Magdzie
Chleb z ziarnami. Codzienność, od której uciekałam.
Początek życia. Zielone strony, rude włosy.
Magda napisała, że dotknęła fali oceanu. Byłam blisko,
kiedy myślała o Burren, tuliła się do skały, pęknięć.
Wgłębień. Znikną jesienią, coś o tym wiem.
Ale nie na serio. Przypisuję to sprawom
z głowy. Czułym miejscom. Rozpłyną się, jak pragnienie
i wszystko, co dotyczy owiec, Mullaghmore. Refrakcja fali.
Wydęły usta, z nimi drobiazgi. Niech zgadują,
ile siły i słabości przypływ wydłubuje wiosną z plaży.
Długi stół zakryty barwnym suknem. Etatowi gadacze.
Nierówno podstrzyżona malarka, przyziemne rozmowy
o znaczeniu palet. Z końca przyglądam się młodzieży,
ich dłoniom, które ukrywają publikacje na snapchatach,
okazje, wymianę słów. Zadają ciosy lub odrysowują brwi,
odlepiają szminkę od szklanek.
dlaczego uciekać od codzienności...
OdpowiedzUsuńczy niecodzienność jest lepsza?
Jest inna, a podmiot liryczny ciągnie zawsze w drugą stronę...
Usuń:*
OdpowiedzUsuń:*
UsuńChleb z ziarnami to na swój sposób ucieczka od rutyny:*
OdpowiedzUsuńdokładnie o tym samym pomyślałam.... :))
UsuńDla tych, co na co dzień takiego chleba nie jedzą, to pewnie tak jest :)
UsuńA może ten wiersz być też trochę dla mnie? :-)
OdpowiedzUsuńPewnie :)
UsuńObserwacja młodzieży jest pochłaniającym zajęciem. Dla mnie pomieszaniem radości i smutku, jak bardzo wszystko się zmieniło...
OdpowiedzUsuńTak jest ze zmianami, nie wszystkie są dla nas do zrozumienia, zaakceptowania, ale pewnie, kiedy my byłyśmy nastolatkami i obserwowane przez dorosłych, nasz świat dla nich też nie był taki prosty...
UsuńNie był prosty na pewno. I choć zmiany, choćby technologiczne, nie były tak rewolucyjne jak obecne, ale za to obyczajowo chyba były mniejsze. Tak mi się wydaje ;)
Usuń