wtorek, 27 czerwca 2023

Conas atá tú?




Śmiejesz się, że mam w sobie coś, co pozwala odlecieć.
Nie szkodzę bardziej niż whiskey, kanapki po północy, tort.

Nie przeszkadzam. Wędrujesz spojrzeniami. W każdym widzeniu
wyodrębniasz rytm. Wyrzucony ciężar obija się o brzeg.

Utknęliśmy. Nie wiem, czy tajemnica nurkuje w wodzie, w powietrzu,
czy rozchodzi się w nieistniejących drzewach. Mijamy skaliste wzgórza,
przecinamy ścieżki owiec. Zmieniają kierunek podczas powodzi. Pozostaną
zdjęcia, pamięć, dwujęzyczny drogowskaz. Śledzę daty z dzienników,

spisuję je na etykietach domowych sprzętów. Nie można ich umyć
w zmywarce. Błękitne słoiki pełne chłodu. Brzęczą, pękają
od śmiechu, ale nie wstępujesz we mnie. Nic nie rozlewa się, nie wylewa. Obraz,
smak podzielony na dwoje. Legendarny język sprzed zmartwychwstania.
Chodzę na palcach i powtarzam.


2 komentarze: