Strony

poniedziałek, 16 czerwca 2025

Traktat o wypalonych mostach i iluzji wspólnego stołu

 


Nie każda rana się goi. Niektóre zabliźniają się twardą skorupą, pod którą wciąż pulsuje pamięć o ogniu. Ten ogień to nie poezja. To nie metafora. To realna temperatura, jaką osiąga gniew, zranienie, lęk, kiedy wspólnota zostaje rozszarpana przez kilka par ambitnych rąk, gotowych zgasić światło i potem zaproponować rozmowę.

Zaufanie, w moim doświadczeniu, nie jest zasobem odnawialnym. Nie podlewa się go jednym SMS-em czy wiadomością o gotowości do dialogu. Zaufanie jest jak światło między ludźmi, gdy raz zostanie rozszczepione przez ego, pretensję, manipulację, już się nie skleja. Rozprasza się. Znika. A po nim zostają tylko kontury dawnych gestów, jak wypalone negatywy. Nie ma wspólnoty tam, gdzie jedni przynoszą serce, a drudzy zegarek. Ci, którzy mierzą czas, inwestycje PR-owe i widoczność nazwiska, nie jedzą tego samego chleba co ci, którzy przynoszą nić, czas i czułość. I nie da się potem udawać, że to były tylko drobne różnice estetyczne w serwetkach. Nie, nie będzie powrotu. Bo to nie są drzwi, które się zamknęły, to dom, który spłonął. A nie ja go podpaliłam. Stałam z innymi po kolana w popiele i zamiast odbudowywać, wymyśliliśmy coś nowego. Nowym językiem. Z nową troską. Z osobami, które nie syczą przez zęby o gotowości do rozmowy, tylko po prostu siadają i robią robotę.

To nie my stworzyliśmy podziały. My się z nich wycofaliśmy. Jak z toksycznego związku, który przez miesiące karmiliśmy nadzieją, że może jeszcze coś się da uratować. Ale się nie dało. Bo przemoc ubrana w uśmiech i życzliwość to wciąż przemoc. A przejmowanie nazw, działań i zasług, to nie rozwój, tylko kradzież symboliczna. I boli. Bardziej niż ta literalna. Nie chcemy budować porozumienia z kimś, kto najpierw wysadził wspólne rusztowanie, a potem przynosi cement. Nie jesteśmy architektami waszego sumienia. Zbudujcie sobie mosty gdzie indziej, z kimś, kto nie widział was przy pracy z łomem.

Nie mamy w sobie przestrzeni na jałowe spotkania. Nie dlatego, że jesteśmy złośliwi. Ale dlatego, że złośliwość, to odwrócona forma zmęczenia. A jesteśmy po prostu zmęczeni. Nie mamy energii, by znów słuchać opowieści o tym, jak wszystko, to była wina braku dialogu. Był dialog. Były wiadomości. Próby. Ustępstwa. Kiedyś. Teraz jest koniec. I coś nowego.

Coś, do czego nie macie już klucza.

W przestrzeni, którą współtworzę, obowiązuje tylko jedna zasada:
nie wracaj, jeśli sam spaliłeś mapę.

Nie o zemstę chodzi.
Tylko o ochronę tego, co pozostało żywe.



13 komentarzy:

  1. w okropnym żyjesz świecie. współczuję. ale gdzieś musi być koniec ustępstw i zrozumienia, szczególnie, kiedy to działania jednostronne.
    na świecie jest z dziesięć miliardów ludzi. wszystkich się nie pozna, ale jest w kim wybierać. bez paru jednostek da się żyć, a może nawet żyć lepiej, niż dotychczas, czego Ci życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oko, czasem właśnie ta surowa prawda jest potrzebna, żeby się otrząsnąć. Zgadzam się, że nie da się nieustannie ustępować i tłumaczyć działań jednostronnych. W życiu każdy z nas musi wybrać, komu naprawdę chce pozwolić być blisko. Twoje słowa przypominają mi, że warto dbać o siebie i swoje granice, nawet jeśli świat bywa okropny. Dziękuję za tę refleksję.

      Usuń
  2. Czytam i zastanawiam się, jak to możliwe, że tego jest aż tyle. Tak często, gęsto. A potem przypominam sobie wszystkie sytuacje, momenty, kiedy brakowało tchu. Oddechu. Przypominam sobie mozolne stawianie granic, wycofywanie. Pogardę, rozpisywanie na nowo definicji godności. I myślę, że tak jest lepiej. To nie kwestia "strefy komfortu", jak się niektórym wydaje, ale owych granic, które człowiek usiłuje utrzymać - czasem za wysoką cenę. Ściskam z oddalenia, ostatnio mi nie po drodze, choć nadal trzymam się map.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anne, dziękuję, tak bardzo rozumiem to „rozpisywanie godności” i mozolne stawianie granic. To nie komfort, to przeżycie. I dobrze, że nadal trzymasz się map, ściskam Cię tam, gdzie jesteś.

