środa, 27 lipca 2016

Lawina pojęć



Mam wszystkie jej książki. Mówisz wszystkie
i nie wiem, czy zazdroszczę, czy chciałabym powiedzieć,
że jest kanalią. Nie wierzę w dobre uczynki i w wybaczanie
złych. Coś nas do siebie zbliża, kilka dyrdymał o sztuce.
Znakomite. O cudownych właściwościach, tekstach bez ogródek.

Iskierka, od której może być zapalona ziemia wytapia strach
z pojęć geologii. Trudno się połapać, o czym rozmawiamy.
O miejscach, w których tkwimy. Śmiertelne i pełne natchnienia.
Dlatego nie wspominam istoty obcego języka, praw młodości.
Zabaw w chowanego, gry w klasy w przymusowym socjalizmie.

Od wczoraj zaczęłam zbierać kłosy w pięść, mierzyć ich długość.
Śmiejesz się, że umiałabym sortować myśli, suszyć je, rozwieszać
na balkonie. Aż uleci z nich nagle uwolniona złość. Przekreślona w książkach
z zabronionymi słowami. Chciałabym poczuć, jak to jest, kiedy wyrywają ci zęby,
rzeczowniki. Czy wtedy zadzwoni dzwonek do drzwi?

z tomu Mullaghmore

8 komentarzy:

  1. "Coś nas do siebie zbliża, kilka dyrdymał o sztuce."
    O tak, znakomite.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakby tak można było... sortować myśli. Dzięki Tobie Małgosiu moja wyobraźnia wciąż się rozrasta :) widzę myśli suszące się na balkonie, które pod wpływem słonecznego ciepła zupełnie się zmieniają :*

    Buziaki,
    BB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, Twój komentarz jest potrzebny i mnie i wierszom, dziękuję :) uściski posyłam

      Usuń
  3. Myśli układasz i suszysz między kartkami książki, jak zioła czy kwiaty....
    Pięknie....

    OdpowiedzUsuń