eleWator |
Chciałam napisać coś specjalnego, pełnego napięcia, osobistego, takiego do zaciśnięcia gardła. Nie chce mi się, też tak macie? Uzmysłowiłam sobie, że to pobudzanie się jest bardzo trudne. Stawiasz sobie poprzeczkę i kiedy wspinasz wyżej, ta otwartość tylko przez chwilę zachwyca. I co dalej? Nie mam specjalnego tematu, talentu medialnego, nie wiem jednocześnie, czy być ostrożną, czy względnie krytyczną. Tyle szczęścia i obłędu. Bez przerwy kogoś poprawiam, ktoś mnie poprawia, szaleństwo powraca jak bumerang. To przez zimę. Sprowadza na mnie cieniste myślenie. Wbijam się w spór, odchodzę i wracam, dokąd to mnie doprowadzi? Strony interentowe, maile, telefon jeden, drugi. Szachy, muzyka, a może film. Na szczęście nie ściągnęłam aplikacji FB na telefon. Na ile rozróżniamy, co się dzieje dookoła nas? Poziom szumu, zakłóceń, czy potrafimy się komunikować? Jakie wybieramy formy? Jedni udzielają wywiadów, inni malują cykl płócien. Od stworzenia do urodzenia. Neurotycznie się zrobiło. Ech. Kto jest za to odpowiedzialny? Bo przecież wprowadzamy jakieś normy, regulujemy to nasze funkcjonowanie. Ktoś z nami nawiązuje współpracę, każdy wie, kim jest i dlaczego robi to, co robi. A może się znowu mylę, może nie ma w nas normatywnego poczucia obowiązku, może staranne funkcjonowanie możliwie jest, kiedy mamy więcej alternatyw? Kto i jakiego wsparcia potrzebuje? Konieczny nacisk na łączenie obrazów z myślami, medialne przejście do punktów stycznych, do sfery zainteresowań literatów, historyków, grafików, malarzy innych potencjalnych odbiorców. Uczestniczmy w tworzeniu, pobudzamy i przekonujemy znajomych, znajomych ich znajomych, masło maślane? Tak, wiem, dużo tych pytań, niewiele odpowiedzi. Próbuję siebie przekonać do systemu medialnego. Takiego idealnego, który przyciąga do siebie ludzi wspierających się. Takich, co poruszają w nas odpowiednie struny i działanie przed duże "D". I nikt nic nie chce ugrać, przegrać, dograć. Humanitaryzm pod każdym względem. Więc jak to z nami jest. Media zmyślają, czy są prawdziwe, czy potrafimy sami ocenić dzieło sztuki? Dostaję obraz od wybitnego malarza i nie wiem, co powiedzieć, raptownie skończyły mi się słowa, a w środku czuję niepokój, zdominowało mnie przekonanie, że nie potrafię się obronić przed manipulacją. To jest dobre Małgorzato, dobre, wybitne, jeszcze kiedyś wspomnisz moje słowa. Zostałam wysterowana i nie wiem, kto bardziej się cieszy popularnością, malarz czy owe dzieło. Przynależność do odpowiedniej grupy ludzi kształtuje naszą opinię, więc czy to dzieło rzeczywiście przetrwa próbę czasu? Dlaczego i kogo próbuje wykorzystać artysta? No cóż, jesteśmy, myślimy, może i ktoś ma na nas silny wpływ. Na mnie ma na przykład kawa, i rum z colą. W jaki sposób ugruntować w sobie przekonania? Należy zidentyfikować czynnik i podjąć w sobie decyzję. Tak, albo podoba mi się, albo nie, to nie. Inna sytuacja. Istotną rolę odgrywa tutaj grupa ludzi, która teoretycznie lubi się, a przynajmniej powinna. I co? Otrzymują coraz częściej sprzeczne informacje, nie podejmują wysiłku, żeby te niespójności wyjaśnić, tylko od razu kończą współpracę. Komunikacja budzi nasze zainteresowanie, ale zarazem niechęć, ta niechęć stwarza w nas nową teorię i tak dochodzimy do wniosku, że niezależnie, ile byśmy z siebie dali innym, to jest bez znaczenia. W odróżnieniu od efektów medialnych, obserwatorzy nie zwracając uwagi na czynniki, określą w sobie zupełnie inny obraz i nie mam tutaj na myśli obrazu olejnego. Jesteśmy skazani na niezrozumienie, bardziej lub mniej spektakularne, ale jednak, to wciąż nieporozumienie. Artyści odwołują się do swoich dzieł, nazywając je sztuką, niezależnie od techniki wykonania, analogicznie pisarze, poeci, krytycy, filolodzy itd, Każdy kwestionuje się wzajemnie. Niektórzy mocniej, masowo, inni na swoje tablicy fejsbukowej, w końcu to też narzędzie medialne. Zmęczona jałowością tej powszechnej medialnej strawy, chociaż jestem jej częścią, nie daję wam wytycznych, nie naciskam, nie o taką komunikację sprzeczam się w komentarzach. Akceptuję decyzje moich przyjaciół, znajomych, jest we mnie wiele empatii. Jednak coraz częściej nie rozumiem tych wszystkich uogólnień, zwrotów akcji, odchodzenia, wychodzenia, porzucania mnie samej sobie. Nie chce mi się już.
