Lewą stronę zostawiam dla córki, jej córek i nie pytam co pięć minut,
czy był do mnie telefon, gdzie spędza noce. Zrozumiałam,
kim jest. Lewa strona układa się idealnie.
Odkładam słuchawkę. Otwieram się przy książce, w notatkach, z winem.
Winę czuję w głębi snu, stamtąd pochodzą lęki.
Co miały zrobić, zrobiły. W oczach, na fotografiach, z palcami.
Kiedy nie mogę ich wyprostować, od środka sinieją pięści.
I wydawało się, że ustały, bez przerwy, do kolejnego deszczu,
wbrew żartom i kalamburom, których nikt nie rozumie, nie chce
jednoznacznie odczytać. Ułożyć wyłącznie dla przyjemności w cieple rozpalonego
torfu. O nim nie przestanę pisać, o ziemi mrocznej i chłodnej.
Nawet wtedy, gdy zrzucasz ze strychu kartony, zarzucasz pytaniami.
Z góry łatwiej jest przemawiać, nakazywać, kiedy nikt nie wyciąga rąk
nad przepaścią. Maluję leśne kwiaty, schodzę na herbatę o piątej,
drżę, myśląc, co mogłabym usłyszeć. Nie pisuję już czułych listów, liryków.
Ocean nas podrywa. Wyprowadza na plażę.
W tym wieku, otoczeni wodą, zastanawiamy się, gdzie leżą tabletki na dobre śnienie.
Obok obrazu i bransolet o kształcie żmij.
Niezapominajki... :)
OdpowiedzUsuńkwiatki z bajki... :)
UsuńTabletki na dobre śnienie wytwarza się latami... We własnej głowie...
OdpowiedzUsuń:) poszukam
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTabletki na dobre śnienie obok bransoletek-żmij. Niepokój, to, o czym nie chcemy pamiętać. P.S. Urzekające zdjęcie.
OdpowiedzUsuń:) dziękuję
UsuńCałe szczęście że jest ocean, może ukołysać i przynieść dobre sny :*
OdpowiedzUsuńTak, i wiatr i wiatr :) uściski
Usuń