wieża bismarcka - Szczecin |
Izolacja, rozmaite nakazy i zakazy - działają na was? Czy znacie kogoś, kto się odseparował? Czuję się bezpieczniej z dala od przypadkowych kontaktów, mimo że mam zdolność odnajdywania się w każdym miejscu, środowisku, jednak coraz częściej czuję, że przestaję wychodzić do ludzi. Pomijam blog, chodzi raczej o realne spotkania. Cenię tych nielicznych, którzy nie zniknęli z mojego życia. Chociaż coraz częściej ograniczam i redukuję moją dostępność. Jak to jest, że jedna - dwie osoby potrafią spowodować, że coraz częściej pojawia się uczucie wobec innych - " zakaz wstępu". Czy to jest tak, że sprawdzają jak daleko mogą się posunąć? Na ile mogą sobie pozwolić? Podsycają niepokój, upokarzają, innym opowiadając brednie wyssane z palca, albo wymyślają strategię by wykluczyć człowieka z otoczenia, które wydawało się być bliskim, swoim, przyjaznym. Artysta odczuwa silną potrzebę sprawdzenia jak reagują ludzie pozbawieni dostępu do tego co sprawiało im radość i utrwala to za pomocą grafik, obrazów. Smutek, pustkę, inaczej emocje nie byłby prawdziwe? Człowieczeństwo i jego upośledzenie. Oczywiście są wyjątki. Na szczęście.
„Są artyści, którzy tworząc stwarzają pozytywne wartości w życiu, i są ci, którzy najistotniej tworzą niszcząc życie własne, a nawet innych.”
Na artystach i sztuce to ja się nie znam, ale mam podobnie. Zawsze znałem mało ludzi więc nikt mnie z nikąd nie wykluczył. Natomiast co do "wytworów" TFU-rczości to już inna sprawa - tu nie mam przyjaciół.
OdpowiedzUsuńJa się lubię odseparować. Im starzej, tym bardziej:)
OdpowiedzUsuńA ja najchętniej zamieszkałabym na pustkowiu...a na artystach też mało się znam
OdpowiedzUsuńCzlowiekowi do szczescia nie sa potrzebne tlumy i dlatego wykluczamy...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
"To co mam, musi wystarczyć. Nikt nie przeżywa, nie mając wystarczająco dużo. Mam światełko z czujnika dymu w suficie, czerwony punkcik z tykaniem, włączający się i wyłączający, i mam to zmęczenie i ten strach, że pozostanie tylko samotne czekanie, podczas gdy umieranie będzie się zbliżać, podróże. Powiedziałeś, że boisz się przez cały czas. No więc ze mną jest tak samo, ale nie mogę ci tego powiedzieć."
OdpowiedzUsuńMnie do szczęścia nie jest potrzebny tłum.
OdpowiedzUsuńZnasz zapewne powiedzenie - Boże, strzeż mnie od przyjaciół, z wrogami jakoś sobie poradzę.
Im starsza jestem, mam tak coraz bardziej. Trudniej mi zbliżyć się do kogoś nowego, przekonać się
To chyba ? normalne mechanizmy człowiecze są >:)
Jestem zamknięta na nowe znajomości. Jest mi dobrze z tym co mam. Zrobiłam się na tyle odważna, że zakończyłam znajomości, które od dawna były dla mnie uciążliwe. Lubię być dla siebie:)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, od jakiegoś czasu mam podobne myśli. Zresztą, czasami dzieliłam się nimi także na blogu. Ale to znajduje odbicie w tym, jak wyglądają moje relacje towarzyskie - w zasadzie tylko z najbliższymi przyjaciółmi (2 zaprzyjaźnione małżenstwa. Reszta kontaktów jakoś tak sama "odpadła" ode mnie. Widocznie, taki to etap w życiu i czas, kiedy bardziej potrzebuję skupić się na rodzinie i sobie.
OdpowiedzUsuńi ja to mam
OdpowiedzUsuńseparacja jest dobra. Im starsza jestem tym bardziej mam trudność w znalezieniu się w tłumie. Obojętnie czy przyjaciół, tak zwanych przyjaciół czy wrogów. Tłum mnie męczy. A może jestem zbyt szczera i to mnie gubi?
OdpowiedzUsuńMoja 11 letnia córka już to poznała na własnej skórze. Intrygi, kłamstwa, zazdrość, zaborczość, czarny pr, zawłaszczanie kogoś, porzucanie, lobbowanie, antylobbowanie.
OdpowiedzUsuńJa się uchowałam jakoś. Stara córka też.
Artystom chyba trudno żyć bez widowni, słuchaczy, odbiorców, bez kontaktu z ludźmi. Na szczęście teraz jest łatwiej promować, udostępniać swoją twórczość, nie potrzeba spotkań z przypadkowymi ludźmi, żeby dotrzeć do tych, do których chce się dotrzeć.
OdpowiedzUsuńAle chyba taka separacja jest dobra na jakiś czas, bez ludzi, nawet tych niemądrych, brakuje inspiracji. Tak pokazuje wiele artystycznych biografii.
Tak mi się wydaje...
Serdecznie Cię pozdrawiam :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMyślę, że większość do tego chodzi, ale myślę że nie ma to związku z wiekiem a raczej doświadczeniami. Im więcej złych od początku tym szybciej do tego dochodzi, zwłaszcza, że chyba trudniej w dzisiejszych czasach odreagować bo życie za szybko pędzi i za bardzo trzeba się spinać by nie wypaść z toru, a wtedy czas na odreagowanie brutalnie się skraca...
OdpowiedzUsuńSkojarzenie pierwsze, to "falowanie i spadanie..." i tak dalej, jak w piosence. Raz lubię być bardzo długo bardzo sama. A potem następuje takie ciche "bum" i drzwi się nie zamykają, czekam z kolejną kawą i zapasem lodów czekoladowych. Byle nie za dużo na jeden dzwonek. I niebawem znów wkraczam w czas nie odbieranych telefonów i maleńkich kłamstw, że "w tym tygodniu nie mogę". A że czasem ktoś mnie ugryzie... nie oddaję ciosów natychmiast, ale - niestety - bardzo pamiętam i cicho wykluczam... Szkoda energii i czasu na złe znajomości i niedoskonałe bliskości. Tak mi się wydaje...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:-)
Czy mogę zacytować powyższe myśli na swoich blogach? Ostatnimi czasy dochodzę do podobnych wniosków, chciałbym pokazać, że to nie tylko moje wymysły.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.