Felieton ukazał się w 7 numerze eleWatora
Jest wiosna, coraz mniej zainteresowania mediami, przynajmniej ja tak mam, nie szukam na siłę nowego bodźca, to co w danej chwili mnie pociągnie, wypełni, to nazywam - spełnioną potrzebą, jednak przeważnie, jest to potrzeba chwil. Kształtuje ona swoją drogę w zależności od nastroju. Wkład w budowanie nastroju, mają też otaczający mnie ludzie, Ci z którymi pozostaje w nierozerwalnych relacjach, Którzy zainteresowali mnie swoją pasją i sposobem na życie. Często też, staję przed dylematem, czy to co widzą inni, czym się zachwycają, jest tym co i mnie pociąga za struny w duszy. Zastanawiam się jak na to patrzeć, jak zobaczyć to coś, co widza inni, a ja nie potrafię dostrzec...więc uciekam, mówię nic na siłę, nie umiem wymienić wszystkiego co lubię, wiem natomiast stanowczo: czego nie lubię. Jest to tak proste, kiedy człowiek zbudował w sobie drabinę moralna i stoi na jej wierzchołku. Są pewne normy w zachowaniach, relacjach międzyludzkich, których nie przeskoczę. Pozdrawiam Małgoś, jest wielkim darem to, że mogę Cię czytać, rozważać Twoje refleksje, zaglądając w siebie. :*
OdpowiedzUsuńNo właśnie, pewne normy w zachowanich... dobre podsumowanie, dziękuję :) Pozdrawiam i dziękuję :)
Usuńniezwykle szczerze..czesto o tym mysle..dystansuje sie.epigramatycznie.tak lepiej.przytulam.
OdpowiedzUsuńTak chyba działa instynkt, mnie niestety jeszcze wciąż zawodzi :) pozdrawiam ciepło
UsuńChciałoby mi się, aby było zaufanie. Że jak komuś ufam, to nic tego nie zmieni. Takie zawierzenie, że nic nie może tego odgiąć, zmanipulować.
OdpowiedzUsuńMam parę osób, którym tak ufam.
Chciałaby, żeby tak ufano mnie.
:) No właśnie, zaufanie i wsparcie...
UsuńSzczerość to bardzo trudne do zaakceptowania podejście do każdego tematu. Jednocześnie dające ten rodzaj wolności na który, tylko nieliczni potrafią sobie pozwolić.
OdpowiedzUsuńKażde doświadczenie przynosi jeden dodatkowy odcień do całej palety.
Bardzo ciekawie "się szczerzysz" :)
ściskam Em
Każde doświadczenie... tak Em :) Pozdrawiam ciepło
UsuńLudzie wykazują zrozumienie na tyle, na ile im na to pozwolimy. Czasami szczerość sprawia, że na horyzoncie pojawiaja się schody, a innym razem otwiera ona serca. Jednak nie musimy oczekiwać zrozumienia od wszystkich, wystarczy jesli okazują je najbliższe nam osoby. O ile okazują :)
OdpowiedzUsuń:) no własnie, o ile...
Usuń"...niezależnie, ile byśmy z siebie dali innym, to jest bez znaczenia." - to jest zdanie nieprawdziwe.
