środa, 1 kwietnia 2015

Rozszczepienie




Zdarzają się dni, kiedy – wyćwiczona przez krytykę – wstaję rano i rzeczywistość nie odbiera mi tchu. W końcu wszyscy jesteśmy dorośli, niektórzy trochę mniej. Szczególnie ci, co koniecznie muszą wciąż przypominać, że wiedzą lepiej, co jest dla mnie dobre. Ludu, mój ludu. Zatkałam się, więc słucham psalmów Orlande de Lassus, przyglądam się Atlantykowi, później coś przeczytam, wysłucham rozmowy z Olgą Tokarczuk. Okazuje się, że wszystko jest możliwe, wystarczy wyjść z domu. Jednak nie wiem, czy ludzkie dramaty nie będą przemieniać mnie na swoją modłę. Miałam nadzieję odkryć jakąś tajemnicę, rytm. Być może nic takiego nie ma, być może jedynie śmierć jest wyzwoleniem. Najlepsze rzeczy przytrafiają się nam, kiedy jesteśmy młodzi, później twardniejemy. I segregujemy się w nieskończony albo nieudolny sposób; inni niezręcznie dają się ponieść doświadczeniom i nie potrafią zrozumieć, kim są w środku. Czy jestem dla siebie ciężarem? Na pewno nie w śpiewie, ale wtedy mogę być ciężarem dla domowników i sąsiadów. Wracając do psalmów Orlande – pomyślałam, że piękno kompozycji przetrwało ponad czterysta lat i wciąż zachwyca, a może nawet dziś jeszcze bardziej niż kiedyś. Nie trzeba dokonywać zabiegu na sercu, wystarczy odpowiednia wrażliwość i potrzeba doświadczania. Ci, którzy odeszli, przetrwają kolejne czterysta lat i więcej. Spotykamy różnych ludzi, jedni wsłuchują się w nas bardziej, inni omijają. Jednak zawsze znajdzie się ktoś, kto wyciągnie na powierzchnię wiersze, obrazy albo inne pasma uznania. Pamięć nie umiera, żywi się odkrywcami, utrwala się w nich jak logika, która nie istnieje bez rozumu. Otaczają nas wody, lasy, pustkowia, taki swoisty krajobraz metaforyczny. W jakimś stopniu się spełniamy, nie tylko w myślach. Wspomnienia bywają fragmentami wnętrza, linijkami albo godzinami. Zależy od przeżyć. Mirek Antoniewicz przysłał mi jakiś czas temu cykl prac malarskich 24 godziny Ludzkości. Podzielony umownie, a jednak odnalazłam się w nim. Uwikłałam w podzielone kadry. Stały się moim czasem, określonym od – do. Gdyby dodać do obrazów tekst, wyszłoby, że zamykamy się przed sobą, a jeśli życie nam miłe, patrzymy sobie w oczy i odrzucamy konwenanse. Dlatego nie pozwalamy, by nas wyniszczono i sprzeciwiamy się złu. Odczuwamy melancholijnie przesilenie nocy – jakie to przejmujące. Wracamy do otoczenia. Ile razy byliśmy wciągani przez hejterów w ich gierki? Przejmowaliśmy się tym, co powiedzą o nas innym. Przybieraliśmy na wadze, szepcząc sobie, że to minie, przecież miłość ma moc, zniesie wszystko. A jak sobie radzi w tych okolicznościach chłopiec, który marzy o wolności? Myśli o ekologii, o Alpach. Zapisuje wiedzę o wojnie w