Sonia posyła na marginesie @, że zniknęłam. Przymykam oko i zerkam w jej stronę. Jestem, jestem. Czytam listy. Że jak patrzę tak, to mnie widać, a jak tak, to nie. A Pani nie chce, kiedy inni chcą. On, on i ona, i tamci z góry i z dołu, po całości. Wzdłuż i w poprzek. No i tak odprawiam maile, jeden za drugim. Pomiędzy zupą grzybową a kawą, jedną i drugą. Wyjściem, przyjściem. Praniem, składaniem, prasowaniem. Pomiędzy deszczem a słońcem. Wiatrem a księżycem. Co ci jest? Nic, idę poczytać o śmierci, mrocznej roli azbestu w budownictwie i takie tam.
o śmierci? jesienią? ot i masochistka ;)
OdpowiedzUsuńA bo czytam "Linie kodu kreskowego" :)
Usuń🐝 :**
OdpowiedzUsuńJestem, jestem :)
UsuńWczoraj wieczorem grzybową robiłam, żeby młoda jak wróci ze szkoły miała coś ciepłego, a Ty o grzybowej sobie piszesz:)Taka odległość, a Ty widzisz:)Ściskam:)
OdpowiedzUsuńNo to tak, jakbyśmy robiły ją razem :) Usmiechy posyłam
UsuńZdjęcie PRZEPIĘKNE :))) Kwiat, jakby irys....
OdpowiedzUsuńJesień przepiękna tylko na obrazku, bo ta jesień właśnie, nocnym zimnem i deszczem, przypomina mi w ilu miejscach na ciele mam złącza :(
A budzik nieustanie nastawiony na 4.45...
To jest paciorecznik, ukochany kwiat Paddy'ego :)
Usuńach ta mordercza godzina! Przytulam BB :*
ha, taki wyciszający, domowy tekst..
OdpowiedzUsuńpomiędzy słoncem, deszczem, wiatrem... najzwyklejsza codzienność
dziękuję, ze przypominasz!
A bo człowiek się budzi coraz później, a to jesień...
UsuńMimozy, jesień i od zawalenia roboty. Tak mamy.
OdpowiedzUsuń