OdpowiedzUsuńDawanie innym jest potrzebne nam samym i dla nas osobiście ma wartość! Wszystko zrobi się prostsze, gdy przestaniemy oczekiwać czegoś -zrozumienia, współczucia, zainteresowania ....itd. Radość wynika z dawania wtedy gdy jest bezinteresowna.
Zniechęcenie mija i wraca zapał. Wszyscy tak mamy!
Jak pisałem mieszkam blisko Modlina, a do Częstochowy bardzo lubię jeździć!
Pozdrawiam.
To, co piszesz przekonuje mnie, ale człowiek to taka istota, która nieustannie oczekuje właśnie zrozumienia, współczucia i zainteresowania... Tak chyba mamy, pozdrawiam
UsuńNa szczęście mija, dziękuję :) i pozdrawiam
UsuńJa myślę, że zasadniczym pytaniem jest, czy chcemy być tu i tam? Czy cieszy nas to, że jesteśmy w tej grupie? A może ten właśnie wielki, nieważne pisarz czy malarz, też ma to gdzieś? Może w głębi duszy modli sie o normalnego odbiorcę, który polubi albo nie, to co zrobił i już nie będzie dalej drążył i mnożył pytań... Nie dajmy się zwariować. Kocham artystów ale nie chcę aby się tłumaczyli ze swoich dzieł... Ponieważ nie znam sie na pewno na jakiejkolwiek twórczości to pewnie ten mój głos zostanie dokładnie wykasowany, co oczywiście zrozumiem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGłębia duszy - urocze. Pozdrawiam
UsuńKażdemu czasami się nie chce. Szczególnie kiedy odchodzenia stają się częste. Kiedy powiększają się wymagania uwagi a nie ma sprzężenia zwrotnego. Każdy potrzebuje odrobiny uwagi, akceptacji i czasu. Nie można tylko dawać nie otrzymując nic w zamian. Poza tym czasami trzeba pomyśleć o sobie i nie jest to egoizm. To czas przeznaczony na szukanie nowego celu, na kształtowanie i korektę samego siebie, na odpoczynek.
OdpowiedzUsuńPrzedwiośnie to często czas "sprzątanie".
Buziaki :)
Haniu, dziękuję, nastrajam się do tego sprzątania...
UsuńJak zwykle tekst czyta mi się wyśmienicie choć nie mogę zrozumieć co cię niepokoi i komu ty się w kółko tłumaczysz. Chciałbym tu cały elaborat napisać ale ty to wszystko wiesz. Wiesz, że nie ma prawidłowych odpowiedzi. Sławne dzieło, dobre dzieło. Pewnie, że ktoś decyduje komu dać nobla a komu nie. Trafnie, mniej trafnie etc. Generalnie wszystko to chaos, przypadek, zrządzenie boskie dla niektórych. Wiesz co jest najważniejsze? Mieć u swego boku kogoś kto cię wspiera, dosłownie i w przenośni aby przejść przez to "coś", przez niektórych zwane życiem - maksymalnie bezboleśnie. Reszta? To już ich problem.
OdpowiedzUsuńTo tak jak w tym powiedzeniu "życie jest nic nie warte ale nic nie jest warte życia". pozdro
Myślę, że Aurora celująco uchwyciła myśl... nie chodzi o tłumaczenie, a moje niepojęcie... z resztą masz rację, mieć u swojego boku kogoś, przy kim czujemy się bezpiecznie.
UsuńŚciskam
"Skazani na niezrozumienie" - otóż to... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, na wdechu czytałam tekst. Tyle różnych przemyśleń... i ta manipulacja - nie znoszę! Jestem przekonana, że na różne pytania odpowiedź jest ta sama i na odwrót. Prawdy, szczerości zawsze szukam w sobie. Nie przyjmuję wszystkiego bez przemyśleń. Szczególnie tego co podają w mediach.
OdpowiedzUsuńMyślę, że należy poświęcić czas na wygodne usadowienie się na kanapie i wsłuchanie się w siebie. Szczera rozmowa ze sobą najlepiej działa.
Pozdrawiam.
Tak, ale czasami człowiek nie słucha instynktu, daje się zwieść, uwieść... ta wewnętrzna czujność, zmaganie się z rzeczywistością i człowiek przepuszcza w siebie różne toksyczne typy. Ale relaks, można się wypisać i jest łatwiej wracać do takich momentów.