Donbasie. Próbuje rozprawić się z ociepleniem globalnym, wydaje mu się, że jesień nie ma końca. Więc gromadzi kwiaty na parapecie, dogląda kaktusów i gruboszy. Ocala w sobie naiwną wiarę, że każda minuta może być inna. Nie musi się powtarzać, nie musi zmienić się w nienawiść. Jak wiele zależy od nas? Kiedy szepczemy między sobą i głosy nakładają się, wzbiera niepokój, szum, od którego boli głowa. Wtedy trudniej wyjść z zapatrzenia. Trudniej podnieść wzrok, przeprosić za coś, co niezdarnie zniszczyliśmy. Niezręczność bywa domeną wielu ludzi. Łamanie zasad, chaos, odwracanie się do siebie plecami. Chociaż czasu nie da się zabić, można go nieźle poplątać. Czy gdybyś wiedział, ile cierpień cię czeka, odbyłbyś tę podróż, wyszedłbyś z bezpiecznego podwórka? Słuchasz Beatlesów i czytasz wiadomości w Internecie, zmarł Barańczak, za moment Salamun. Przespałeś ten czas i wcale ci się to nie podoba. Wciąż nie masz nowego Mercedesa przed domem, ani Rolexa na ręce. Sięgasz po gumy do żucia. Pozwalasz sobie na nic. Jesteś wypełniony kształtami chłopców o alabastrowej skórze. Ktoś kogoś zabija dla porządku czy doświadczenia. Wymyśla narrację, w istocie to nieprawda, ty byś tak nie postąpił. Nie odgaduję myśli, chociaż wydostają się z obrazów. Nie należą do maszyn. Odróżniają barwy, strukturę łuszczącej się farby ze ściany. Zadaję naiwne pytanie: jak ci się spało? To jednak nie był sen. Gra toczy się do popełnienia pierwszego błędu, choć wiadomo – nic oprócz życia. Każdy z nas ma swoją historię. Co mogę usłyszeć od ciebie, gdy nagle otwierasz oczy w jaskrawym słońcu?! Obraz traci ostrość, tak jak przyszłość. Niepewna i dziwna. Za rogiem ktoś znowu opuści inne podwórko. Przebiegnie pasy w słuchawkach na uszach. Ktoś inny po całonocnym pijaństwie rozbije kolano. Życie to niebezpieczna podróż, a przecież chcesz być najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Opracowujesz prosty system obserwacji. Przyjmujesz wszystkie reguły, godzisz się z systemem. Grzebiesz w cierpieniu. Przetrzymujesz mrowienie w palcach, zmagasz się z wątpliwościami, metafizyką kanonu, w jakim się wychowałeś. Dla laika trudno połapać się w mechanizmie zegarka. Jednak wciąż tli się nadzieja, że jutro będzie inaczej. Tworzymy podręcznik z instrukcją wstępu do nieba. I znowu: kąpiel, kozetka, słowa, kółka. Listy cyrylicą i po węgiersku, nie wiesz, o czym piszę. Dla bezpieczeństwa brakuje pasów, lekcji anatomii. Wiesz, jakie niebezpieczeństwa mogą mnie tu spotkać? W alejach ciągną się murki, rośnie więcej krzaków niż drzew, trzeba umieć uciekać. Czasu nie można cofnąć, tak jak rzeki i rakiet. Wycieku do oceanu, który jak wrzód napęczniał od wnętrza. To nie jest prawdziwy sens, jedynie próba zapisu.

