Alicja Rodzik |
Nie wiesz dlaczego przychodzimy coraz później?
Obchodzą nas przenikliwe spojrzenia przyjaciół, zniecierpliwione
ręce, lękliwe ruchy. Słyszę, ktoś przełyka łzy, długo opowiada, że są jak lód.
Wracam do starego młyna. Zieleni, która bawi, więc tańczę.
Koty zapamiętują ciepło, wpatrzone w ryby, przypominają ludzkie
zapatrzenia. Przemykają niezauważone. Odporne na rany, blizny
i puste ręce. Czy byłaś zmęczona dreptaniem?
Dużo muszę się nauczyć przechodząc przez nasz kraj.
Ludzie na kolanach nie mają wątpliwości, na ile kaszel jest bezpieczny.
Niekiedy wybici ze śmiesznego nastroju, wpatrzeni w żółte żyto. Zatrute łany.
Musisz Małgoś częściej Polskę odwiedzać. Wiersz jest esencjonalny, porusza. Tak jak spojrzenie na zatrute łany, ubolewam, że rolnicy postanowili nas truć, niż tradycyjnie uprawiać ziemię. Katoliban i niepokój ludzi, brak perspektyw.
OdpowiedzUsuńte wszystkie nawozy na fazę wzrostu... trochę mnie widok pól przeraził.
UsuńPięknie patrzysz eM:*
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńtak pięknie i smutno, że zatrute
OdpowiedzUsuńbardzo... dziwny widok
Usuńi ja tu przystaję, by przemknąć (ale ślad zostawiam)
OdpowiedzUsuń:)
udanego tygodnia eM
Dziękuję... miej wspaniały czas :*
Usuńna wpół spakowani, nie w swoich walizkach, ciągle w drodze, oby było dokąd wracać... nawet tam gdzie łany zatrute... Małgoś, refleksyjnie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak Małgoś, przebiec się szybko przez Polskę i zauważyć, jak bardzo z perspektywy czasu, wszystko się zmieniło...
UsuńSmutne to wszystko, tylko w tym młynie tli się jeszcze radość.
OdpowiedzUsuńKipi życie...
Usuńpierwsza zwrotka to całkiem, jak o mnie w ostatnich dniach. na szczęście lód powoli się rozpuszcza.
OdpowiedzUsuńściskam Polly :*
UsuńDrepczemy, nie chcemy żeby nas wybijać z pół-snu, o którym tyle wiemy! Kiss
OdpowiedzUsuńo i ja mam nieodparte wrażenie, że pierwsze wersy są o mnie...
OdpowiedzUsuń<3
Uściski posyłam :*
UsuńI znów czytając wyobraźnia przenosi mnie w różne miejsca... Przechdzam się tłoczną ulicą obserwując zapatrzone, chowające się przed spojrzeniem kogoś innego, ludzkie twarze. Tu nagle. gdzieś w zielonej arkadii, w spokoju od wszystkiego i z kotem, zapatrzonym na akwarium... Tyle światów w kilku słowach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i przepraszam za tak długą nieobecność u Ciebie!
Cieszę się, że wracasz, nie ma przyjemniejszej chwili dla autora, jak powrót czytelników, szczególnie z wakacji :)
UsuńPozdrawiam ciepło
"Odporne na puste ręce", loowe. Ja myślałam, że byłam kotem w zeszłym wcieleniu, teraz mam wątpliwości.
OdpowiedzUsuńKot ma tyle w sobie...
UsuńUbawiona zielenią zatańczę i w żółte żyto się zapatrzę i zamyślę nad ostatnią strofą.
OdpowiedzUsuńWażne, że jesteś szczęśliwa :*
UsuńLudzie na kolanach nie mają wątpliwości - dobrze to ujęłaś....
OdpowiedzUsuńInne sceny, obrazy przekazane słowami bardzo pięknie, jak zwykle.
:) oby im na zdrowie
UsuńCzuję jakbyś opisała mój obecny stan wewnętrzny...Czarujesz pisaniem.
OdpowiedzUsuńTo dobrze dla piszącego, kiedy czytelnik przenika obrazy jak swoje... :)
Usuńkoty zapamiętują ciepło i też słyszą przełykjanie łez, jestem tego pewna.
OdpowiedzUsuńMyślę sobie, że masz rację :*
UsuńTrochę jak wszędzie, trochę jak nigdzie - taki kraj.
OdpowiedzUsuń... i tacy ludzie.
Usuń:) Takie dotykanie śladów, przyglądanie się w przelocie...
Usuń