poniedziałek, 19 lutego 2018

Wyimek z wycieniowania



Zamieniłyśmy się sobą. Miejscami. Obcięłaś włosy i od tej chwili nasze ciała nie mogą wykonywać gwałtownych ruchów. Trudniej śmiać się, płakać. To, co nosi się w ustach, barwi oczy, zostaje na łóżku, mięknie, twardnieje. Muzyka jest nieodwracalna, jak sezon na owoce. Minie. Nie ma możliwości doczekać do następnego roku. Z mojej perspektywy ziarno ułożone w ciepłym lnie dotrwa, jeszcze nie głodujemy. Nieomal w każdym domu pachnie kawą, panowie szybko łykają alkohol. Układasz usta w dzióbek i wydaje się, że dzisiejsi mężczyźni mówią to samo każdego ranka, wzdychają do rąk, nóg, ciepła. Powinnaś powiesić w oknie zasłony, ale nie masz wsparcia, myślę, że nie chcesz wiedzieć, czy to jest odpowiednia chwila, kiedy jesteśmy zdecydowanie za głośno. Przeszkadzamy, niektórzy pozdrawiają nas uśmiechami, inni są przygotowani do wieszania plakatów albo psów. Krzycz, pajacu, krzycz, że nie mamy nic do stracenia, bezprzykładnie dbamy o siebie, a nie o instrumenty do zapychania dziur. Trzeba było ratować zgniecione owoce, wprawniej napełniać kieliszki. Nastrój dorosłych jest jak narodzenie świtu. Wsłuchujemy się w trele ptaków. Przyzwyczajone, przypominamy sobie nawzajem zapach łąk, skóry ramion wystawionych na słońce. W pokojach na górze znowu chrapanie, chichot dzieci. Odkładam słuchawkę, pamiętam, że kiedyś wspomniałaś o ciotce. Jej zmęczone dreptanie, drażniąca nagość brudzi prześcieradła. Roztacza zewsząd swąd przeszłości.

11 komentarzy:

  1. brzmi, jak podsumowanie całego życia. zapachów, smaków i obrazów.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak mnie zatka, to będę robić tak: :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamarłam na ostatnie dwa zdania. Opieka nad kimś, z kim dzieliliśmy poszarpaną smrodzącą przeszłość. To musi być cholernie trudne. "Wytrawniej napełnijmy kieliszki". Niech chichot dzieci przywraca nas życiu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trudno jest wchodzić z zewnątrz do czyjegoś świata i mówić sobie, że się go zna, rozumie. Zapachy, kolory, temperatura. Nawet ta kawa unosząca się jako wspólny mianownik w okolicznych domach, jest zawsze inną kawą. Czasami po takich wpisach zastanawiam się, czy aby na pewno wszyscy jesteśmy jakoś połączeni, czy raczej dryfujemy jak te przysłowiowe samotne wysepki. Czy więzi to ułuda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne mamy inaczej, Ty, ja. Bywa, że dla niektórych takie wpisy nic nie znaczą. Ale czy to znaczy, że jestem kimś gorszym, tylko dlatego, że dryfuję a nie łączę się z każdą napotkaną osobą? Dla mnie więzi nie są ułudą. Jesteśmy blisko z tymi, z którymi chcemy. Wzajemność jest, albo jej nie ma. Przyglądam się ludziom długo zanim do nich wyjdę, bywa, że się cofam, ale jak zawsze wynika to z braku wzajemności, przytłoczenia albo zwyczajnej pomyłki. Moja babcia zawsze mówiła, ciągnie swój do swego. Prosta myśl, ale na niej buduję obrazy i staram się, by jednak nie były to tylko moje wyobrażania o drugim człowieku. Chcę go widzieć w jego świetle, i po latach doświadczeń rzadko się mylę.

      Usuń
  5. Tu nawet nie idzie o wartościowanie, nikt z nas nie jest gorszy ani lepszy tylko dlatego, że ma inaczej poukładane w głowie, inaczej posegregowane szufladki z priorytetami, wartościami. Kiedy tak piszesz to wcale nie mamy zupełnie inaczej z tym dystansem. U mnie zawsze jest najpierw obserwacja, tylko potem za często zbyt mocno, zbyt naiwnie, w coś wchodzę i ... jest dramat. Wycofanie. Mądrość przychodzi z wiekiem, z doświadczeniem. U Ciebie szufladki zdają się być na właściwych miejscach : )

    OdpowiedzUsuń