Przypomniał mi się fragment wiersza:

Wiem. Idziesz do wojska, będziesz deptał kwiaty.
W ustach będziesz miał jabłka. Będziesz liczył
kroki. Zapamiętasz wszystkie krople, które
wyciekną spod mchu.

/Cztery pytania melancholii, Tomaž Šalamun/



Tekst ukazał się w 11. numerze eleWatora




29 komentarzy:

  1. Tylu ma nadzieję, że zostawi po sobie cokolwiek, obraz, wiersz, dom, drzewo, własne dzieci, cudze dzieci nauczone czytać i liczyć, dobre wspomnienia chociażby. Tak jakbyśmy chcieli jeszcze żyć po śmierci.

    Dajesz czadu Małgorzato. Przeczytałam i powiedziałam głośno, uffff.
    Serdecznie Cię przytulam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) to dobrze, nasze wnuki będą miały o czym pisać :) kiss buziaku

      Usuń
    2. Fakt, moi Przod- tyle narobili, że tylko pisać i pisać :) A najfajniej ich po tych "dziełach życia" poznawać.

      Ściskam, Cię mocnoooo :)

      Usuń
    3. No właśnie, jesteś przykładem niezwykłej historii i tego, co po sobie zostawiają bliscy...

      Usuń
  2. Gra toczy się od błędu do sukcesu. Tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry tekst, ale to wiesz... Dużo do wzięcia na drogę, bo teksty, słowa są na drogę jak kanapki, albo błogosławieństwo. :) Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Myśląc wciąż o wszelkich czających się w koło nas niebezbieczeństwach można szybko zwariować... Czy nie fajniej jest się skupiać na tym co w koło nas dobre? Nie na hejcie, a na miłości? Nie na strachu a na możliwościach?
    I tak sobie myślę - jeśli żyjesz bezrefleksyjnie, to przyjmujesz zasady, godzisz się z systemem i ok, ale jeśli myślisz cokolwiek i widzisz więcej niż tylko czubek swojego nosa, to się nie godzisz, bo godząc się na to co serwuje nam świat (tj - przepraszam! - ludzie) żyłbyś w ciągłym konflikcie między sobą a tym całym światem... Chyba... Bo może się całkiem mylę... No ale nie! Jednak człowiek myślący nie może się ot tak zgodzić ze stanem zastanym i basta! On musi dobro docenić a ze złem walczyć/bronić się - chyba jednak nie wyobrażam sobie by mogło być inaczej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami hejterzy dzień i noc krążą nad Toba i nie pozostawiają złudzeń, tak jak dzisiaj, przeniosłam do spamu sześć obraźliwych komentarzy i musiałam włączyć moderację. Tacy żyją bezrefleksyjnie i nie mają zasad. Dla nich liczy się tylko ich czubek nosa i życie ze wszystkimi w ciągłym konflikcie. Chyba że wytrzeźwieją i wtedy czerwienią się i rumienią... Doceniam dobro, walczę, bo wiem, że debili nie sieją. Doceniam dobro, fantastycznych ludzi, którzy są w większości, to daje niesamowitą radość i pozwala mieć w poważaniu hejterów :)

      Ściskam ciepło

      Usuń
  5. Z hejterami rzecz jest trudna - nie ma co! To za pewne ci w kategori bezrefleksyjnych kretynów, którzy chyba czują dziką frajdę rozpiepszając czyjąś pracę/dokonania/samoocenę i za grosz sumienia nie mają, więc im jest łatwo wszystko burzyć... Gorzej z nami - ciężko nie brać do siebie tego co piszą, choć najlepszą bronią by było właśnie kompletnie zignorować i nie brać do siebie, ale wiem że to strasznie trudne i że jeden hejt może w moment przyćmić 50 ciepłych słów... Ale ja tylko w teorii taka mądra jestem - dużo gożej mi idzie z praktyką (i ortografią) ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Stoisz tu prawie naga. Może fajnie byłoby krzyknąć k... mać, puścic muzykę na cały regulator, tańczyć, śpiewać (pieprzyc sąsiadów), wsiąść do samochodu wcisnąć gaz do dechy. Jest tyle rzeczy do zrobienia. Takich, których się boimy lub nie powinniśmy.... podobno. Można chodzić bez celu, uśmiechać się do ludzi. Co jeśli istnieje następne życie i następne? Nie wiadomo, co będzie jutro i to jest fajne. To pisałem ja, chłopiec... eee, trochę starszy chłopiec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne!

      Pewnie, że jest fajne, dlatego ta myśl dodaje mi skrzydeł :)

      Usuń
  7. Ha! Nie śpisz :)
    Też mam skrzydła :) tylko gdy zbyt wysoko wzlecę zostaja z nich czarne kikuty i gleba. Wtedy jest ta k... mać :) Myslę sobie - Odrosną, trzeba odczekać.
    Teraz mogę spać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy podobne doświadczenia w lataniu :)

      Dobrych snów :)

      Usuń
  8. Poranki uwielbiam, zwłaszcza te chwile tuż po przebudzeniu....bo to jest moment kiedy nie do końca dociera do mnie rzeczywistość. Właściwie to sama staram się zbyt szybko nie "otrzeźwieć" z tego błogiego stanu. Czuję wtedy spokój i nawet szczęście.......dopóki ktoś/coś mi tego nie spieprzy.
    Dobry tekst!!
    Uściski :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie, moje mokre skrzydła trochę podeschły :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Słowa, które rozsypały się we mnie, które zostaną na dłużej, które odbijają się echem. Tyle wrażliwości.
    Jesteś piękna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wzajemnie pięknoto :) Niezwykłe jest to, że wciąż spotykam fantastycznych ludzi... dziękuję

      Usuń
  11. Miejmy nadzieję, że śmierć wyzwala. Za życia wszyscy jesteśmy uwikłani.Un bacione

    OdpowiedzUsuń