UsuńTak już jest w naszym życiu, ludzie przychodzą , odchodzą, w różnym sensie wprawdzie, ale mijamy i spotykamy się na chwilę. Aby tak nie było, musielibyśmy żyć w jakimś zamkniętym kręgu. Czy to byłoby lepsze, nie wiem?
OdpowiedzUsuńChodzi o to, by ze wszystkich spotkań wyłuskać najlepsze okruchy dla nas.
miłego dnia :)
:)
UsuńTeż tak mamy...
OdpowiedzUsuńJa tak mam, jestem teraz w bardzo zbliżonym punkcie.
Ale na szczęście wszystko jest w ruchu, wszystko się zmienia.
Spojrzenie stąd także jest nam potrzebne.
Świetny tekst!
Ściskam Cię mocno:*
Dziękuję za poczytanie i ściskam ciepło :*
Usuńwiesz, wiosna ma bez wątpienia na nas wpływ. Ja nie lubię monotonii, ale lubię zmiany, które nie rujnują mojego porządku. Co do niezrozumienia, to niestety jesteśmy na nie bardziej narażeni, niż na zrozumienie. Przynajmniej w mediach sieciowych. Czasem trudno mi się odezwać, bo obawa przed niewłaściwym zrozumieniem moich słów, wypowiadanych w dobrej wierze, bez żadnego zacietrzewienia, każe mi milczeć. Medialna komunikacja jest wg mnie zawsze trudniejsza niż rozmowa tête-à-tête. I bardzo smutne jest to "że, niezależnie, ile byśmy z siebie dali innym, to jest bez znaczenia. Artyści (różni) - są o tyle w lepsze j sytuacji, że mogą siebie wyrazić w swoich dziełach tak jak chcą, jak czują, niezależnie od opinii krytyków. Artysta nie musi się tłumaczyć, swoich prac nie kieruje do mas, lecz do tych, którzy go próbują zrozumieć, chcą obejrzeć, wysłuchać, przeczytać. Tak myślę. Dziś jedna osoba zapytała mnie dlaczego robię zdjęcia bw. Chciałoby się powiedzieć, bo lubię;) Przecież nie ma przymusu by je oglądać, bo przecież nie kieruję ich do osoby, która nie potrafi bez koloru dostrzec piękna np. przyrody. Człowiek nie jest w stanie wszystkich i wszystkiego zrozumieć, ale bardzo lubi krytykować, hejterować etc. Chyba ludzie (my) się rozwydrzyli?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, mam takie wrażenie, ta wolność niektórych ponosi...
Usuńściskam Ivo i dziękuje za poczytanie, refleksje. Pozdrawiam ciepło
Komunikacja jest potrzebna i to nie ulega wątpliwości. Dziś już nie wyobrażam sobie,że mogłoby nie być tych nowych, elektronicznych mediów. Pod tym względem odbieram te nowinki pozytywnie, bo skróciły się dystanse i jeżeli się tylko chce to można nowe kanały komunikacyjne wykorzystać z dużym pożytkiem, może nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla siebie. Tak jak sama komunikacja jest czymś pożądanym to zjawisko wymierzonej w nas manipulacji, narzucania opinii, poglądów i wartości nie jest pożądane. Ale przeciwstawić się temu zjawisku można tylko siłą własnej osobowości. Trzeba więc przekonania o tym, że mamy własne kryteria wartości i tworzą one dobrą wartości hierarchię. Potrzeba trochę wiary w to, że moja opinia czy mój pogląd jest wystarczająco silny aby postawić go przeciwko tym narzucanym. Presja narzucanych opinii i wartości wywołuje odruch buntu (jeżeli jest zasadny), oporu i potrzebę odpowiedzi. Trochę paradoksalnie więc wejście w dialog z narzucanymi opiniami i wartościami cementuje własną osobowość, układa ją w kontekście zewnętrznych systemów światopoglądowych.
OdpowiedzUsuńZauważ, że ludzie lubią powielać jakieś wydumane stereotypy, oczywiście nie wszyscy. Mieć własne zdanie, to coraz częściej najcenniejszy dar z możliwych.
UsuńPomyślałem, że chyba lubię wytrącać otoczenie z trwania w wydumanych stereotypach... ;-)
Usuń