wychodzimy przed siebie, oczywiście w przeciwnym kierunku. Przegadujemy noc w trójkę. Juliusz wypluwa płuca. Śpię w pracowni Katki. 

16 komentarzy:

  1. Małgorzato, przywiozłaś ze sobą irlandzką pogodę, więc pada i pada ;-)

    A i wypluwanie płuc, w związku z powietrzem zagęszczoną wirusami staje się modne. Mój mąż uległ tej modzie, niestety :(

    Czekam na "Piątek" :)
    Ściskam deszczowo,
    BB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piątek muszę dobrze przemyśleć :) więc trochę poskaczę :)

      Zdrówka dla męża i cieszę się, że jesteś :*


      ściskam ciepło

      Usuń
  2. Piękna to była noc, piękne spotkanie i wspólne błądzenie w deszczu...ach! i te niezykłe Twoje pasemka o poranku :):*

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawie, cudne takie spotkania :))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się ta okładka. Wzrok przyciągnęła:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Małgosiu mam nadzieję że zawitała jeszcze do Warszawy. Tak żałuję że w piątek nie zdążyłam wrócić na czas z Krakowa. Ściskam serdecznie i oby do spotkania.

    OdpowiedzUsuń
  6. W takich momentach nawet deszcz nie robi różnicy. Kilka zdań tak przesiąkniętych treścią.

    OdpowiedzUsuń