Krążyły opowieści o matkach, ich włosach,
miejscach, z których wyrosły. I pomyśleć, że to koniec
marzeń. Nie da się objąć płodności ziemi.
Czekam, aż z korzeni wyrosną zioła. Mleczne zwierzęta
pojawią się w słońcu.
Bez zatrzymywania wybiegną przed siebie.
Stratują zwinięte w kłębek jeżyny. Wieczorny las zapłonie,
zemdli do żywego. Brnąc po łydki w rzece,
zacznę się rozpływać. Pozostawię ślady krwi.
Przypadkiem tego samego dnia stanę się o niebo
prawdziwsza.
Zapomniałam o wielu innych rzeczach, przymiotnikach.
Pustkowie nieustannie odpycha od drogi, codzienny bałagan,
modyfikowana żywność. Jest wszędzie. Zazwyczaj
unikamy sporów. Leżymy po zewnętrznej stronie kosmosu
i wykonujemy ruchy nożyczek. Cienkie pręgi. Mijamy czarną dziurę.
Ruch pojawia się pod koniec dnia
OdpowiedzUsuńświat wraca na zwykłe tory
i pozwala na odczuwanie
:*
UsuńCodzienność ,ale z ukochanymi zawsze może być taka sama:)
OdpowiedzUsuńZwyczajnie ale pięknie :)
UsuńChciałbym omijać czarną dziurę z taką stanowczością, o której napisałaś.
OdpowiedzUsuńDostrzegasz tak wiele, zazdroszczę.
Może ten ruch Ci nie wychodzi :) hehe
UsuńPiękne zdjęcie, w sam raz na #ChallengeNaturePhotography:)
OdpowiedzUsuń:) dowcipnisia, kiss
Usuń:)
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńtak stać się o niebo prawdziwszą, tak to jest to..
OdpowiedzUsuńI bez wysiłku :)
Usuń