      Usuń
  3. Ty zawsze nosisz ze sobą nić map, czas i czułość. Nawet gdy jednej z tych rzeczy zabraknie chwilowo, potrafisz z czułością, oddając swój czas, rozsupłać nici i dziergać od początku nowe. Bardzo to w Tobie cenię. Tę odwagę mówienia wprost, stawianie granic i co za tym idzie, chociaż najczęściej przed - szacunek do siebie samej i innych. Przykro mi, że te blizny odkładają się na Twoim sercu, że ktoś ma śmiałość je rozdrapywać. Tulę ciepło Małgoś <3 Przynosi wytchnienie i tego Ci życzę kochana.
    BrEw (Re-Work) · Adi Goldstein · Ariel Tuchman · Yair Albeg Wein
    https://youtu.be/pwLiEXBQhWs?si=q0p6_2MCEv_rO4wH

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana. Twoje słowa są jak miękka przędza, otulają, kiedy najbardziej potrzeba. Tuli mnie też ta muzyka, ten czuły remix. I piękna okładka. Trzymam mocno nić i pamiętam, że można zaczynać od nowa.

      Usuń
  4. Zapomniałam, zwykle na Twoich słowach przy staję na Skrzydłach, ale Ten kolaż to złoto Małgoś ♥️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowo o kolażu, to chyba te wszystkie odłamki, które udało się ułożyć w coś, co nie kaleczy.

      Usuń
  5. Proszę Pań, proszę Panie. Ja, jak zwykle, niczego nie rozumiem. Ale dwa razy za to przeczytałem Traktat.

    Ale.

    Ale podsunę piosenkę. Mogę?

    Albo nie.
    (Nie śmiałbym wchodzić w paradę prześwietnej SoE).

    W zamian tego wkleję se cytat. Mogę?

    Dziękuję. A cytat będzie z piosenki.

    „Mądry głupiemu ustępuje
    Ale co, gdy głupi się z tego nie raduje?
    Krzyczy z grubym kijem, że połamie ci kości
    Że mądry ustąpił? To oznaka słabości
    Do trzech razy sztuka
    Ale co, gdy za czwartym wypłynie ta nauka
    Wtedy będzie za późno, wkładaj głowę w pętlę
    Ważne są zasady, czym głupsze tym lepsze
    Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę
    Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi
    Widzę to co widzę i w ogóle się nie wstydzę
    Niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi
    Gitara, ognisko tu leją się po pyskach
    Słońce, jezioro ich trzech, ale nas czworo”.

    No bo na ten moment se we czworo na Skrzydłach siedzim.

    Przepraszam, jeślim powagę chwili naruszył, jeślim prawdę ekranu skalał.

    Jako Wasz głos obywatelski nawołuję i zachęcam - nie rozsierdzać się, nie zacietrzewiać, bardzo proszę, to nic nie da, wiem coś o tym.

    Spokój ino, dystans jedynie, powiedziałem ja.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co ja narobiłem, co ja najlepszego narobiłem!

    Przepraszam wszystkie Polki i Polaków!

    oko przecież, oko piąty, a był najpierwszy przecież se na Skrzydłach zasiadł w tym wątku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź do komentarzy powyżej, drogi Smake, ależ przecież niczego nie narobiłeś, przeciwnie, dałeś tej przestrzeni oddech, rytm, cytat i coś jeszcze, co trudno nazwać, ale co się przykleja jak echo po ognisku. Czytając, pomyślałam, że może właśnie tak wygląda akt zrozumienia, który nie sili się na „rozumiem”, tylko po prostu jest, z piosenką, z nieśmiałością, z ukłonem. Traktat rzeczywiście jest ciężki do rozgryzienia, jak orzech sprzed wojny ale nie musi być łupiną pełną znaczeń. Czasem wystarczy, że komuś zaszumi w uchu, że podsunie mu słowo, gitarę, krzywe skrzydło. Dziękuję Ci za obecność. Za oko i piątość też, niech nas będzie i pięcioro, nawet jeśli tylko troje mówi. Jeśli masz jeszcze jakąś piosenkę, co się wślizguje między słowa, podrzuć śmiało.

      Usuń
  7. wiem, że piszę ci już kolejny i kolejny raz to samo: z ust i serca mi to wyrywasz Margo...
    a ponieważ piszesz, jak piszesz nie umiem ciebie czytać w biegu, w pośpiechu, muszę być uważna. wiem to.

    OdpowiedzUsuń